Jacek Jan Kuroń (ur. 3
marca 1934 we Lwowie, zm. 17 czerwca 2004 w Warszawie) – polski polityk, jeden
z przywódców opozycji w okresie PRL, historyk, działacz tzw. Czerwonego
Harcerstwa, współzałożyciel KOR, dwukrotny minister pracy i polityki socjalnej,
w latach 1989–2001 poseł na Sejm X, I, II i III kadencji. Kawaler Orderu Orła
Białego. Dziś skończyłby 80 lat.
Dziś przemyślenia, sentencje, cytaty tego
wybitnego polityka i wielkiego Człowieka. Posłuchajcie..
Bez niepodległej Ukrainy
nie ma niepodległej Polski, a bez niepodległej Polski nie ma niepodległej
Ukrainy.
Bo czy chodzi o Polskę
niepodległą, czy o obronę praw człowieka i obywatela, czy o socjalizm, to
przecież przede wszystkim liczą się ludzie, których lubiłem, zapamiętałem,
którym pomogłem żyć.
Demokracja to taki
ustrój, który gwarantuje nam, że nie będziemy rządzeni lepiej niż na to
zasługujemy.
Ja naprawdę szczerze i
uczciwie kocham ludzi…
Jednak proszę spróbować
mnie zrozumieć: w garniturze czułbym się jak pajac… Przy okazji wyborów
prezydenckich na siłę wduszono mnie w garnitur i krawat… Garnitury z tego
okresu dawno już porozdawałem.
Jestem wychowawcą i cała
sztuka polega na tym, żeby tak mówić do młodzieży, żeby grupa miała poczucie,
że mówię do wszystkich, a zarazem każdego widzę i do każdego mówię.
Każdy człowiek chce żyć
we własnym świecie, to znaczy chce być podmiotem swojego życia, znać, rozumieć,
umieć się posługiwać tym wszystkim, co na jego działalność wpływa. Nikomu z nas
się to nie udaje, w każdym razie w pełni, i dlatego siedzą w nas różne lęki,
które tylko w części przyjmują postać uświadomionego strachu.
Kiedy w dawnych czasach
pytali mnie ubecy: „Panie Kuroń, po co pan to robi”, odpowiadałem: „bo lubię”.
To była prawda, choć wcale nie lubiłem siedzieć w więzieniu. Lubię po prostu
kształtować swój los, być panem swego losu. Kiedyś z tego właśnie powodu
wracałem do więzienia. Dziś żyjemy w czasach, kiedy być podmiotem swego losu,
znaczy być podmiotem historii, kształtować życie społeczne.
Lwów był miastem Polaków,
Żydów, Ukraińców, miastem ostrych antagonizmów. Ja wyrosłem w kulcie Orląt,
wyśpiewywałem „bronią Lwowa polskie dzieci, znosząc rany, śmierć i ból”, ale
fascynowała mnie inność, obcość. Kiedy przechodziłem koło szkoły ukraińskiej,
coś mnie do niej ciągnęło.
Na sali sejmowej zwykle
śpię, co zresztą widać w relacjach telewizyjnych.
Najbezpieczniej jest
zawsze w więzieniu. Tam naczelnik musi dbać o twoje jedzenie i warunki życia.
Nam jest potrzebna
świadomość, że mamy wspólną ojczyznę z różnymi narodami i to stanowi o naszym
bogactwie duchowym.
Nie przeczę, władza to
ciężki kawałek chleba. Tak się jednak dziwnie składa, że zawsze jest dużo
więcej chętnych do władzy niż stanowisk do obsadzenia. Przeważają recydywiści –
sam już dwa razy byłem ministrem, choć nikt mnie nie zmuszał.
Obowiązkiem ludzi
myślących jest przeciwstawianie się wszelkim formom nietolerancji i solidarność
z tymi, których dotyka nietolerancja.
Po to żyjemy, żeby
wyróżniać ludzi i o nich pamiętać; żeby kochać tego jednego jedynego –
wszystkie inne chimery są naprawdę nic nie warte, jeśli dla nich gubimy tego
Franka, Józka, Elę.
Rynek jest jak dotąd
jedyną formą współdziałania społeczeństwa, która nie blokuje pluralizmu i
przyczynia się do stałego wzrostu efektywności. Rynek ma jednak tę właściwość,
że ze wszystkiego czyni towar. Otóż sądzę, że jest w naszej mocy wyłączyć spod
działania sił rynkowych wartości najważniejsze: miłość, godność, prawa
człowieka.
Rzeczywiście, różni
ludzie stawiają nam zarzut: wspieracie władzę zamiast jeszcze trochę poczekać i
dodusić komunistów. Tyle że nie mówią, ile czasu trzeba by jeszcze czekać…
Załóżmy nawet, że byłoby to możliwe. Przyjmijmy także, choć nie wiadomo kto
mógłby obiecać coś takiego, że nie polałaby się krew. Rzecz w tym, że
kilkadziesiąt rewolucji już się na świecie odbyło i żadna nie zmieniła go na
lepsze. (…) Nie przeczę, że może się okazać, że nie ma innej drogi niż
przewrót. Ale jest szansa, by go uniknąć. Naszym obowiązkiem jest próbować
pokojowego przejścia od systemu totalitarnego do demokracji parlamentarnej, od
gospodarki komunistycznej do gospodarki samodzielnych producentów i
zróżnicowanej własności, od społeczeństwa pogrążonego w bierności i
rozczarowaniu do społeczeństwa zorganizowanego i decydującego o swoim losie.
