poniedziałek, 3 marca 2014

# 75. Myśli znane i nieznane... (osłona 16)


Jacek Jan Kuroń (ur. 3 marca 1934 we Lwowie, zm. 17 czerwca 2004 w Warszawie) – polski polityk, jeden z przywódców opozycji w okresie PRL, historyk, działacz tzw. Czerwonego Harcerstwa, współzałożyciel KOR, dwukrotny minister pracy i polityki socjalnej, w latach 1989–2001 poseł na Sejm X, I, II i III kadencji. Kawaler Orderu Orła Białego. Dziś skończyłby 80 lat.
Dziś przemyślenia, sentencje, cytaty tego wybitnego polityka i wielkiego Człowieka. Posłuchajcie..

Bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski, a bez niepodległej Polski nie ma niepodległej Ukrainy.

Bo czy chodzi o Polskę niepodległą, czy o obronę praw człowieka i obywatela, czy o socjalizm, to przecież przede wszystkim liczą się ludzie, których lubiłem, zapamiętałem, którym pomogłem żyć.

Demokracja to taki ustrój, który gwarantuje nam, że nie będziemy rządzeni lepiej niż na to zasługujemy.

Ja naprawdę szczerze i uczciwie kocham ludzi…

Jednak proszę spróbować mnie zrozumieć: w garniturze czułbym się jak pajac… Przy okazji wyborów prezydenckich na siłę wduszono mnie w garnitur i krawat… Garnitury z tego okresu dawno już porozdawałem.

Jestem wychowawcą i cała sztuka polega na tym, żeby tak mówić do młodzieży, żeby grupa miała poczucie, że mówię do wszystkich, a zarazem każdego widzę i do każdego mówię.

Każdy człowiek chce żyć we własnym świecie, to znaczy chce być podmiotem swojego życia, znać, rozumieć, umieć się posługiwać tym wszystkim, co na jego działalność wpływa. Nikomu z nas się to nie udaje, w każdym razie w pełni, i dlatego siedzą w nas różne lęki, które tylko w części przyjmują postać uświadomionego strachu.

Kiedy w dawnych czasach pytali mnie ubecy: „Panie Kuroń, po co pan to robi”, odpowiadałem: „bo lubię”. To była prawda, choć wcale nie lubiłem siedzieć w więzieniu. Lubię po prostu kształtować swój los, być panem swego losu. Kiedyś z tego właśnie powodu wracałem do więzienia. Dziś żyjemy w czasach, kiedy być podmiotem swego losu, znaczy być podmiotem historii, kształtować życie społeczne.  


Lwów był miastem Polaków, Żydów, Ukraińców, miastem ostrych antagonizmów. Ja wyrosłem w kulcie Orląt, wyśpiewywałem „bronią Lwowa polskie dzieci, znosząc rany, śmierć i ból”, ale fascynowała mnie inność, obcość. Kiedy przechodziłem koło szkoły ukraińskiej, coś mnie do niej ciągnęło.

Na sali sejmowej zwykle śpię, co zresztą widać w relacjach telewizyjnych.

Najbezpieczniej jest zawsze w więzieniu. Tam naczelnik musi dbać o twoje jedzenie i warunki życia.

Nam jest potrzebna świadomość, że mamy wspólną ojczyznę z różnymi narodami i to stanowi o naszym bogactwie duchowym.

Nie przeczę, władza to ciężki kawałek chleba. Tak się jednak dziwnie składa, że zawsze jest dużo więcej chętnych do władzy niż stanowisk do obsadzenia. Przeważają recydywiści – sam już dwa razy byłem ministrem, choć nikt mnie nie zmuszał.

Obowiązkiem ludzi myślących jest przeciwstawianie się wszelkim formom nietolerancji i solidarność z tymi, których dotyka nietolerancja.

Po to żyjemy, żeby wyróżniać ludzi i o nich pamiętać; żeby kochać tego jednego jedynego – wszystkie inne chimery są naprawdę nic nie warte, jeśli dla nich gubimy tego Franka, Józka, Elę.

Rynek jest jak dotąd jedyną formą współdziałania społeczeństwa, która nie blokuje pluralizmu i przyczynia się do stałego wzrostu efektywności. Rynek ma jednak tę właściwość, że ze wszystkiego czyni towar. Otóż sądzę, że jest w naszej mocy wyłączyć spod działania sił rynkowych wartości najważniejsze: miłość, godność, prawa człowieka.

Rzeczywiście, różni ludzie stawiają nam zarzut: wspieracie władzę zamiast jeszcze trochę poczekać i dodusić komunistów. Tyle że nie mówią, ile czasu trzeba by jeszcze czekać… Załóżmy nawet, że byłoby to możliwe. Przyjmijmy także, choć nie wiadomo kto mógłby obiecać coś takiego, że nie polałaby się krew. Rzecz w tym, że kilkadziesiąt rewolucji już się na świecie odbyło i żadna nie zmieniła go na lepsze. (…) Nie przeczę, że może się okazać, że nie ma innej drogi niż przewrót. Ale jest szansa, by go uniknąć. Naszym obowiązkiem jest próbować pokojowego przejścia od systemu totalitarnego do demokracji parlamentarnej, od gospodarki komunistycznej do gospodarki samodzielnych producentów i zróżnicowanej własności, od społeczeństwa pogrążonego w bierności i rozczarowaniu do społeczeństwa zorganizowanego i decydującego o swoim losie.

