„Milcząca dziewczyna”– Tess Gerritsen
<recenzja,9>
Tytuł
oryginalny:
The Silent Girl
Tłumaczenie: Anna
Jęczmyk
Wydawnictwo: Albatros
A.Kuryłowicz
Seria: Jane Rizzoli
& Maura Isles
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 432
ISBN: 978-83-7659-750-8
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 432
ISBN: 978-83-7659-750-8
Półka: wypożyczona
Moja ocena: 9/10
Przeczytana: 3 lutego 2014
Po wielu latach przerwy
postanowiłam wrócić do twórczości Tess Gerritsen. Kiedyś czytałam sporo jej
kryminalnych romansów oraz thrillerów medycznych i pamiętam, że zawsze
towarzyszyły temu zafascynowanie, zaciekawienie i wielkie emocje. Potem
zapomniałam o Tess – mój czas pochłonęła twórczość innych autorów. Parę dni
temu zawitałam do swojej biblioteki i moją uwagę przyciągnęła książka, którą
przed chwilą zwróciła inna czytelniczka (przyznam się, że podsłuchałam jej
rozmowę z bibliotekarką i jej zachwyty nad książką bardzo mnie zmobilizowały do
przyjrzenia się opisowi na okładce). Była to „Milcząca dziewczyna” autorstwa
Tess Gerritsen. Wróciły wspomnienia i ta ponad czterystu-stronicowa książka
znalazła się w moim posiadaniu.
Autorki nie trzeba
chyba molom książkowym przedstawiać. Niemniej może parę słów o tej współczesnej
pisarce amerykańskiej jednak napiszę.
Tess Gerritsen urodziła
się 12 czerwca 1953 roku w San Diego. Ukończyła studia medyczne na
Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco uzyskując tytuł MD (Medical
Doctor). Po studiach wyjechała wraz z
mężem – Jacobem Gerritsenem, również lekarzem, do Honolulu na Hawajach. Tam
praktykowała medycynę i tam też
opublikowała w roku 1987 podczas urlopu macierzyńskiego swoją pierwszą powieść.
Był to romans kryminalny „Telefon po północy” – po nim powstało osiem powieści
o podobnej tematyce.
Jej pierwszy thriller
medyczny „Dawca” ukazał się na rynku wydawniczym w 1996 roku i od tego czasu
jej kariera pisarska nabrała niebywałego rozpędu. Prawa filmowe do tej powieści
wykupiła znana na całym świecie wytwórnia Paramount, a powieść znalazła się po
raz pierwszy na liście bestsellerów New York Times’a.
W 2001 roku pojawiła
się pierwsza część cyklu thrillerów medycznych „Jane Rizzoli & Maura Isles”
z detektyw Jane Rizzoli i patolog Maurą Isles w rolach głównych. Do tej pory
wydała 10 książek z tej serii – „Milcząca dziewczyna” jest przedostatnią.
Powieści Gerritsen
przełożono na 20 języków, opublikowano w 40 krajach i sprzedano w ilości ponad
25 mln. egzemplarzy. Regularnie pojawiają się na listach bestsellerów w Stanach
Zjednoczonych i w Europie.
Stephen King uznał ją
za najciekawszą autorkę thrillerów medycznych – „lepszą od Cooka, Palmera, a
nawet Michaela Crichtona”. Na okładce każdej jej książki znajduje się stały
dopisek – opinia Harlana Cobena „W tym
gatunku nie ma nikogo lepszego”. Czyż trzeba lepszych rekomendacji?