Sens naszemu życiu
nadajemy sami. Nie ulega wątpliwości, że człowiek stale jest narażony na
cierpienie. Trzeba nadawać sens cierpieniu, bo ono samo w sobie nie posiada
sensu. Jeśli panujemy nad swoim życiem, kształtujemy je, to nadajemy cierpieniu
sens.
Uczyniłem w swoim życiu
wiele zła. Trochę z małej wiary, tchórzostwa, lenistwa, bezmyślności, braku
wyobraźni. Znacznie więcej jednak z mocnej wiary, odwagi, pracowitości,
namysłu, troski.
Umiejętność wybaczania to
sposób życia. Nie uważam, że akt wybaczania musi być poprzedzony upokorzeniem
się winnego.
W PCK powiedzieli mi, że
to nie ja wymyśliłem zupy, tylko oni. Odpowiedziałem, że zupy wymyślił
człowiek, kiedy tylko zrobił garnek. Byle garnek i już jest zupa. A skoro już
wymyślił zupę, to zaczął się nią dzielić. I to jest jeden z najstarszych
wynalazków ludzkości. Natomiast ja nadałem tej akcji rangę.
Widzi Pani, w
kierownictwie każdego ministerstwa jest miejsce tylko dla jednego
niekompetentnego. W moim ministerstwie to miejsce zajmuję ja.
Wiem, wiem na pewno, że
tylko z miłości dwojga ludzi płynie siła miłości do ludzkiego świata. (…) Noc
wigilijna, zimno i ciemno za oknem. Światło i ciepło w nas, świątecznie. Jednak
i tej świątecznej nocy wiemy, że miłość nie jest świętem. Jest pracą. Jest też
bólem, strachem, gniewem, żalem, zgryzotą. Nie chcemy unikać tych ciężarów, bo
to ciemność pozwala istnieć światłu, chłód – ciepłu, rozpacz – szczęściu. Już
teraz, tutaj, wiem: „Miłość jest nieśmiertelna, to tylko życie trwa zbyt
krótko”.
Współczuję wszystkim. Nie
wierzę w zło. Wierzę w nieszczęście. Olbrzymie, niesamowite, porażające
nieszczęście, które niszczy ludzi, ale zawsze można im choć trochę pomóc w
ocaleniu człowieczeństwa.
Polecam Wam do
przeczytania
„Kuroń. Autobiografia” – Jacek Kuroń
Wydawnictwo: Krytyki
Politycznej
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 976
Zamieszczone
w tej książce wspomnienia z dość już zamierzchłej przeszłości okazały się nagle
bardzo aktualne. Cieszy mnie to jako autora, ale niepokoi jako obywatela i
polityka. W tej aktualności zawiera się swoisty paradoks. Napisałem te
wspomnienia tak osobiście, że czytelnicy uznali je za opowieść o miłości. Skąd więc
jej polityczna aktualność?
Jacek Kuroń, fragment książki
Autobiografia
Jacka Kuronia to historia o Jacku, polskiej lewicy i opozycji demokratycznej, o
Polsce i o nas samych.
Tom jest
wydaniem krytycznym czterech najsłynniejszych tekstów autobiograficznych
legendarnego opozycjonisty.
Wiara i
wina -
opowieść o pierwszych czterdziestu latach życia Kuronia jest „osobistym
wykładem dziejów PRL”. Prywatna historia polskiego socjalizmu przedwojennego
jest wstępem do rozprawy o pierwszych latach „nowego porządku”, entuzjazmie, a
potem rozczarowaniu stalinizmem, nadziejach polskiego października 1956,
wreszcie o desperackim poszukiwaniu przestrzeni wolności w Polsce „małej
stabilizacji”, które część intelektualistów prowadzi na drogę otwartej opozycji
wobec systemu, a samego Kuronia - do więzienia.
Gwiezdny
czas to
kontynuacja opowieści o konsekwentnym trwaniu autora przy lewicowych
wartościach, w innych okolicznościach i innej formacji politycznej.
Demokratyczna opozycja antysystemowa, która pod szyldem KOR, a potem
Solidarności budowała zalążki polskiego społeczeństwa obywatelskiego, ukazana
jest tu jako realna odpowiedź inteligentów i robotników na patologie
społecznego i politycznego życia późnego PRL.
Dwie ostatnie
części Autobiografii - Spoko! Czyli
kwadratura koła i Moja zupa - to
relacja z okresu schyłku PRL i dramatów początku III RP - wewnętrzny kryzys
podziemnej Solidarności, dylematy więźniów politycznych i gwałtowne spory o
strategię działania wobec systemu, wreszcie - paradoksy działania dysydentów u
władzy i jednocześnie ludzi lewicy jako kreatorów polskiego kapitalizmu.
Kuroń! To był człowiek!
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej jego biografii bo raczej nie gustuję w biografiach, ale tego nazwiska nie wypada nie znać.
Biorąc pod uwagę istniejącą sytuację na Ukrainie, to straszne słowa - "Bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski, a bez niepodległej Polski nie ma niepodległej Ukrainy."
Powiedziałabym nawet, że prorocze. Też jak je przeczytałam, to aż ciarki przeszły mi po kręgosłupie. Szkoda, ze tacy ludzie odchodzą za wcześnie :(
UsuńI bardzo mądrze mówił- aż mam ochotę sięgnąć po tą książkę i się w niej zaczytać :)
OdpowiedzUsuńChyba byłoby warto poznać Go lepiej :)
UsuńZ chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, ze coś napiszesz na ten temat :)
UsuńBardzo chętnie przypomniałabym sobie jego słowa.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto :)
Usuń