„Ups… No to wpadłam
!”– Karolina Pastuszak
<recenzja,40>
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 213
ISBN: 978-83-63742-06-5
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 213
ISBN: 978-83-63742-06-5
Półka: posiadam
Moja ocena: 7/10
Przeczytana: 01 września 2014
Każda z nas marzy o ciekawym życiu, o
pracy, do której nie musimy iść z niechęcią, o przygodzie, o rycerzu na białym
koniu, o miłości – takiej na całe życie. Nie lubimy przecież, jak jest nudno;
jak nic się interesującego nie dzieje; jak dzień za dniem mija, a w dniu
jutrzejszym już nie pamiętamy, co zdarzyło się wczoraj.
Takiego właśnie nieciekawego życia
doświadczała główna bohaterka powieści Karoliny Pastuszak Ups… No to wpadłam ! Marisa
Alarcon Martinez, pracująca w tygodniku La
Gente, młoda dziennikarka, tuż po stażu, skazana w redakcji na pisanie
horoskopów, drobnych plotek i prognozy pogody. Ale jak to w bajkach i w życiu
bywa, pewnego dnia Marisa dostała swoją szansę. Redaktor naczelna zleciła jej
bowiem pierwsze poważniejsze zadanie – relację z imprezy dobroczynnej w
Montjuic. Dziewczyna nawet nie
przypuszczała, że wydarzenie to zmieni jej całe dotychczasowe życie.
Na balu dziennikarka jest naocznym
świadkiem morderstwa. W końcu nic w tym dziwnego, bo gospodarzem imprezy jest
Ramiro Carrera Rios, jeden z szefów barcelońskiej mafii, więc w takim otoczeniu
morderstwa zdarzają się dość często. Mafia nie lubi świadków, a nawet więcej - pozbywa
się ich w sposób ostateczny. Na szczęście Marisa znajduje sprzymierzeńca. A
jest nim „marnotrawny syn” mafiosa Agustin.
Czy młodym uda się uciec? Czy Agustinowi można zaufać? Zapraszam do lektury…
Biorąc tę książkę do ręki, nie bardzo
wiedziałam, czego się po niej spodziewać. Nie znałam autorki powieści, jej
stylu i sposobu pisania, ani wcześniejszej twórczości. Opis na okładce
sugerował zwariowaną i mało rzeczywistą powieść sensacyjną z wątkiem
romantycznym w tle. Powiem szczerze, że tego typu powieści sensacyjne nie
należą do moich ulubionych. Owszem lubię sensację, ale raczej tę z wątkiem
politycznym lub wojenno-wojskowym w tle, której przedstawicielem jest Tom
Clancy, Robert Ludlum, Ken Follet, Frederick Forsyth czy Jack Higgins. Ta
książka na pewno do tego typu lektur nie należy, ale sięgnęłam po nią, głównie
dlatego, że została napisana przez nieznaną mi młodą polską pisarkę, a nasza
literatura współczesna staje mi się coraz bliższa i uważam, że każdemu jej
przedstawicielowi trzeba dać szansę.
Karolina Pastuszak jest absolwentką
dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Po ukończeniu studiów pracowała
przez parę lat w różnych redakcjach. Marzycielka, optymistka, perfekcjonistka.
Szczęśliwa mężatka posiadająca grono wypróbowanych przyjaciół oraz cudownego,
czekoladowego labradorka (już samo to stwierdzenie wystarczyłoby, żebym chciała
poznać twórczość p.Karoliny, bo też kocham psy). Uwielbia podróżować i pisać. Ups…No to wpadłam! nie jest Jej
debiutancką powieścią – wcześniej wydała książkę Meksykańska miłość.
Zaopatrzona w taką wiedzę na temat
autorki zabrałam się za czytanie Jej powieści. I… wcale tego nie żałuję.
Otrzymałam wielowątkową romantyczną
komedię sensacyjną z fabułą osadzoną w zagranicznych realiach. Mamy tu
rozgrywki mafijne, strzelaniny, pościgi samochodowe, ucieczki samolotowe,
ukrywanie się w zakonspirowanych mieszkaniach i ciągłą ich zmianę. Bohaterowie
powieści podróżują (choć nie są to podróże krajoznawcze), zmieniają miejsca
pobytu, a my dzięki temu poznajemy oprócz Barcelony, gdzie wszystko się
rozpoczyna, także Rzym i Londyn. I choć nie są to opisy tych miejscowości
zapierające dech w piersiach, to ich klimat i nastrój został przedstawiony na
tyle poprawnie, że możemy stać się może
nie uczestnikami tych zdarzeń, ale obserwatorami na pewno.
I do tej całej przepychanki mafijnej
mamy to, co my kobiety lubimy najbardziej – miłość, a w zasadzie jej początki,
jej narodziny. Uważam, że wątek romantyczny jest najmocniejszą i najlepiej
przedstawioną częścią powieści. To prawda, jest on od początku przewidywalny i
można spodziewać się, że zakończy się happy endem, ale mimo wszystko z dużym
zainteresowaniem czytamy o rodzącym się między głównymi bohaterami uczuciu.