A teraz przenieśmy się
na chwilę do Chinatown w Bostonie, bo właśnie tu wszystko się rozpoczęło. Trwa
wieczorna „Wycieczka z Duchami”, bowiem Chinatown – to bardzo malowniczy,
tajemniczy, urokliwy i pełen duchów zakątek Bostonu. Jeden z uczestników
wycieczki, nieznośny smarkacz, który już dawno powinien leżeć w łóżku i
smacznie spać, znajduje na chodniku świeżo odciętą dłoń damską. Skąd się tam
znalazła i do kogo należy? Odpowiedź na
to pytanie znalazła dopiero detektyw Jane Rizzoli i je partner detektyw Barry
Frost. Okazało się, że „właścicielką” dłoni jest znaleziona przez parę
detektywów na dachu jednego z domów młoda, piękna kobieta ubrana na czarno i
oczywiście martwa. Oprócz amputowanej bardzo precyzyjnie dłoni denatka miała
niemalże odciętą głowę. Jedynymi śladami, na jakie natrafili detektywi, były
dwa srebrne włosy na jej czarnym kostiumie oraz – po odnalezieniu samochodu na
pobliskim parkingu – dwa adresy wprowadzone do podręcznego GPS. Jeden z tych adresów należał do emerytowanego
wiele lat temu detektywa bostońskiego Wydziału Zabójstw, a drugi do Akademii
Sztuk Walki wushu na terenie Chinatown. Właścicielka tej szkoły, a jednocześnie
mistrzyni wushu Iris Fang wiele w swoim życiu przeżyła. Ponad dwadzieścia lat
temu porwano jej nastoletnią jedyną córkę, która do dnia dzisiejszego nie
została odnaleziona. Dziewiętnaście lat temu straciła męża, który zginął w
masakrze w restauracji „Czerwony Feniks”. Jak stwierdzono w policyjnym raporcie
z tamtych czasów zbrodni dokonał szef
kuchni (a prywatnie bliski przyjaciel Jamesa Fanga) Wu Weimin, który działając
pod wpływem amoku zastrzelił cztery osoby znajdujące się w sali restauracyjnej,
a następnie popełnił samobójstwo. Wśród tych czterech osób był również James
Fang, pracujący w tej restauracji w charakterze kelnera. Wdowa Iris Fang nigdy
nie uwierzyła w winę kucharza.
Co łączy te wszystkie
zdarzenia? Czy Wu Weimin rzeczywiście popełnił samobójstwo, czy może
przypuszczenia Iris były prawdziwe? Czy Laura, córka Iris nadal żyje? Kto i
dlaczego zabił dziewczynę z dachu? I kim lub czym jest istota poruszająca się
niezwykle zwinnie i szybko niczym małpa człekokształtna? Ja znam odpowiedzi na te i wiele innych
pytań, jakie nasuwają się w trakcie czytania powieści. A Wy, jeśli chcecie się
dowiedzieć, co naprawdę zdarzyło się w „Czerwonym Feniksie” i jaki wpływ ta
masakra miała na dalsze losy bohaterów, musicie przeczytać „Milczącą
dziewczynę”.
Akcja powieści porywa w
zasadzie od pierwszej strony. Na początku autorka wprowadza nas w parę
podstawowych wątków, a potem w miarę trwania fabuły, pojawia się ich coraz
więcej i więcej. Nie czujemy się jednak w nich zagubieni, bo pisarka robi to w
sposób tak jasny i przejrzysty, że każdy jest w stanie nie zgubić się w akcji i
zrozumieć całą, w sumie dość skomplikowaną intrygę. Tempo powieści jest
zawrotne – tu dzieje się coś ciekawego cały czas, co powoduje, że od książki
trudno się oderwać choć na chwilę. Ja ją przeczytałam zarywając noc, mimo że
następny dzień miałam dość pracowity i wiedziałam, czym mi ta nieprzespana noc
grozi. Owszem dzień po był straszny i wyglądałam jak zombie, ale trudno….
najważniejsze, że udało mi się dowiedzieć, jakie przygody przeżyła para
detektywów i czym się cała intryga
skończyła. Tu trzeba dodać, że w takim szczęśliwym położeniu byłam tylko ja
jako czytelniczka tej powieści, bowiem w samej książce nie wszystko zostało
wszystkim do końca wyjaśnione. Niektórzy bohaterowie pewnych rzeczy nie byli w
stanie się dowiedzieć i mimo, że niektórych rozwiązań się domyślali, to jednak
pewności pisarka ich pozbawiła.
Użyłam sformułowania
„niektórzy bohaterowie” choć w przypadku tej książki bardziej poprawnie
brzmiałoby „niektóre bohaterki”. Bo właśnie kobiety wiodą prym w tej powieści.
