„Anioł
Stróż”– Nicholas Sparks <recenzja,18>
Tytuł
oryginalny: The Guardian
Tłumaczenie:
Elżbieta Zychowicz
Wydawnictwo: Albatros
A.Kuryłowicz
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 463
ISBN: 978-83-7885-789-1
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 463
ISBN: 978-83-7885-789-1
Półka: wypożyczona
Moja ocena: 9/10
Przeczytana: 19 kwietnia 2014
Kupisz:
O Nicholasie Sparksie czytałam i słyszałam bardzo dużo, ale
do tej pory nie miałam przyjemności czytać żadnej powieści jego autorstwa. Do
niedawna. Parę dni temu stwierdziłam, że najwyższy czas poznać twórczość tego
popularnego pisarza. Mój wybór padł zupełnie przypadkowo na „Anioła Stróża” –
akurat ta pozycja leżała sobie w bibliotece i czekała na mnie. I muszę
stwierdzić jedno – szkoda, że tak późno odkryłam prozę Nicholasa Sparksa, ale z
drugiej strony może to i lepiej. Cała jego twórczość jeszcze przede mną i
wierzę, że każda jego przeczytana w przyszłości powieść będzie dla mnie
niezapomnianą ucztą literacką.
Nicholasa Sparksa nie trzeba chyba nikomu przedstawiać.
Wiecie na jego temat pewnie już wszystko, choć… może jednak nie wszyscy? Tak
dla przypomnienia słów kilka zaledwie.
Nicholas Charles Sparks urodził się w Omaha w stanie
Nebraska 31 grudnia 1965 roku. Jako dziecko mieszkał w Minnesocie, Los Angeles
i na Grand Island w Nebrasce. Miał osiem lat, kiedy rodzina osiadła w Fair Oaks
w Kalifornii.
Pisarz mieszkał w Fair Oaks przez całe liceum, które
skończył z wyróżnieniem w 1984, otrzymując stypendium naukowe na Uniwersytecie
w Notre Dame. W 1985 przerwał naukę i podczas wakacji napisał pierwszą powieść,
która nigdy nie została opublikowana. Wrócił więc na uczelnię, obierając za
specjalizację rachunkowość, i w 1988 roku z wyróżnieniem ukończył studia.
Poznaną na wiosnę 1988 roku Catherine poślubił w lipcu 1989
r. Para zamieszkała w Sacramento w Kalifornii, gdzie napisał drugą powieść,
która też nie zainteresowała wydawców. Przez następnych parę lat imał się
różnych dorywczych prac, jak akwizycja czy ocena stanu nieruchomości. Próbował
też sił w prywatnym biznesie. W 1990 roku napisał książkę wspólnie z Billy
Millsem – złotym medalistą olimpijskim, która została wydana przez Father
Publishing po tym, jak wydawnictwo Random House ją odrzuciło. Książka sprzedała
się zaledwie w 50 000 egzemplarzy.
W 1992 roku zaczął sprzedawać leki i przeniósł się z
Sacramento do Karoliny Północnej. Nie minęły dwa lata, kiedy w wieku 28 lat
napisał Pamiętnik. W październiku
1995 prawa do tej powieści kupiło wydawnictwo Warner Books. Książka ukazała się
w październiku 1996 roku. Kolejne to: List
w butelce (1998), Szkoła uczuć
(1999), Na ratunek (2000), Na zakręcie (2001), Noce w Rodanthe (2002), Anioł
Stróż (2003), Ślub (2003), Trzy tygodnie z moim bratem (2004), Prawdziwy cud (2005), Od pierwszego wejrzenia (2005), I wciąż ją kocham (2006) – wszystkie
sprzedane Warner Books. Następne dwie – Wybór
(2007) i Szczęściarz (2008) –
kupiło Grand Central Publishing.
Większość jego powieści trafiło na listy światowych
bestsellerów, a sześć zostało zekranizowanych. Jego książki zostały
przetłumaczone na 33 języki.
Julie Barenson, bohaterka powieści Anioł Stróż, nie miała łatwego życia. Matka, która „miała zgubny pociąg do dwóch rzeczy:
alkoholu oraz toksycznych mężczyzn” [1], wyrzuciła ją z domu, gdy
dziewczyna była jeszcze nastolatką. Julie wylądowała na ulicy wśród narkomanów,
żebraków i złodziei. Jakoś przeżyła tam pół roku, pracując dorywczo, a potem
poznała Jima, który się nią zaopiekował – załatwił mieszkanie i pracę na pełny
etat. Po pewnym czasie oświadczył się jej. Przez pierwsze lata byli bardzo
szczęśliwym małżeństwem, aż do momentu kiedy u Jima wykryto raka mózgu. W wieku
25 lat Julie została wdową. W pierwszą Wigilię Bożego Narodzenia po stracie
męża, dziewczyna dostała tajemniczą przesyłkę – prezent od zmarłego męża wraz z
listem. Prezentem tym okazał się dwukilowy szczeniak doga niemieckiego, którego
Julie nazwała Śpiewak. Czy to właśnie on będzie tytułowym aniołem stróżem
Julie? To Śpiewak zgodnie z wolą zmarłego męża ma jej pomóc dojść do siebie i
wywołać uśmiech na jej twarzy. Uśmiech, o którym w tej chwili nie można nawet
marzyć, bo któż mógł przypuszczać, że składana na ślubnym kobiercu przysięga „I
nie opuszczę Cię aż do śmierci” będzie w przypadku Julie i Jima tak krótko
ważna. Czy komuś przyszło na myśl, że ta śmierć nastąpi tak szybko? Ale dla
Jima śmierć nie stanowi kresu uczuć do Julie.
„I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię
strzegł. Zostanę Twoim aniołem stróżem, kochanie. Możesz mi zaufać, postaram
się, żebyś zawsze była bezpieczna.” [2]
Czyżby przysięga małżeńska w jego przypadku brzmiała „I nie
opuszczę Cię nawet po śmierci”?
Mijają cztery lata. Julie powoli uspokoiła się, pogodziła
się z losem, ba… nawet dojrzała do spotkań z innymi mężczyznami. Cóż z tego,
jeśli Śpiewak nie akceptuje nikogo z wyjątkiem Mike’a – najlepszego przyjaciela
Jima i Julie. Nawet Richarda, który wydaje się jakby stworzony dla Julie -
przystojny, szarmancki, grzeczny, prawdziwy dżentelmen. Ale czy pies może
decydować o uczuciach swojej pani? Czy Julie złączy swój dalszy los z Mike’iem,
narażając swoją z nim przyjaźń, czy też jednak wybierze Richarda, mimo wrogości
Śpiewaka? Który z mężczyzn ją zaniepokoi i zmieni jej dalsze życie w koszmar?
Zapraszam Was do lektury tej świetnej powieści – tam znajdziecie odpowiedź na
wszystkie pytania.
„Anioł Stróż” jest przepiękną powieścią obyczajową z
elementami thrillera i szeroko rozbudowanym wątkiem miłosnym. Ta wydawać by się
mogło wybuchowa mieszanka została przez Sparksa tak wspaniale skonstruowana i
zrównoważona, że wszystkie jej elementy pasują do siebie jak puzzle w
skomplikowanej układance.