Zauważamy, że od początku między Marisą i Agustinem „zaiskrzyło”, ale ich
historia miłosna nie należy do tych stereotypowych, czy banalnych. Z racji
choćby tego, że rozgrywa się w niecodziennych okolicznościach, w atmosferze
przerażenia i zagrożenia, że ta dwójka jest na siebie niejako skazana. Wątek
miłosny poprowadzony jest bardzo ciekawie i trochę inaczej niż w innych tego
typu powieściach. Na pewno sama kreacja bohaterów ma na to duży wpływ. Dwie
bardzo interesujące charakterologicznie i jakże różniące się od siebie postaci
– ona naiwna, łatwowierna, momentami wręcz infantylna, ale także pyskata i
wygadana dziewczyna, która doskonale wie, czego chce; a on – tajemniczy,
czasami wredny, nieco szorstki, inteligentny i do tego zabójczo przystojny i
bardzo seksowny. Chwilami pewne zachowania, głównie Marisy, mogą drażnić i
irytować, ale na pewno te dwie postaci nie są płaskie i jednowymiarowe. Są prawdziwymi
ludźmi, popełniają błędy, mają swoje słabości, odwaga walczy u nich ze
wszechogarniającym strachem, kochają, nienawidzą, pragną, walczą ze sobą,
zwyciężają i przegrywają. O ile duże brawa należą się autorce za kreację
głównych bohaterów, o tyle nie można już tego powiedzieć o innych postaciach
tej opowieści. Pojawiają się i znikają – nie zapadając w pamięć i nie powodując
w czytelniku żadnych emocji. Tak jakby ich nie było – mają do wypełnienia
określone zadanie w powieści, ale poza tym nic więcej o nich się nie dowiadujemy.
Szkoda, bo tego książce zdecydowanie brakuje. Sama wiedza, że postać jest
czarna lub biała, w zależności po której stronie barykady się pojawi, nie jest
dla mnie wystarczająca. A niestety bohaterowie epizodyczni są nijacy, płascy,
nie wyróżniający się niczym wśród tłumu – natychmiast o nich zapominamy i
zupełnie nam ich nie brakuje.
Zastanawiam się, czy powodem tego nie jest
przypadkiem sposób narracji, jaki autorka zastosowała. Narracja pierwszoosobowa
– od strony Marisy, siłą rzeczy zawęża w pewien sposób możliwości przekazania
wiedzy o tych bohaterach. Marisa o nich również nic nie wie, więc jak może nam
cokolwiek opowiedzieć? Niestety powieści przydałyby się fragmenty z narracją trzecioosobową
– dobrze by było, żeby do akcji wkroczył narrator – obserwator, który pomógłby
troszkę nam – czytelnikom i przybliżył chociaż parę postaci epizodycznych. Na
pewno książka zyskałaby na tym sporo.
Mimo mankamentów powieść czyta się
bardzo dobrze. Autorka pisze językiem prostym, poprawnym, trafiającym do każdego.
Nie znajdziemy tu zbędnych opisów, czy niepotrzebnych nikomu ozdobników.
Opowieść nie jest natomiast pozbawiona humoru, co jest jej dużym plusem, a także
jak na powieść sensacyjną przystało, szczypty dreszczyku i niewielkiej dawki
adrenaliny. I choć fabuła jest dość przewidywalna, a zakończenie w zasadzie
niczym nie zaskakuje, to jest to zupełnie przyjemna lektura na jeden z zaczynających
się jesiennych wieczorów.
Za możliwość pobytu (choć
krótkiego) w moim ukochanym Rzymie dziękuję Pani Izie z Wydawnictwa Prozami
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Pomimo kilku minusów książka wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że chyba się skuszę :) lubię polskie autorki i nawet drobne błędy wybaczam :)
OdpowiedzUsuńJa mam natomiast mieszane uczucia. Z jednej strony oczekuję od książki czegoś więcej, ale jednocześnie zdarza mi się sięgać po podobne czytadła i być taką lekturą usatysfakcjonowana. Jeśli więc książka wpadnie w moje ręce, to dam jej szanse i może pozytywnie się zaskoczę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest przewidywalna; ale może kiedyś dam jej szansę - teraz mam kilka powieści które mam zamiar przeczytać w pierwszej kolejności :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba podziękuję, przynajmniej na najbliższy czas ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie historie, w których romans nie jest na pierwszym planie. :) Chętnie sięgnę!
OdpowiedzUsuńChyba bardziej by mi się to podobało jako film lub serial niż jako książka.
OdpowiedzUsuńI podejrzewam, że by mnie ta główna bohaterka denerwowała...
UsuńCzytałąm jakiś czas temu i bardzo dobrze wspominam tę książkę, taki lekki kryminał z domieszką humoru i romansu :)
OdpowiedzUsuńTaką lekka pozycja, gdzie mamy i wątek sensacyjny i nieuniknione gorące uczucie, zawsze miło przeczytać. Będę pamiętać o tym tytule:)
OdpowiedzUsuńKsiążka średnio mi się podobała.
OdpowiedzUsuń