czwartek, 30 lipca 2015

# 277. Muzyki czar [9]



Otwórzcie swoje uszy i serca na czar muzyki….

Odrobinę szczęścia w miłości

Jerzy Petersburski –„Co mój mąż robi w nocy”




O czym marzy dziewczyna
Gdy dorastać zaczyna
Kiedy z pączka zamienia się w kwiat?
Kiedy śpi, gdy się ocknie
Za czym tęskni najmocniej
Czego chce, aby dał jej świat?

Odrobinę szczęścia w miłości
Odrobinę serca czyjegoś
Jedną małą chwilę radości
Przy boku kochanego
Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć: "Kocham cię"

Każda odda z ochotą
Nawet srebro i złoto
I brylanty, i wszystko, co ma
Bez namysłu, najszczerzej
Niech ktoś wszystko zabierze
W zamian za to niech tylko da:

Odrobinę szczęścia w miłości
Odrobinę serca czyjegoś
Jedną małą chwilę radości
Przy boku kochanego
Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć: "Kocham cię"

Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć: "Kocham cię"

I usłyszeć: "Kocham cię"



Lubicie polski kino międzywojenne ? Ja bardzo. Nie są to na pewno filmy wysokich lotów, ale… oglądam je zawsze z łezką w oku i wielkim rozrzewnieniem. Cenię je za wielkie poczucie humoru, świetne kreacje aktorskie i za przepiękne melodie, które do dziś są inspiracją dla młodych twórców. 

Pozwólcie, że dziś wrócę do lat trzydziestych ubiegłego wieku i przypomnę piosenkę ze słynnego filmu z 1934 roku Co mój mąż robi w nocy.  


 

niedziela, 26 lipca 2015

# 276. Poezja serca [30]



Zanurzcie się wraz ze mną w otchłań miłości…

Colloquium niedzielne na ulicy



Julian Tuwim



Pani ma bardzo ładne czerwone usta,
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.
Co za dziw? Wiadomo, że kobieta — to istota pusta...
Puchu marny, jak mówi poeta... To przecież znane.

Ale, proszę pani, czy to przeszkadza prawdziwej miłości?
Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę...
Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomości?
Nie rozumiem... Ja przecież pani nie zawadzę...

Skąd znam panią? To dobre! Widziałem, jak z kinematografu
Wychodziła pani zeszłą razą w towarzystwie gości...
Szukałem panią! Jak babcię kocham! A tu trzeba trafu,
Że znowu panią widzę... Co za zbieg okoliczności!

Pani wybaczy, że ja tak mówiłem na pani usta...
Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach... Bo tak — to mi się pani podoba...
Nie lubię, gdy niewiasta jest niesubtelna... Są guściki i gusta,
A pani to w sam raz... Przepraszam, po kim ta żałoba?

Szanowny tatuś pani powiększył grono aniołków!
Co za nieszczęście! Proszę pani, a kto wspomaga matkę?
Stryjo? No, no... Może pani przyjmie ten bukiecik fiołków?
Może wstąpimy razem na herbatkę?

/Z tomiku Sokrates tańczący (1920)/






Juliana Tuwima nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Dziś wiersz nieco inny, choć klimatem zbliżony trochę do prezentowanego już w tym cyklu Snu złotowłosej dziewczynki. Poeta wprowadza tu właściwą mowie potocznej składnię i potoczne słownictwo – taki język, którym wtedy posługiwano się na codzień. Adresatka – intrygująca kobieta, która wpada mu w oko na ulicy – jest obecna w utworze i choć nie zabiera głosu, to jej obecność silnie oddziałuje na mówiącego w wierszu, zafascynowanego nią mężczyznę. A wszystko to w tak typowy dla Tuwima sposób, lekko, z humorem, subtelnie, z dużą wrażliwością.



I tradycyjnie… do posłuchania… Tym razem utwór o zupełnie innym klimacie niż Colloquium niedzielne na ulicy. Bułat Okudżawa i Jego Modlitwa. Tak dla odmiany – przepiękna, nostalgiczna pieśń. Ja ją uwielbiam i mogę słuchać godzinami. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba…