Ryszard Kapuściński urodził się 4
marca 1932 w Pińsku, dziś na Białorusi - najwybitniejszy pisarz spośród
polskich reporterów, autor m.in. "Cesarza" i "Szachinszacha",
które przyniosły mu światową sławę. Zmarł w Warszawie 23 stycznia 2007 roku.
Dokładnie 10 dni temu skończyłby 82 lata.
Urodził się w
rodzinie nauczycielskiej. Jego ojciec walczył w 1939 w stopniu podporucznika w
SGO Polesie. Po 17 września dostał się do niewoli radzieckiej. Wraz z kilkoma
kolegami udało mu się uciec z kolumny prowadzonej na Smoleńsk i po zamianie
ubrania na cywilne powrócił do Pińska. W obawie przed deportacją do Kazachstanu
wyjechał do swoich rodziców mieszkających w Przemyślu, a następnie w głąb
okupowanej Polski.
Życie Ryszarda
Kapuścińskiego od dzieciństwa upływało pod znakiem wędrówki, podróży. Najpierw
była to tułaczka wymuszona na rodzinie pisarza przez wojnę, następnie -
podejmowane przez niego od połowy lat pięćdziesiątych wyprawy reporterskie.
Pierwszą i od
razu bardzo dramatyczną podróż Kapuściński odbył jako siedmioletni chłopiec. We
wrześniu 1939 roku wyruszył z matką i młodszą siostrą ze wsi Pawłów, gdzie
spędzali wakacje, do odległego o 300 kilometrów rodzinnego miasta - Pińska na
Polesiu. Wędrówka w tłumie przerażonych uchodźców i widok zniszczeń po
bombardowaniach były końcem spokojnego dzieciństwa. Kolejne kilka miesięcy
przyszły pisarz spędził w Pińsku pod okupacją radziecką, cierpiąc głód i strach
opisane po latach w "Imperium" (1993). Potem, wiosną 1940 roku,
uciekając przed groźbą wywózki, Maria Kapuścińska z dziećmi przedostała się w
okolice Warszawy, gdzie odnalazła męża, zbiegłego z transportu do Katynia.
Zamieszkali najpierw w Sierakowie, później w Warszawie, na Krochmalnej (przy
jednej z bram getta), a następnie w Świdrze. Po wojnie rodzina osiadła w
stolicy.
Dom przy ul. Błotnej w Pińsku – miejsce zamieszkania rodziny Kapuścińskich w latach 30. XX wieku |
Pińskie
dzieciństwo i przeżycia z lat okupacji będą zawsze niezwykle istotnym punktem
odniesienia dla Kapuścińskiego. Wiadomo, że zamierzał napisać książkę o swoim
miejscu urodzenia, a chociaż planu tego nigdy nie urzeczywistnił, pamięć
przedwojennych Kresów i doświadczenie wojny zadecydowały o kierunku jego
zainteresowań.
Dramatyczne
przejścia z czasów dzieciństwa pozwalały też Kapuścińskiemu wczuć się w
sytuację ludzi, dla których - czy to w Azji, czy w Afryce, czy w Ameryce
Łacińskiej - nędza i przemoc, brak elementarnych praw są codziennością.
Powołanie się na wspólnotę doświadczeń ułatwiało kontakt, umożliwiało
nawiązanie międzyludzkiej więzi, będącej dla niego podstawą pracy reportera.
W drugiej
połowie lat czterdziestych Kapuściński uczył się w Gimnazjum im. Stanisława
Staszica. Trenował piłkę nożną i boks (został wicemistrzem juniorów Warszawy w
wadze koguciej), pisywał także wiersze i posyłał je do pism literackich.
Zadebiutował jako poeta jeszcze przed maturą, w 1949 roku w tygodniku
"Dziś i Jutro". W 1950 roku zdał maturę w warszawskim gimnazjum im.
Stanisława Staszica. W październiku tego samego roku zaczął studia na wydziale
polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, ale potem przeniósł się na historię.
Jako student prowadził zajęcia na III roku filozofii, uczestnicząc w zajęciach
katedry Leszka Kołakowskiego. W 1952 roku ożenił się z Alicją Mielczarek,
studentką medycyny, przyszłą doktor pediatrii, a w roku następnym urodziła im
się córka Zofia. W roku 1953 wstąpił do PZPR, której członkiem pozostał do 1981
roku. W 1955 roku ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Mimo że po latach nazwał swoje
młodzieńcze utwory "produkcyjną majakowszczyzną", ich publikacja w
prasie otworzyła mu drogę do dziennikarstwa - zwróciła mianowicie uwagę
redaktorów tworzącego się pisma "Sztandar Młodych", którzy
zaproponowali początkującemu autorowi współpracę. Kapuściński najpierw został gońcem
(dzięki czemu poznał takich twórców, jak Maria Dąbrowska, Zofia Nałkowska,
Leopold Staff czy Julian Tuwim), a z czasem zaczął publikować własne teksty.
Był wówczas zaangażowanym działaczem Związku Młodzieży Polskiej, a ogromna
wrażliwość społeczna, która nie opuści go przez całe życie, manifestowała się w
jego wczesnych artykułach i wierszach jako żarliwa, pryncypialna i naiwna wiara
w socjalizm (ojciec zataił przed synem, że uciekł z transportu do Katynia, a
potem działał w AK).
Po obronie
dyplomu u prof. Henryka Jabłońskiego Kapuściński wrócił do "Sztandaru
Młodych" (pracę tam czasowo przerwał w czasie studiów). I właśnie wtedy -
w roku 1955 - nastąpiło gwałtowne przyspieszenie w karierze reportera, zapoczątkowane
ukazaniem się jego pierwszego ważnego tekstu: "To też jest prawda o Nowej
Hucie". Artykuł - w zamyśle redakcji "Sztandaru Młodych" - miał
być polemiką z "Poematem dla dorosłych" Adama Ważyka, który w
ponurych barwach, podważających socrealistyczny hurraoptymizm, odmalował życie
nowohuckich robotników. Kapuściński pojechał na miejsce i przekonał się, że
rzeczywistość wygląda jeszcze gorzej niż w utworze poety. Napisał odważny,
krytyczny reportaż, tym bardziej poruszający, że ówczesna wierność obowiązującej
doktrynie nie przesłoniła autorowi przerażających faktów. Publikacja tego
artykułu spowodowała wielki szum i autor musiał ukrywać się przez kilka dni
wśród nowohuckich robotników.
W 1956
otrzymał pierwszą nagrodę – Złoty Krzyż Zasługi – właśnie za ten reportaż
(czyżby październikowa odwilż?). W tym samym roku odbył swą pierwszą podróż
pozaeuropejską – do Indii. Ta wyprawa była dla niego kulturowym szokiem, który
wspomina sugestywnie w "Podróżach z Herodotem" (2004). Rzucony na
głęboką wodę, nieznający angielskiego, niewiedzący nic o egzotycznym kraju
reporter zaczął od tego, że na ulicy w Starym Delhi kupił "For Whom the
Bell Tolls" Hemingwaya i z tej książki uczył się języka.
Rok później
czekało go kolejne spotkanie z radykalną innością - podróż do Chin przez Tokio
i Hongkong. Absurdalny pobyt w Pekinie, gdzie nieustannie był obserwowany i
całkowicie odcięty od informacji, dał mu odczuć, czym jest prawdziwy
totalitaryzm. Pobyt ten przerwała wiadomość z Warszawy o spacyfikowaniu przez
władze niepokornego "Sztandaru Młodych". Kapuściński wrócił do Polski
koleją transsyberyjską, po czym, nie godząc się na odgórnie zaprowadzone zmiany
w redakcji, razem z większością dawnego zespołu odszedł ze
"Sztandaru". Zastraszanie dziennikarzy w kraju i świeże przeżycia z
komunistycznych Chin musiały ostatecznie rozwiać nadzieję na to, że
bezkompromisową publicystyką będzie zmieniał polską rzeczywistość.
Na razie
jednak, po utracie pracy w "Sztandarze", zatrudnił się w Polskiej
Agencji Prasowej, a później zaproponowano mu etat w "Polityce". Jako
wysłannik tego pisma przez cztery lata jeździł po kraju i pisał reportaże, z
których najlepsze złożyły się na jego debiut książkowy "Busz po
polsku" (1962). Podtytuł zbioru - "Historie przygodne" - dobrze
oddaje charakter tych tekstów: są to opowieści o ludziach i miejscach napotykanych
często przypadkiem, z dala od utartego szlaku; ogromną rolę odgrywa w nich
otwartość reportera na przygodę, umiejętność wykorzystania nieprzewidzianych
zbiegów okoliczności.
Przekonany, że
to, o czym się pisze, trzeba poświadczyć własnym doświadczeniem, Kapuściński
nie cofał się przed żadnym ryzykiem. Słynny już jest fakt, że obserwując
kolejne rewolucje na świecie (widział ich dwadzieścia siedem), cztery razy miał
być rozstrzelany, a nikt by pewnie nie zliczył przypadków, kiedy w taki czy
inny sposób narażał się na śmierć. Pierwszą podróż do Afryki odbył zimą 1959/60
- przebywał wtedy w Ghanie, odwiedził też Dahomej i Niger. Zafascynowany
dokonującym się w tych latach procesem dekolonizacji państw afrykańskich, rok
później poleciał do Kairu, skąd przedostał się do pogrążonego w wojnie domowej
Konga. Wraz z dwójką czeskich dziennikarzy został aresztowany, skazany na
śmierć i cudem uratowany przez żołnierzy ONZ. O tym, co czuje człowiek, który
właśnie dowiedział się, że następnego dnia mają go rozstrzelać, napisze dopiero
w "Wojnie futbolowej" (1978).
Prawie nic z
tych granicznych doświadczeń nie przedostało się do pisanych wtedy, na początku
lat sześćdziesiątych, reportaży z Ghany i Konga, zebranych w drugiej książce
Kapuścińskiego "Czarne gwiazdy" (1963). Nie znajdując jeszcze języka,
w którym mógłby zawrzeć swoje najbardziej osobiste - i krańcowe - przeżycia,
postawił na dostarczenie czytelnikom możliwie bezstronnej wiedzy o współczesnej
Afryce. "Czarne gwiazdy", jak sam mówił, powstały z dwóch planowanych
książek o afrykańskich przywódcach - Nkrumahu i Lumumbie. Książek tych nie
zdążył dokończyć, ponieważ w 1962 roku został wysłany do Dar es-Salaam, jako
pierwszy polski korespondent PAP na całą Afrykę.
Spędził pięć
lat na placówce najpierw we wschodniej, później w zachodniej części kontynentu.
Uczestniczył w pierwszej konferencji przywódców państw afrykańskich w Addis
Abebie; jako jeden z nielicznych dziennikarzy na świecie przedostał się do
Zanzibaru tuż po obaleniu sułtanatu i proklamowaniu republiki, obserwował
odzyskiwanie niepodległości przez kolejne kraje i patrzył, jak padają ofiarą
anarchii, wojen, plemiennej nienawiści.
Pracę
korespondenta - i tak niebezpieczną - utrudniał mu fatalny stan zdrowia. W
Afryce zapadł na malarię mózgową i gruźlicę, którą leczył w miejscowym
szpitalu, w prymitywnych warunkach, nie zawiadamiając PAP, bo bał się, że
zostanie odwołany do kraju. Kuracja się powiodła (na kilka miesięcy przyjechała
pielęgnować go żona Alicja), ale w 1966 roku zachorował na ciężką gorączkę
tropikalną i po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu w Lagos musiał wrócić do
Polski.
W 1969 roku
ukazał się zbiór "Gdyby cała Afryka" - książka złożona z dłuższych
omówień i korespondencji, przesyłanych przez Kapuścińskiego z Czarnego Lądu do
PAP. Tytuł odwołuje się do idei jedności afrykańskiej - solidarności krajów
postkolonialnych i tych, które jeszcze nie wyzwoliły się spod obcego panowania.
Jeszcze przed
publikacją "Gdyby cała Afryka" ukazała się książka "Kirgiz
schodzi z konia" (1968). Były to reportaże z trzymiesięcznej podróży do
siedmiu azjatyckich i zakaukaskich republik Związku Radzieckiego, jaką
Kapuściński odbył wiosną 1967 roku, po powrocie z afrykańskiej placówki. Nie
chcąc pisać okolicznościowych panegiryków na cześć ZSRR, postanowił omijać
temat polityki, a zamiast tego przyjrzeć się kulturze odwiedzanych miejsc.
Jesienią 1967
roku Kapuściński wyjechał jako korespondent PAP do Ameryki Łacińskiej. Spędził
tam pięć lat, mieszkając w Chile, Peru, Brazylii i Meksyku, śledząc ogniska
rewolucyjnych przemian i konfliktów. Pierwszym plonem tego wyjazdu był wydany w
formie książkowej reportaż "Dlaczego zginął Karl von Spreti" (1970),
który później, w skróconej wersji i pod zmienionym tytułem - "Śmierć
ambasadora" - wszedł do zbioru "Chrystus z karabinem na
ramieniu".
"Chrystus
z karabinem na ramieniu" (1975) to książka poświęcona bojownikom z
Bliskiego Wschodu (palestyńscy fedaini), Ameryki Łacińskiej i Afryki.
Po powrocie z
Ameryki Południowej Kapuściński zrezygnował z etatu w PAP, nie zrywając jednak
współpracy. Podjął zajęcia na wydziale dziennikarstwa Uniwersytetu
Warszawskiego i został reporterem tygodnika "Kultura". Lata
siedemdziesiąte to czas intensywnych podróży - na Bliski Wschód, do Indii, na
Cypr, do wielu państw Afryki. Pobyt w Angoli zaowocował reportażem
"Jeszcze dzień życia" (1976), a dzięki wyprawom do Etiopii i Iranu
powstały dwie książki, które przyniosły Kapuścińskiemu międzynarodową sławę -
"Cesarz" (1978) i "Szachinszach" (1982).
"Jeszcze
dzień życia" zapowiadał przełom w jego twórczości. Książka opisuje wojnę
domową w Angoli, która właśnie odzyskała niepodległość. Ale fakty są tu
drugorzędne wobec strachu i samotności reportera w zetknięciu z piekłem
pogrążonego w chaosie kraju.
Również
perspektywa osobista, prywatna, będzie coraz silniej uwypuklana w pisarstwie
Kapuścińskiego. Wydana w 1978 roku "Wojna futbolowa" to antologia
dawniej powstałych reportaży z Afryki i Ameryki Południowej, przeplatających
się z planem nigdy nienapisanej książki. Autor przedstawia w nim okoliczności
swoich podróży, trudności wiążące się z pracą korespondenta, dzieli się swoimi
emocjami, przemyśleniami, lekturami, opisuje ludzi i zdarzenia, które zapadły
mu w pamięć, a nie znalazły dla siebie miejsca w innych tekstach.
To właśnie w
"Wojnie futbolowej" Kapuściński zdecydował się opowiedzieć o
wypadkach sprzed osiemnastu lat, gdy z dwójką czeskich dziennikarzy czekał na
rozstrzelanie.
1978 rok
oprócz "Wojny futbolowej" przyniósł "Cesarza", drukowanego
wcześniej w odcinkach w tygodniku "Kultura". Ta opowieść o rządach i
upadku Hajle Sellasjego w Etiopii stała się kamieniem milowym w historii
reportażu. Kapuściński, zmęczony dostarczaniem informacji o kolejnych
rewolucjach, przewrotach, obalaniu dyktatur, postanowił opisać dzieje
"króla królów" zupełnie nowym językiem.
"Cesarza",
który pozornie mówił o egzotycznej rzeczywistości, odczytywano jako metaforę
Polski Ludowej, ale też szerzej - jako przypowieść o każdej opresyjnej i
skorumpowanej władzy. Uniwersalność książki potwierdziło międzynarodowe
uznanie, jakim cieszy się od 1983 roku, gdy ukazał się jej angielski przekład
autorstwa Williama Branda i Katarzyny Mroczkowskiej-Brand. Reportaże
Kapuścińskiego były tłumaczone już wcześniej (na hiszpański, węgierski i
czeski), ale dopiero "The Emperor" zapoczątkował światową karierę
pisarza. Do dziś jego książki zostały przełożone na ponad dwadzieścia języków.
Pracę nad
"Szachinszachem", rozpoczętą w 1979 roku, przerwały wypadki polskiego
Sierpnia. Kapuściński pojechał na Wybrzeże i był w Stoczni Gdańskiej w czasie
strajku. W "Notatkach z Wybrzeża" - krótkiej relacji z tamtych dni -
gorąco solidaryzował się z protestującymi. Przejęty doniosłością wydarzeń
sierpniowych, postanowił znów pisać o Polsce. Zaangażował się w działalność
"Solidarności" i przez rok jeździł po kraju. Ale z tych jego planów
reporterskich nic nie wyszło - po pierwsze był już zbyt rozpoznawalny, by móc
zdobywać wiarygodne informacje; po drugie, wkrótce stan wojenny zdusił
fascynujące go przemiany. Po jego wprowadzeniu Kapuściński wystąpił z PZPR i
stracił pracę w "Kulturze", bo nie poddał się weryfikacji.
W stanie
wojennym Kapuściński zarzucił wyjazdy reporterskie. Wtedy to zaczął robić luźne
notatki i zbierać cytaty, które złożyły się na pierwsze "Lapidarium"
(1990). Swobodna kompozycja tej książki, będącej zbiorem refleksji, drobnych
szkiców i próbek z warsztatu reportera, wynikała z przekonania, że
sprzecznościom współczesnego świata nie podoła epicki opis i tylko operując
fragmentem, można je uchwycić. Pisarz kontynuował cykl "Lapidariów"
do końca życia - obejmuje on w sumie sześć tomów.
W 1986 roku
wydał tom wierszy "Notes", a w 2006 - "Prawa natury".
Poezja, jak mówił, była dla niego rzadkim luksusem, bo wymagała czasu, którego
nigdy nie miał. Ale zarówno pisanie wierszy, jak i robienie zdjęć (w 2000 roku
ukazał się album fotografii Kapuścińskiego "Z Afryki") - obie te
pasje pogłębiały jego spojrzenie na rzeczywistość, przyczyniając się do
powstania świetnych reportaży.
Zwrócenie się
ku bardziej osobistym formom literackim - jak notatnik intelektualny czy poezja
- zwiastowało refleksyjny charakter późnych książek, przede wszystkim
"Hebanu" (1998) i "Podróży z Herodotem" (2004).
Wcześniejsze od nich "Imperium" (1993) było plonem dwuletniej podróży
po rozpadającym się ZSRR. Kapuściński nie próbował tworzyć całościowego
wizerunku Rosji, wiedząc, że jest to zadanie karkołomne. Zamiast tego napisał o
swoich kolejnych spotkaniach z mocarstwem: o dziecięcych przeżyciach w okupowanym
przez Armię Czerwoną Pińsku, o jeździe koleją transsyberyjską w 1958 roku, o
podróży do południowych republik ZSRR w roku 1967, i wreszcie o wędrówce po
najdalszych zakątkach kraju w latach 1989-1991, zakończonej odwiedzinami w
rodzinnym mieście. Zastosowanie klamry autobiograficznej sprawia, że
eseistyczny reportaż o Rosji nabiera emocjonalnej, osobistej wymowy, stając się
także opowieścią o powrocie pisarza do własnych początków.
W 1987 Royal
Court Theatre w Londynie wystawił sceniczną adaptację jego książki Cesarz,
opisującej upadek reżimu Haile Selassie I w Etiopii (wystawiany potem także w
kraju). W 1996 wyróżniony nagrodą imienia Jana Parandowskiego, w 1999 otrzymał
"Ikara". Wybrany przez środowisko dziennikarskie Dziennikarzem wieku
w plebiscycie miesięcznika Press. Laureat Nagrody im. Dariusza Fikusa za rok
2004. Doktor honoris causa Uniwersytetu Śląskiego (17 października 1997),
Uniwersytetu Wrocławskiego (2001), Uniwersytetu Jagiellońskiego (2004) i Gdańskiego
(29 stycznia 2004). Łącznie otrzymał ponad 40 nagród i wyróżnień. Był członkiem
Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Zmarł 23
stycznia 2007 w wieku 74 lat, po rozległym zawale serca, na oddziale
kardiochirurgii szpitala przy ul. Banacha w Warszawie. Jego śmierci poświęcone
zostało dużo miejsca zarówno w polskich jak i światowych mediach. Na pierwszych
stronach swych wydań pisały o Kapuścińskim największe gazety, jak New York
Times, Le Monde czy El Pais. Na ręce ambasadora RP w Hiszpanii kondolencje z
powodu śmierci pisarza złożyła hiszpańska para królewska oraz książę Asturii.
To cios dla polskiej literatury, dla polskiej kultury – tak o śmierci Ryszarda
Kapuścińskiego mówił w rozmowie z dziennikarzami w tureckim Adampolu prezydent
Lech Kaczyński.
Msza święta
żałobna rozpoczęła pogrzeb 31 stycznia 2007 o godz. 11 w Bazylice Świętego
Krzyża w Warszawie. Przewodniczył jej prymas Polski kard. Józef Glemp. Mszę
koncelebrowali m.in. kapelan Rodzin Katyńskich ks. prałat Zdzisław Peszkowski,
kapelan prezydenta RP, ks. prałat Roman Indrzejczyk i ks. Adam Boniecki z
"Tygodnika Powszechnego". Homilię prymasa odczytał ksiądz Piotr Pawlukiewicz.
Nigdy Pana nie zapomnimy Panie Ryszardzie !!!
Kapuścińskiego czytałam jedynie "Cesarza". Ale planuję poznać inne jego reportaże :)
OdpowiedzUsuńNa pewno się nie zawiedziesz :)
Usuń