Sens naszemu życiu nadajemy sami. Nie ulega wątpliwości, że człowiek stale jest narażony na cierpienie. Trzeba nadawać sens cierpieniu, bo ono samo w sobie nie posiada sensu. Jeśli panujemy nad swoim życiem, kształtujemy je, to nadajemy cierpieniu sens.

Uczyniłem w swoim życiu wiele zła. Trochę z małej wiary, tchórzostwa, lenistwa, bezmyślności, braku wyobraźni. Znacznie więcej jednak z mocnej wiary, odwagi, pracowitości, namysłu, troski.

Umiejętność wybaczania to sposób życia. Nie uważam, że akt wybaczania musi być poprzedzony upokorzeniem się winnego.

W PCK powiedzieli mi, że to nie ja wymyśliłem zupy, tylko oni. Odpowiedziałem, że zupy wymyślił człowiek, kiedy tylko zrobił garnek. Byle garnek i już jest zupa. A skoro już wymyślił zupę, to zaczął się nią dzielić. I to jest jeden z najstarszych wynalazków ludzkości. Natomiast ja nadałem tej akcji rangę.

Widzi Pani, w kierownictwie każdego ministerstwa jest miejsce tylko dla jednego niekompetentnego. W moim ministerstwie to miejsce zajmuję ja.


Wiem, wiem na pewno, że tylko z miłości dwojga ludzi płynie siła miłości do ludzkiego świata. (…) Noc wigilijna, zimno i ciemno za oknem. Światło i ciepło w nas, świątecznie. Jednak i tej świątecznej nocy wiemy, że miłość nie jest świętem. Jest pracą. Jest też bólem, strachem, gniewem, żalem, zgryzotą. Nie chcemy unikać tych ciężarów, bo to ciemność pozwala istnieć światłu, chłód – ciepłu, rozpacz – szczęściu. Już teraz, tutaj, wiem: „Miłość jest nieśmiertelna, to tylko życie trwa zbyt krótko”.

Współczuję wszystkim. Nie wierzę w zło. Wierzę w nieszczęście. Olbrzymie, niesamowite, porażające nieszczęście, które niszczy ludzi, ale zawsze można im choć trochę pomóc w ocaleniu człowieczeństwa.



Polecam Wam do przeczytania

„Kuroń. Autobiografia” – Jacek Kuroń


Wydawnictwo: Krytyki Politycznej
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 976




Zamieszczone w tej książce wspomnienia z dość już zamierzchłej przeszłości okazały się nagle bardzo aktualne. Cieszy mnie to jako autora, ale niepokoi jako obywatela i polityka. W tej aktualności zawiera się swoisty paradoks. Napisałem te wspomnienia tak osobiście, że czytelnicy uznali je za opowieść o miłości. Skąd więc jej polityczna aktualność?
Jacek Kuroń, fragment książki

Autobiografia Jacka Kuronia to historia o Jacku, polskiej lewicy i opozycji demokratycznej, o Polsce i o nas samych.
Tom jest wydaniem krytycznym czterech najsłynniejszych tekstów autobiograficznych legendarnego opozycjonisty.

Wiara i wina - opowieść o pierwszych czterdziestu latach życia Kuronia jest „osobistym wykładem dziejów PRL”. Prywatna historia polskiego socjalizmu przedwojennego jest wstępem do rozprawy o pierwszych latach „nowego porządku”, entuzjazmie, a potem rozczarowaniu stalinizmem, nadziejach polskiego października 1956, wreszcie o desperackim poszukiwaniu przestrzeni wolności w Polsce „małej stabilizacji”, które część intelektualistów prowadzi na drogę otwartej opozycji wobec systemu, a samego Kuronia - do więzienia.

Gwiezdny czas to kontynuacja opowieści o konsekwentnym trwaniu autora przy lewicowych wartościach, w innych okolicznościach i innej formacji politycznej. Demokratyczna opozycja antysystemowa, która pod szyldem KOR, a potem Solidarności budowała zalążki polskiego społeczeństwa obywatelskiego, ukazana jest tu jako realna odpowiedź inteligentów i robotników na patologie społecznego i politycznego życia późnego PRL.

Dwie ostatnie części Autobiografii - Spoko! Czyli kwadratura koła i Moja zupa - to relacja z okresu schyłku PRL i dramatów początku III RP - wewnętrzny kryzys podziemnej Solidarności, dylematy więźniów politycznych i gwałtowne spory o strategię działania wobec systemu, wreszcie - paradoksy działania dysydentów u władzy i jednocześnie ludzi lewicy jako kreatorów polskiego kapitalizmu.








 

8 komentarzy:

  1. Kuroń! To był człowiek!
    Nie czytałam żadnej jego biografii bo raczej nie gustuję w biografiach, ale tego nazwiska nie wypada nie znać.
    Biorąc pod uwagę istniejącą sytuację na Ukrainie, to straszne słowa - "Bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski, a bez niepodległej Polski nie ma niepodległej Ukrainy."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym nawet, że prorocze. Też jak je przeczytałam, to aż ciarki przeszły mi po kręgosłupie. Szkoda, ze tacy ludzie odchodzą za wcześnie :(

      Usuń
  2. I bardzo mądrze mówił- aż mam ochotę sięgnąć po tą książkę i się w niej zaczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie przypomniałabym sobie jego słowa.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.