poniedziałek, 6 stycznia 2014

14#. Święto Trzech Króli

Święto Trzech Króli

Dziś Święto Trzech Króli – święto Objawienia Boga światu, po grecku zwane Epifaneją. Jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich, ustanowione i obchodzone już w III w. na pamiątkę hołdu złożonego przez Trzech Mędrców ze Wschodu (z Indii, Persji i Arabii)Kacpra, Melchiora i Baltazara – Dzieciątku Jezus. Mędrcy przybyli do Betlejem, aby oddać pokłon i złożyć dary narodzonemu Chrystusowi – składając mu złoto uznali w Nim króla, składając mirrę – prawdziwego człowieka, a składając kadzidło – uznali w Nim Boga.
Pierwsi chrześcijanie właśnie w tym dniu obchodzili Boże Narodzenie – tradycję tę do dnia dzisiejszego zachowują chrześcijanie obrządku wschodniego, wyznawcy Prawosławia i greko-katolicy. Dopiero w końcu IV w. zostały wprowadzone do liturgii Kościoła Powszechnego dwa odrębne święta: Boże Narodzenie – 25 grudnia i święto Trzech Króli – 6 stycznia. Zamyka ono cykl uroczystości religijnych związany z Bożym Narodzeniem.
W dawnej Polsce ze świętem tym związane były różne zwyczaje domowe. Święto Trzech Króli było ostatnim dwunastym dniem poczęstunków, odwiedzin i wręczania sobie podarunków. Do domów przychodzili wtedy kolędnicy, na ogół przebrani za Trzech Króli – w tekturowych, złotych koronach, w szatach liturgicznych, często mocno podniszczonych, wypożyczonych z pobliskich parafii, i składali domownikom życzenia, wypraszając przy tym datki.
Na pamiątkę cennych darów, jakie złożyli malutkiemu Jezusowi Trzej Królowie, a więc mirry, kadzidła i złota, polscy monarchowie obdarzali swych dworzan. Upominki wymieniali między sobą krewni z zamożnych polskich domów. Dzieciom rozdawano w tym dniu w każdym polskim domostwie, zarówno w mieście jak i na wsi, czerwone jabłka i orzechy. Miały one zapewnić rumieńce zdrowia i mocne zęby na cały najbliższy rok. 
Obecnie Święto Trzech Króli to przede wszystkim uroczystość kościelna, w czasie której święci się kawałki kredy i mirrę, czyli zioła zmieszane z żywicą lub też kadzidło. Do niedawna, szczególnie na południu Polski, święciło się również przyniesioną z domu, choćby najskromniejszą biżuterię. Miało to zagwarantować właścicielom szczęście i bogactwo. Poświęcone monety i pierścionki używane były również do pierwszej kąpieli niemowląt, co miało im w przyszłości zapewnić bogactwo. Poświęcone pierścionki rodzice wręczali dzieciom opuszczającym dom rodzinny. Przyniesioną z kościoła, poświęconą kredą, należało napisać na drzwiach wejściowych datę bieżącego roku i poprzedzielane krzyżykami trzy litery K+M+B, pierwsze litery imion Trzech Króli.  Ten zwyczaj zachował się do dziś. Przypomina on zdarzenie opisane w „Księdze Wyjścia” (12, 21-23), gdzie naród wybrany przed wyjściem z niewoli znaczył drzwi i progi domów krwią baranka. W rezultacie Bóg nie pozwolił niszczycielom wejść do tych domów. Obecnie jest to również znak dla księdza, że chodząc po kolędzie powinien wstąpić do tego domu. Kadzidło symbolizuje oddanie czci Bogu, stąd choćby zwyczaj okadzania ołtarza. Mirra z kolei – wg dawnych wierzeń – leczyła wiele chorób i była świetnym środkiem przeciwbólowym.
W wigilię Trzech Króli wygaszano stary ogień, by ponownie rozpalić go w Dniu Objawienia Pańskiego od świec palących się w czasie mszy św. Potem już nie wolno było przynosić nowego zarzewia, bo stary ogień mógłby się „obrazić” i spalić domostwo. Iskrą nowego, czystego płomienia rozpalano również kadzidło składające się na ogół z żywicy i poświęconych ziarenek jałowca i jego dymem okadzano całe obejście, domostwo i inwentarz żywy. Zdarzało się również, że okadzano nim chorą osobę, wierząc, ze przyczyni się to do poprawy jej zdrowia.