Poznajemy tu codzienne życie w małym, prowincjonalnym,
amerykańskim miasteczku – zakład fryzjerski, warsztat samochodowy, pub,
restauracja, dom mieszkalny – spytacie, co w tym ciekawego? Jeśli jest się
dobrym pisarzem, to nawet takie codzienne, prozaiczne sprawy można opisać
interesująco, szczególnie jeśli zostaną te informacje wplecione w inne bardziej
emocjonujące wydarzenia. A Sparks umie grać na emocjach czytelnika. Od
pierwszej strony swojej powieści wciąga, wywołując niejednokrotnie uśmiech na
ustach, a często łzy w oczach. Potrafi również spowodować, że w pewnym momencie
zaczynamy się bać, bo strach jest również naszym towarzyszem przy czytaniu tej
powieści. Nie odczuwamy go przez cały czas, ponieważ pierwsza część opowieści
jest typowo obyczajowa, spokojna, ciepła, można rzec rodzinna. Choć pewne sceny
już w pierwszej części dają znać, że ten spokój jest tylko pozorny. Nagły zwrot
akcji, jedna decyzja Julie i jedna rozmowa powoduje, że sytuacja zmienia się
diametralnie. Ze spokojnej, ciepłej powieści obyczajowej przenosimy się do
zupełnie innego nastroju, w zupełnie inny klimat. Życiem Julie i jej partnera
zaczyna rządzić horror, a powieść obyczajowa zmienia się w typowy thriller z
głuchymi telefonami, obsesją, podglądaniem ofiary, podsłuchiwaniem, śledzeniem.
Trzeba przyznać, że Sparks po mistrzowsku zaaranżował całą fabułę – wszystkie
elementy układanki pasują idealnie, a ty siedzisz u siebie w domu i jeśli
czytasz książkę wieczorem czy w nocy, to mimowolnie sprawdzasz, czy masz
zasłonięte okno, bo może ktoś cię podgląda i jesteś zadowolony, że w telefonie
wyświetla ci się numer osoby dzwoniącej i szanse na to, że ktoś ci zakłóci
ciszę nocną głuchym telefonem są raczej niewielkie.
Jednocześnie przez całą powieść przewija się wątek miłosny,
bo tak naprawdę „Anioł stróż” to powieść o miłości. To miłość przemawia do nas
z każdej strony powieści. I choć są tu jej różne, bardzo różne rodzaje, to
właśnie ona jest głównym motorem wszelkich działań. I tych dobrych, i tych
złych…
Mówi się, że od miłości
do nienawiści jest jeden krok, podobnie jak od miłości do obsesji. Granica
między nimi bywa niezwykle cienka, zwłaszcza, jeśli trafi na podatny grunt.
Człowiek jest bowiem istotą, która łatwo ulega wpływom i bywa mało odporna na
różnego rodzaju uzależnienia, a uzależnić można się niemal od wszystkiego, nie
tylko od narkotyków i alkoholu. Miłość, która przerodziła się w obsesję, może
stać się groźnym dla życia nałogiem.
Obsesyjna miłość ma niewiele wspólnego z prawdziwym
uczuciem. Człowiek kochający szczerze, zdrową miłością, szanuje drugą osobę,
dając jej prawo do własnego życia, do osobistej wolności. W miłości obsesyjnej
nie ma miejsca na autonomię, jest za to nieustanna inwigilacja partnera:
sprawdzanie poczty elektronicznej, rozmów telefonicznych, przeszukiwanie
kieszeni, ciągłe oskarżanie, podejrzenia, kłótnie, a w przypadku obiektów
nieznajomych bądź niedostępnych zdarzają się wręcz prześladowania: wystawanie
pod mieszkaniem, śledzenie, wykonywanie głuchych telefonów, nieustanne próby
przebywania w tych samych miejscach. Miłość obsesyjna prowadzi do zatracenia
własnego „ja”.
Osoba owładnięta taką miłością jest skupiona tylko na
myślach związanych z obiektem uczuć, bądź to rzeczywistym, bądź wymarzonym,
powoli rezygnuje z własnego życia. Jej świat zaczyna się zawężać i kręcić tylko
wokół ukochanej osoby i myśli z nią związanych.