I to jakie kobiety? Błyskotliwe, zdecydowane na wszystko, odważne,
inteligentne, konsekwentne, a przy tym bardzo kobiece. Jane Rizzoli, jedyna
kobieta detektyw w bostońskiej policji w Wydziale Zabójstw, ale jednocześnie
szczęśliwa żona i matka malutkiej Reginy. Iris Fang jest mistrzynią walki
mieczem i z żelazną konsekwencją i uporem szkoli adeptów walki wushu, ale
jednocześnie mimo upływu 19 lat jest nadal wierna swojemu nieżyjącemu mężowi,
którego często wspomina, podobnie jak swoją porwaną córkę. Dla Maury Isles
najważniejszym kryterium jest prawda i sprawiedliwość, człowiek i jego problemy
wydają się zdecydowanie mniej ważne. Ale jednocześnie jest bardzo przywiązana
do swojego nastoletniego przyjaciela, który kiedyś uratował jej życie. Jak
widzicie, mimo „męskiej” tematyki, jest to niezwykle kobieca powieść. I w tym
momencie już widzę panów, którzy z niechęcią odkładają książkę na półkę – nie
róbcie tego!!! To naprawdę kawał świetnej prozy sensacyjno-kryminalnej.
To, co również panów
powinno zainteresować, to świetne opisy sztuk walki, ze szczególnym
uwzględnieniem wushu i sporo wiadomości na temat rozwoju i produkcji białej
broni w Chinach. W ogóle w książce jest bardzo dużo Chin. Dzięki temu, że akcja
związana jest z bostońskim Chinatown, poznajemy specyfikę tej dzielnicy,
codzienne życie chińskich imigrantów, ich wierzenia, legendy, historię i
tradycje. Chodząc po zaułkach chińskiego miasteczka niemalże czujemy zapachy
unoszące się z chińskich restauracji, rozkoszujemy się pierożkami z rybami i
ciasteczkami z wróżbą, spoglądamy za siebie z obawą, że zaraz skoczy na nas
Małpi Król, czyli Su Wukong – bohater bardzo popularnej w Chinach legendy.
Powieść porusza również
kolejny ważny aspekt – problem sprawiedliwości. Gdzie się ona kończy? Co tak
naprawdę jest sprawiedliwe, a co nie? W
którym momencie zaczyna się zbrodnia? Już w pierwszym rozdziale książki
uczestniczymy w procesie, w którym Maura Isles zeznaje przeciwko gliniarzowi,
który zakatrupił przestępcę. Gdzie tu leży sprawiedliwość? Czy po stronie stróża
prawa, który zabił przestępcę? Czy może jednak po stronie przestępcy, który był
człowiekiem i należał mu się prawomocny proces i wyrok, a nie samosąd? Ciężki
wybór…chyba nawet Salomon by sobie z nim nie poradził. Tego typu wyborów jest
sporo w tej powieści, ale nie będę o nich pisać, bo musiałabym za dużo
zdradzić.
Oczywiście, jak to w
thrillerze medycznym, mamy również trochę wątków związanych z medycyną sądową –
sekcje zwłok, metody identyfikacji na podstawie włosów i elementów metalowych,
które znalazły się w kręgosłupach ofiar. Wszystko to bardzo ciekawie opisane, z
dużą znajomością rzeczy.
Warto również zwrócić
uwagę na sposób narracji. W większej części powieści stosowana jest narracja z
perspektywy trzeciej osoby – narratora. Tylko Iris Fang opowiada o sobie i
swoich przeżyciach sama. Iris odsłania całą siebie, swój ból po stracie
bliskich jej osób, ale także opowiada o relacjach z członkami rodzin innych
ofiar masakry oraz o swoich zamierzeniach i przeczuciach. Ta część powieści
jest bardzo wzruszająca, bo i Iris jest postacią wzruszającą, ujmującą za serce, wręcz
tragiczną. Takim dwutorowym sposobem narracji autorka osiągnęła ciekawy efekt.
Dzięki niemu Iris staje się najważniejszą bohaterką powieści, bohaterką, na
którą każdy zwraca baczną uwagę, bohaterką, która łączy wszystkie elementy
akcji, bohaterką, którą poznajemy najlepiej.