Do niestety zapomnianych w Polsce zwyczajów należy wypiekanie placka Trzech Króli. Placek ten miał formę zaplatanego wieńca, z ciasta drożdżowego, ozdobionego kandyzowanymi owocami, symbolizującymi drogie kamienie na królewskiej koronie. Tradycja wypieku tego ciasta sięga najprawdopodobniej XVII stulecia i przybyła do Polski wraz z francuską księżniczką Marią Gonzaga de Nevers, żoną Władysława IV, a później Jana Kazimierza. Wtedy to na dworze królewskim pojawili się kucharze i cukiernicy pochodzący z Francji. Wprowadzili oni do menu dworu królewskiego różne francuskie specjały, m.in. również placek Trzech Króli. Zwyczaje kulinarne z dworu królewskiego trafiały później do pałaców magnackich, dworów szlacheckich, czy rezydencji bogatego mieszczaństwa. Zwyczaj wypiekania placka przetrwał do okresu międzywojennego, a po wojnie (przypomnijmy, że Święto Trzech Króli nie istniało formalnie w PRL) powoli zanikał.
A szkoda, bo z plackiem Trzech Króli wiązała się fajna zabawa. Kiedyś w dniu Trzech Króli spożywano świąteczny obiad. Po głównym posiłku wspólnie degustowano ciasta. Placek Trzech Króli dzielono na tyle porcji, ile osób zasiadało przy stole i dodatkowo jeszcze jedną, przeznaczoną dla nieznajomego wędrowca. Podczas jego dzielenia wysyłano pod stół dziecko lub najmłodszą osobę z towarzystwa, która decydowała komu przydzielić każdą kolejną porcję ciasta. W jednej z porcji ciasta znajdował się migdał i osoba, która go odnajdywała, otrzymywała tytuł Migdałowego Króla lub Migdałowej Królowej. Monarchini lub monarcha otrzymywali papierową, złotą koronę i byli najważniejszymi osobami tego dnia. Musieli jednak ufundować dla gości szampana, którego Ci wypijali za zdrowie królewskiej pary (król migdałowy mógł wybrać swoją królową, lub królowa – króla), a także zaprosić uczestników biesiady na zabawę karnawałową w swoim domu. Natomiast panny odnajdując w swojej porcji ciasta migdała, traktowały to jako zapowiedź szybkiego zamążpójścia. 
Prawda, że sympatyczna zabawa?  Od razu na początku karnawału można było „zaklepać” sobie jeden weekend na pewną imprezę karnawałową. Może warto do tego zwyczaju wrócić?


Obecnie od paru lat pojawia się w Polsce coś nowego, a mianowicie orszaki wiedzione przez Trzech Króli. Orszak Trzech Króli to radosna, barwna manifestacja wiary, okazja do dobrej zabawy i wspólnego, miłego spędzania czasu. Trzej mężczyźni przebrani za Trzech Króli, w kolorowych, często stylizowanych na wschodnie strojach dosiadają koni lub wielbłądów i przejeżdżają ulice miast. Za nimi podążają liczni uczestnicy orszaku. Wielu z nich jest przebranych za postaci z szopki lub też ma na sobie karnawałowe maski. Orszak taki podąża do ustawionej w mieście stajenki, żeby oddać pokłon Dzieciątku. Zwyczaj ten pochodzi z Hiszpanii i jest tam bardzo popularny. Ciekawe, czy u nas też się przyjmie???

5 komentarzy:

  1. Czy Ty sobie zdajesz sprawę, że o Placku Trzech Króli słyszę po raz pierwszy w życiu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podobno jest jakaś cukiernia, bodajże w Gdańsku, która takiego placka wypieka do dnia dzisiejszego :)

      Usuń
    2. Ja również nie słyszałam do te pory o Placku Trzech Króli...:) Ciekawa notka, fajnie, że ją napisałaś:)

      Usuń
    3. Rzeczywiście, interesujący wpis. O placku muszę poinformować moją Babcię, zaraz będę miała go na stole;)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.