Uczucie nieustannej tęsknoty, potrzeba bezwzględnego i
całkowitego posiadania obiektu uczuć na własność oraz pogłębiający się wzrost
zaangażowania w miarę wzrostu nieosiągalności osoby, stają się również często
przyczynkiem działań autodestrukcyjnych, które również charakteryzują osobę
owładniętą obsesyjną miłością. Uzależniony od takiego uczucia, nałogowo wręcz
zabiega o istnienie związku, nawet wówczas, gdy koszty takiej relacji przewyższają
znacznie zyski. Jest gotowy na wszystko, nawet na popełnienie każdego
przestępstwa. Osoby opętane miłością bardzo często popadają w depresję, a nawet
paranoję. Stają się coraz bardziej zazdrosne i w każdym drobiazgu dopatrują się
zdrady, na którą często reagują agresją, a nawet przemocą fizyczną.
Niejednokrotnie dopuszczają się nawet zabójstwa.
Korzeni obsesyjnej miłości należy poszukiwać w dzieciństwie.
Obsesjonaci zwykle pochodzą z rodzin, w których prawdziwa i bezwarunkowa miłość
nie istniała, i dlatego też niezaspokojenie tejże potrzeby w młodzieńczych
latach, objawia się próbą rekompensaty braków w życiu późniejszym.
Niestety nienauczone zdrowej miłości dzieci, przeradzają się
w owładniętych chorą miłością dorosłych, którzy nie radząc sobie z uczuciami,
przejmują zwykle model uczuciowy, jaki towarzyszył jego związkom z rodzicami,
którzy nie tylko nie potrafili bezwarunkowo kochać, ale niejednokrotnie wręcz
odrzucali miłość dziecka. Dlatego też osoby owładnięte obsesyjną miłością
często traktują odrzucanie ich uczuć, jako swoistą formę miłości i najczęściej
angażują się w takie właśnie związki, powielając schemat uczuć z dzieciństwa.
I taką właśnie miłość Sparks nam dokładnie przedstawił. Ta
miłość właśnie powoduje, że życie Julie zmienia się w koszmar. Ale jednocześnie
przeciwstawił jej piękne, prawdziwe uczucie – uczucie miłości dające szczęście,
radość, pomagające przetrwać złe chwile i zdolne do największych poświęceń.
Pisząc to uśmiechnęłam się, bo autor udowodnił, że do takiej miłości zdolny jest
nie tylko człowiek (choć i tego przykładów jest w książce całe mnóstwo), ale
również zwierzę, w tym wypadku wspaniały przyjaciel Julie – Śpiewak.
Dla mnie tak szczegółowy opis miłości zwierzęcia do
człowieka jest olbrzymim atutem tej książki. Autor ukazał aspekt miłości tak
często lekceważony przez ludzi, tych ludzi, dla których pies jest tylko psem. A
przecież każdy zwierzaczek to członek rodziny i tak należy go traktować, a
wtedy na pewno odwdzięczy się nam bezgraniczną, bezinteresowną miłością, podobnie
jak Śpiewak.
Trzeba również przyznać, że Sparks jest mistrzem w kreśleniu
charakterów bohaterów swojej powieści. Wszystkie osoby biorące udział w tej
historii są wykreowane bardzo wyraziście, poznajemy ich nie tylko dzięki opisom
narratora-obserwatora, ale również w działaniu, co pozwala wyrobić sobie o nich
własne, nie narzucone przez narratora, zdanie. Większość postaci budzi od
początku sympatię, niektórych delikatność, nieśmiałość, dobroć rozczula
czytelnika, ale są też osoby „podejrzane”, dziwne, tajemnicze, wręcz
antypatyczne. Nie ma bohaterów nijakich, do których czytelnik odniósłby się
obojętnie. Autor stosuje również retrospekcję, co pozwala nam w pewien sposób
poznać motywy postępowania głównych postaci, dowiedzieć się jak dom,
wychowanie, rodzice, dzieciństwo wpłynęło na dalszy rozwój i całe dorosłe życie
Richarda, Julie czy Mike'a.