Zachwyca mnie również
styl autorki i konstrukcja powieści – proste, jasne zdania, przejrzysty i
trafiający do każdego odbiorcy język oraz krótkie rozdziały. To również (oprócz
wartkiej akcji) to powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie. Wydawca
również przyczynił się do tego, żeby nie męczyć czytelnika – zafundował nam
spore litery, dość szeroką interlinię i świetną korektę. Ja nie zauważyłam w
tym wydaniu żadnych błędów stylistycznych,
interpunkcyjnych, czy
ortograficznych. Ba…nawet zwykłych literówek tam nie było. I za to należą się
duże brawa dla wydawcy – naprawdę tak staranne wydanie rzadko się w dobie
obecnej zdarza.
Podsumowując – świetna,
wciągająca i trzymająca od pierwszej do ostatniej kartki w napięciu powieść.
Polecić można ją zarówno zwolennikom thrillerów medycznych, kryminałów, ale
również komuś, kogo interesuje historia Chin, chińskie legendy i zwyczaje. Jest
to książka nieoczywista, szalenie dopracowana w szczegółach, zmuszająca do
myślenia i odkrywania kolejnych zagadek, by na koniec i tak poczuć zdumienie i
zaskoczenie.
Książka, przy której
zapominasz o całym świecie – gotującej się zupie, praniu w pralce, pustym
żołądku…czytasz i odkładasz dopiero po przeczytaniu ostatniej strony i to z
niejakim żalem, że już koniec. Super – GORĄCO POLECAM !!!
Recenzja
publikowana również:
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Do książek Tess nie trzeba mnie zachęcać :)
OdpowiedzUsuńJa też ją uwielbiam, szczególnie że thrillery medyczne to mój jeden z bardziej ulubionych gatunków literackich :)
UsuńPrzeczytałam jedną książkę tej autorki (to był chyba "Telefon o północy") i nie specjalnie dobrze wspominam tę przygodę. Może jakoś jak czas mi pozwoli to sięgnę :D
OdpowiedzUsuńBo zaczęłaś od niewłaściwej pozycji - jej thrillery medyczne są zdecydowanie lepsze niż romanse kryminalne :)
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award, mam nadzieję że się przyłączysz :) Zapraszam!
OdpowiedzUsuńhttp://hugekultura.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
dzięki...na pewno zajrzę i się przyłączę :)
UsuńGerritsen jest genialna :D
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania :)
UsuńPiękna, wyczerpująca recenzja, gratuluję. Czytałam ją i cieszyłam się, że napisałaś więcej o autorce, bo nic z tego nie wiedziałam - rzeczywiście lepszych rekomendacji nie mogłaby dostać jako pisarka.
OdpowiedzUsuńCzuję się niesamowicie zachęcona do lektury.
Zobaczyłam, że nie ma kota zegarka na górze i już chciałam płakać i krzyczeć na ciebie, że i na dole nie ma, ale jest - mój ukochany, boski kecze kecze miał :))
Jakie śliczne tło!!!
Wspomnę jutro rano o twoim wyzwaniu. Najlepiej jakbyś zaczęła je już reklamować (oddzielny post jutro - w ndz jest najwięcej odwiedzin!), bo ludzie wolą wiedzieć wcześniej. Super wyzwanie :)
Usuńhaha dopiero przeczytałam twój komentarz pod moimi wyzwaniami :)))
Usuńdzięki Basiu za uznanie...dla recenzji, dla kota. dla tła, dla kota, dla wyzwania, dla kota :D
UsuńI do Ciebie właśnie podreptałam jako do pierwszej, żeby się wyzwaniem pochwalić :D
Bardzo lubię twórczość tej autorki i jak dotąd nie zwiodłam się na niej ani razu, dlatego z przyjemnością sięgnę po powyższą książkę, gdyż akurat nie miałam okazji jej czytać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci ja polecam - naprawdę jest super :)
UsuńZdecydowanie w moim guście :) Bardzo mnie zainteresowałaś! I na prawdę swietna recenzje, super piszesz!
OdpowiedzUsuńdzięki Monnie - miło mi, że tak mnie dobrze oceniasz :)
Usuń