„Od
pierwszego wejrzenia”– Danielle Steel <recenzja,14>
Tytuł oryginalny: First Sight
Tłumaczenie: Grażyna Smosna
Wydawnictwo: Między słowami
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka
Ilość stron: 464
ISBN: 978-83-240-2491-9
Półka: pożyczona
Moja ocena: 7/10
Przeczytana: 23 marca 2014.
Kupisz:
Nie ukrywam, że do Danielle Steel mam słabość. Kiedyś czytałam jej książki w zatrważających ilościach. Teraz jest tego zdecydowanie mniej, ale i tak lubię sięgnąć od czasu do czasu po Jej powieść. Nic więc dziwnego, że jak zobaczyłam w mojej bibliotece jedną z Jej najnowszych wydanych u nas powieści o wdzięcznym tytule „Od pierwszego wejrzenia”, to nie zastanawiałam się za długo i sięgnęłam po nią.
Danielle
Steel nie trzeba chyba molom książkowym przedstawiać. Wydaje mi
się, że rzadko kto nie spotkał się z tym nazwiskiem – mało
tego zaryzykowałabym stwierdzenie, że większość czytelniczek
przeczytała chociaż jedną Jej powieść. Dla tych, co o Niej
jednak nie słyszeli, napiszę kilka słów.
Danielle Stell
urodziła się w 1947 roku w San Francisco w Kalifornii, gdzie
mieszka do dnia dzisiejszego. Napisała w swoim życiu ponad 120
książek, w tym kilkanaście książek dla dzieci, tomik poezji i
kilka pozycji autobiograficznych. Łącznie sprzedano na świecie
ponad 300 milionów egzemplarzy Jej książek, z których większość
trafiła na listy bestsellerów. Największą sławę przyniosły Jej
oczywiście powieści obyczajowe, które oczarowały miliony kobiet
na całym świecie. Założyła dwie fundacje charytatywne działające
na rzecz osób bezdomnych i dzieci upośledzonych. Jej hobby to
zwierzęta (ma pięć psów, papugę, świnkę i królika). Jej
najnowsze powieści to „Po kres czasu”, „Zwycięzcy”, „Od
pierwszego wejrzenia” i „Pięć dni w Paryżu”. Tajemnicą Jej
sukcesu jest to, że na kartach swoich powieści przedstawia losy
kobiet, z którymi każda z nas może się identyfikować. U niej
zawsze dobro zwycięża nad złem i wydaje się, że autorka głęboko
sama w to wierzy. Czy w powieści „Od pierwszego wejrzenia”
również nas o tym przekonuje?
Bohaterką
książki jest Timmie O’Neill – czterdziestoośmioletnia kobieta,
którą w życiu spotkało wiele złego. W wieku pięciu lat straciła
w wypadku samochodowym rodziców i trafiła do sierocińca. Mimo, że
była małą dziewczynką, to jednak na adopcję była już „za
stara”. Nie sprawdziły się również w jej przypadku rodziny
zastępcze, które wielokrotnie ją odsyłały z powrotem. Mimo tych
smutnych i trudnych początków swego życia, Timmie osiągnęła
bardzo wiele. Jest teraz bowiem znaną na całym świecie uznaną
projektantką mody, kobietą bardzo zamożną i wpływową. Wszystko
to zawdzięcza wyłącznie sobie, swojej pracowitości i talentowi.
Praca to wszystko, czym Timmie żyje – w życiu osobistym bowiem
los nie szczędził jej przykrych i bardzo bolesnych doświadczeń.
Kilkanaście lat temu straciła swojego ukochanego synka, a mąż
okazał się homoseksualistą i opuścił ją dla innego. Od tego
czasu Timmie nie związała się „na poważnie” z żadnym
mężczyzną i poświęciła się bez reszty karierze zawodowej.
Owszem od czasu do czasu wchodziła w związki z różnymi
mężczyznami, ale z żadnym nie połączyło jej głębsze uczucie.
Byli to zwykle młodsi od niej panowie, z którymi można było mile
spędzić wolny czas, głównie w weekendy, ale nic poza tym. Aż do
chwili, gdy w Paryżu, gdzie znalazła się na corocznych pokazach
swojej kolekcji, poznała Jean-Charles’a – francuskiego lekarza,
który serdecznie zaopiekował się Timmie w czasie jej choroby. Czy
była to rzeczywiście miłość od pierwszego wejrzenia? Czy los
pozwoli tym dwojgu mocno doświadczonym już przez życie ludziom
stworzyć coś niebywałego i pięknego? Zapraszam do lektury
powieści, gdzie na te pytania znajdziecie odpowiedź.