Jeśli do tego wszystkiego, o czym pisałam wyżej, dodamy
jasny, prosty dla każdego czytelnika, nie wymagający za dużego skupienia język
powieści, piękną scenerię amerykańskiego wybrzeża, zachody słońca, spacery po
plaży, lesie, łące oraz bez przerwy uśmiechniętego i merdającego ogonem
Śpiewaka, to otrzymamy naprawdę piękną, mądrą i refleksyjną powieść. Powieść
ukazującą piękną, czystą miłość, ale również jej drugą, bardzo mroczną i
niebezpieczną stronę. Miłość przynoszącą strach i cierpienie, rodzącą obsesję i
stającą się dramatem i unicestwieniem. Nie jest to łatwy temat, ale bardzo
ciekawy i świetnie przez autora przedstawiony.
Książkę czyta się błyskawicznie, wbija w fotel lub łóżko i nie pozwala się od siebie
odessać. Trzyma w napięciu, bulwersuje, a jednocześnie chwilami rozczula i
oczarowuje.
Swoją przygodę z twórczością Nicholasa Sparksa uważam za
rozpoczętą. I na pewno potrwa ona jeszcze długo, bo parę jego powieści przede
mną.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości tego pana, to
przeczytajcie – na pewno się nie zawiedziecie. Polecam i miłośnikom powieści
obyczajowych i romansów i wreszcie thrillerów. Każdy znajdzie tu coś dla
siebie. Aha…i oczywiście miłośnikom zwierząt – ja pokochałam Śpiewaka od
początku…
[1] Nicholas Sparks „Anioł Stróż”, Albatros 2013, str.22
[2] tamże, str.13
Recenzja
publikowana również:
- granice
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Po Twojej recenzji mam ogromną chrapkę na tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam :)...znając Ciebie to pochłoniesz ją w ciągu jednego wieczora :D
UsuńSparksa siostra bardzo lubi, więc z pewnością i tą pozycją byłaby zachwycona.
OdpowiedzUsuńTo Jej serdecznie polecam :)
UsuńKiedyś czytałam, ale nie wiem, czy teraz bym się skusiła ponownie na jego książki, bo ostatnio zaliczyłam taką "wpadkę" z Danielle Steel... :)
OdpowiedzUsuńSparks to nie Steel - troszkę inne powieści. A "Anioł stróż" jest naprawdę dobry :)
UsuńSparks jest moim Autorem nr 1. Szaleję za jego prozą i posiadam wszystkie powieści :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :)
UsuńDo tej pory miałam okazję przeczytać dwie powieści tego autora "Pamiętnik" i "Szczęściarz". Obie bardzo mi się podobały, dlatego z chęcią sięgnę po jego kolejne dzieła :)
OdpowiedzUsuńPopieram :)...ja też będę sięgała jak tylko mi czas na to pozwoli :)
UsuńCzytałam tylko jedną książkę Sparksa - "Ostatnią piosenkę". Była naprawdę dobra i na pewno sięgnę po kolejne. W tej bardzo zaintrygował mnie motyw obsesyjnej miłości - lubię takie klimaty, więc mam nadzieję, że uda mi się gdzieś ją złapać :)
OdpowiedzUsuńNie powinno być z tym raczej problemu - biblioteki też Sparksa lubią. A to wydanie jest jeszcze w wielu księgarniach :)
UsuńAle skosiłaś wyzwań za jednym razem :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Sparks'a ciągle przede mną.
Trzeba sobie jakoś radzić :D...nie mam czasu czytać tyle, ile bym chciała, to trzeba łączyć wyzwania :)
UsuńCzytałam, ale już nie bardzo pamiętam. :(
OdpowiedzUsuńFakt...takie powieści, mimo że fajnie się je czyta, to za długo nam w pamięci nie pozostają :)
UsuńSparks jak najbardziej:) Lubię jego powieści:)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tylko tę, ale faktycznie bardzo mi się podobała :)
UsuńPolubiłam książki Sparksa. Tę czytałam w skróconej wersji, ale ponownie do niej zajrzę. Tym razem do pełnej wersji :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń