czwartek, 27 lutego 2014

# 72. Dziś Tłusty Czwartek, czyli święto wszystkich łasuchów



"Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek"



Tłusty Czwartek – w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed Wielkim Postem, znany także jako zapusty. Tłusty Czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W Polsce oraz w katolickiej części Niemiec, wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się.
Ponieważ data Tłustego Czwartku zależy od daty Wielkanocy, dzień ten jest świętem ruchomym. Następny czwartek jest czwartkiem po Środzie Popielcowej i należy do okresu Wielkiego Postu, podczas którego chrześcijanie ze względów religijnych (pokutnych), w celu przygotowania do Świąt Wielkiejnocy powinni zachowywać wstrzemięźliwość jako wyraz umartwienia.

Najpopularniejsze potrawy to pączki i faworki, zwane również w niektórych regionach chrustem lub chruścikami. Dawniej objadano się pączkami nadziewanymi słoniną, boczkiem i mięsem, które obficie zapijano wódką.



Staropolskie przysłowie mówi: Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła. Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło.
Geneza Tłustego Czwartku sięga starożytności. Był to dzień, w którym świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. Ucztowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw, szczególnie mięs oraz piciu wina, a zagryzkę stanowiły pączki przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane słoniną. Rzymianie obchodzili w ten sposób raz w roku tzw. tłusty dzień.
W dawnej Polsce od Tłustego Czwartku chodził po domach tak zwany "zapust", dziwacznie przystrojony konik w towarzystwie dwóch oryginalnie ubranych osobników. Do obowiązków zapustu należało między innymi wypraszanie biesiadników z karczmy o północy przed Środą Popielcową.

Inny, pochodzący z Wielkopolski zwyczaj to tak zwana "pomyjka". Wierzono, że gdy ktoś tego dnia pozmywa naczynia i ugotuje gorącą potrawę, będzie cieszył się zdrowiem przez cały rok.


Do dziś nie wiadomo, skąd wzięły się pączki. Historia najsłynniejszych z nich - pączków wiedeńskich - sięga 1683 roku, kiedy Turcy oblegali miasto. Wszyscy wiedeńscy piekarze walczyli na wałach, a żony z najmłodszymi terminatorami zastępowały ich w pracy. Małżonka piekarza Krapfa wpadła na pomysł, by bardziej zgłodniałym obrońcom usmażyć kule z drożdżowego ciasta. Te pierwsze, pozbawione cukru i nadzienia, nazwano "Krapfen", i tak zostało.
Tradycja Tłustego Czwartku w Polsce nierozerwalnie łączy się pączkiem. Jednak słowo "pączek" nie zawsze oznaczało to, co znaczy dziś.
Zmiana jakościowa nastąpiła w XVI wieku, bo wcześniej pączek nie wyglądał tak jak dzisiejsza słodkość. Był wyrobem z ciasta chlebowego, nadziewano go boczkiem, kiełbasą, mięsem, smalcem albo skwarkami. Wg Grzegorza Odoja z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Śląskiego zapijano go wódką.
Tłuszcz symbolizował nadmiar, a spożywanie tłustych potraw zapewniało szczęście.
Od XVI wieku utrwaliła się tradycja sporządzania słodkich, tłustych przysmaków, takich jak faworki, chrusty, racuchy, czyli tego, co w danym kraju uważano za słodycz, ale tanią, łatwą w przyrządzeniu i dostępną, bo wiejskiego pochodzenia - tłumaczy dr Jacek Kurek z Instytutu Historii UŚ. Około XVI wieku w Polsce pojawił się zwyczaj jedzenia również pączków w wersji słodkiej. Wyglądały one nadal nieco inaczej niż obecnie – w środku miały bowiem ukryty mały orzeszek lub migdał. Ten, kto trafił na taki szczęśliwy pączek, miał cieszyć się dostatkiem i powodzeniem.


Zdaniem badaczy, tłuszcz jako symbol szczęścia pojawiał się nie tylko w potrawach.
Na wsi długo utrzymywał się stereotyp kobiety o pełnych kształtach - dziś powiedzielibyśmy - przy kości, która była symbolem dobrobytu, płodności i szczęścia. Na Górnym Śląsku kobiety zakładały kilka warstw halek, aby podkreślić swoimi kształtami, że będą dobrymi żonami - mówi dr Grzegorz Odoj.
Obok "rytualnego" obżarstwa funkcjonowały też inne tradycje, które nierozerwalnie łączyły się z ostatnim tygodniem karnawału. W marcu powszechny jest na Śląsku babski comber. Nazwa, zgodnie z tradycją, pochodzi od nazwiska wójta krakowskiego, który nie cieszył się sympatią wśród krakowskich przekupek. Kiedy zmarł w tłusty czwartek, kobiety urządziły sobie zabawę. Raczyły się mocnymi trunkami, tańczyły na rynku i zaczepiały mężczyzn. Natomiast typowo śląską tradycją jest wodzenie niedźwiedzia, pogrzeb basa albo zabijanie grajka.
Straszenie niedźwiedziem odwołuje się z pewnością do czasów najdawniejszych. Korowód przebierańców odwiedzał gospodarstwa, których właściciele musieli wykupić się smakołykami. Zwyczaj ten miał też przesłanie moralne. Upadający niedźwiedź miał przestrzegać przed zbytnią rozpustą, z której nie sposób podnieść się samemu - mówi dr Jacek Kurek.
Na polskiej wsi odbywały się pochody przebierańców kojarzone z paradą kolędników. Było też symbolicznie zabijanie grajka lub pogrzeb basa. Na rogatkach wsi albo na rozdrożu odprawiano muzyków. Były to już oznaki nadchodzącego wyciszenia - mówi dr Grzegorz Odoj.
Jak silna jest w Polsce tradycja jedzenia pączków, świadczy dziennikarski zapis liczący już ponad 110 lat. W 1900 roku felietonista "Czasu" odnotował, że gdyby "zsypać w jedno miejsce pączki usmażone w Tłusty Czwartek we lwowskich cukierniach i kuchniach, powstałby stos wyższy, niż tatrzańskie szczyty".
Według Zygmunta Glogera, historyka i etnografa, ostatni czwartek karnawału został nazwany "tłustym" od tłustych biesiad. Zarówno lud wiejski, jak i szlachta w ten sposób chcieli wynagrodzić sobie czekający ich sześciotygodniowy post, zakazujący hucznych zabaw, wesel i posiłków mięsnych.

Dawniej Tłusty Czwartek był zwyczajem popularnym w centralnej Polsce. W Małopolsce smażono faworki, a na Podlasiu - babałuchy, czyli słodkie bułeczki oblewane roztopioną słoniną ze skwarkami.
Niektórzy twierdzą, że idealny pączek jest lekko zapadnięty i ma jasną obwódkę dookoła – to świadczy o tym, że wypiekany był na świeżym oleju.
Zajadanie słodkości ma oczywiście swoje ciemnie strony – zwłaszcza dla kobiet. Jeden pączek, w zależności od nadzienia, to nawet 400 kalorii. Biorąc pod uwagę, że przeciętny Polak zjada w Tłusty Czwartek 2,5 pączka, wiele osób ma później ambicję wyzerować niekorzystny bilans i spalić nadmiar przyswojonego tłuszczu. To z kolei nie lada wyzwanie: aby spalić równowartość kaloryczną 1 pączka, można na przykład: biec przez pół godziny z prędkością 11 km/h, pływać kajakiem przez godzinę, malować ściany przez 2 godziny czy też robić na drutach przez 4 godziny.
"Spalenie" kalorii z jednego pączka wymaga 30 minut biegania lub pół godziny jazdy na rolkach czy łyżwach. My jednak nie mamy zamiaru wychodzić z domu i męczyć się z powodu kilku pączków zjedzonych w imię kultywowania tradycji.
"Spalić" pączka możemy też podczas dwóch godzin pisania na komputerze.
Jeden pączek to 2,5-godzinna rozmowa przez telefon.
Kalorii pozbędziemy się ucinając sobie 4-godzinną drzemkę.
Najbardziej czasochłonne zrzucenie kalorii to 10-godzinny seans telewizyjny.
Możemy też ograniczyć czwartkową dietę



Przyjmuje się, że wykonująca lekką pracę kobieta w wieku 21-59 lat powinna przyjmować dziennie do 2300 kalorii, czyli 7, 5 pączka. Kobieta w tym samym wieku, ale pracująca ciężko, musi dostarczyć organizmowi ok 3100 kalorii, czyli ponad 10 pączków dziennie.
Mężczyzna w wieku 21-64 lat wykonujący pracę lekką, powinien zabezpieczyć organizm w 2400-2600 kalorii: to 8,5 pączka. Jego kolega wykonujący pracę fizyczną, musi dostarczyć do 4000 kalorii czyli zjeść 13 pączków w ciągu dnia.
Powrót do formy można jednak rozłożyć w czasie, w końcu nie bez powodu zaraz po Tłustym Czwartku czeka nas 40-dniowy post.
Szkoda zaprzepaścić taką dobrą tradycję. Jedzmy dziś pączki. Na szczęście (bez miary) i na zdrowie (z umiarem).