„Od
pierwszego wejrzenia” nie jest płytkim romansidłem, jakich wiele
znajduje się na naszym rynku wydawniczym. Porusza wiele problemów
tak bliskich każdej współczesnej kobiecie, a w zasadzie każdemu
człowiekowi. Porusza i opisuje, a jednocześnie próbuje znaleźć
rozwiązanie tych problemów i podpowiedzieć jak tego rozwiązania
szukać. Wydaje mi się, że wiele kobiet w wieku naszej Timmie mogło
znaleźć się w podobnej jak ona sytuacji. Pogoń za sławą i
pieniądzem to bolączka naszego społeczeństwa. I choć autorka
opisuje nam członków społeczności amerykańskiej, to te same
problemy dotyczą także nas Polaków. Także w Polsce coraz więcej
kobiet przed 50-tką stwierdza, że oprócz pracy, na której
skoncentrowały swoje życie, większych lub mniejszych pieniędzy
czy uznania w swoim zawodowym środowisku, nic więcej w swoim życiu
nie osiągnęły. Owszem mają znajomych, przyjaciół, ale tak
naprawdę są samotne. Stać je może na dużo więcej niż ich
rówieśniczki, ale w ich życiu brakuje tego, co wydaje się
najważniejsze. Brak im miłości, domu rodzinnego, kochającego męża
i dzieci, świąt spędzanych w gronie rodzinnym, ciepła i udanego
życia osobistego. I w wieku 50-ciu lat stają przed problemem
samotności w dalszym życiu i zadają sobie pytanie: czy
rzeczywiście praca i pieniądze są najważniejsze? Czy dają
satysfakcję i zadowolenie w życiu? Podobnie jak bohaterowie
powieści „Od pierwszego wejrzenia” zaczynają szukać wyjścia z
tej sytuacji. Tylko, czy nie będzie na to za późno?
Powieść
D.Steel jest klasycznym romansem, ale zarazem piękną powieścią
obyczajową zmuszającą nas do głębszej refleksji i przemyśleń.
Dzięki Timmie poznajemy środowisko sierocińców, historie dzieci,
które tam trafiają i powody, dla których się tam znalazły. Te
dzieci bardzo często nie są sierotami. Niejednokrotnie znalazły
się tam, bo los sprawił, że urodziły się w patologicznych
rodzinach i nie miał się nimi kto zająć. Czy te dzieci mogą
liczyć na adopcję, kochającą rodzinę zastępczą lub co najmniej
na sierociniec typu Świętej Cecylii, który sponsoruje w powieści
Timmie? To kolejny problem poruszony i dość szczegółowo opisany w
powieści – problem dzieci niechcianych, porzuconych; dzieci
przeżywających niesamowitą traumę, która rzutuje na całe ich
przyszłe życie.
Książka
prowadzi nas również po meandrach świata mody i projektantów. I
są to na pewno te dużo przyjemniejsze i utrzymane w lżejszym
tonie jej fragmenty. Dzięki Timmie uczestniczymy w wielu pokazach,
poznajemy pracę związaną z projektowaniem ubrań, ale również
problemy wewnątrz firmy, które właścicielka załatwia w naszej
obecności. Autorka prowadzi nas również po dwóch kontynentach –
w Europie zwiedzamy wraz z Timmie oraz jej asystentami Davidem i Jade
Paryż, Mediolan, Londyn, a na kontynencie amerykańskim chodzimy na
spacery po plaży w Malibu, opalamy się i popijamy drinki na
Hawajach, poznajemy życie codzienne mieszkańców Los Angeles i
hotele Nowego Jorku.
W
bardzo dokładny sposób zarysowała nam pisarka portrety głównych
postaci powieści. Najlepiej poznajemy oczywiście Timmie, jako że
to jej historia jest głównym wątkiem „Od pierwszego wejrzenia”.
Poznajemy i od razu darzymy sympatią tę ciepłą, życzliwą,
łagodną i serdeczną kobietę. Timmie nie jest ideałem i dlatego
możemy się z nią utożsamiać – oprócz szeregu zalet ma również
wady, jak każdy człowiek. Wszyscy pierwszo- i drugoplanowi
bohaterowie są przez autorkę ciekawie scharakteryzowani i
przedstawieni. Ich cechy charakteru wynikają nie tylko z opisu
postaci, ale przede wszystkim z działań w określonych sytuacjach
oraz z dialogów. Pisarka nie narzuca nam oceny poszczególnych osób.
Sami możemy ich ocenić i polubić lub wręcz przeciwnie. Choć tych
osób, do których ustosunkujemy się negatywnie jest naprawdę w
powieści niewiele.
Ale
„Od pierwszego wejrzenia” to przede wszystkim opowieść o
miłości. O miłości, która potrafi przyjść niespodziewanie i
wybuchnąć w momencie, kiedy jej się nikt nie spodziewa. O miłości,
o którą trzeba walczyć i której nie wolno pozwolić odejść, bo
tego może sobie człowiek nie darować do końca życia. O miłości,
której należy dać szansę, bo po raz drugi nam tej szansy los może
poskąpić. O miłości, która w końcu i tak zatriumfuje i
przezwycięży wszystko. A ponieważ miłość jest dla każdego
człowieka bardzo ważnym elementem życia, to powieść będzie nas
jeszcze długo wzruszała i niejednokrotnie w czasie jej czytania
zakręcą się wielu z nas łzy w oczach.
Przyznam,
że nie od początku udało się autorce zaciekawić mnie tą
książką. Miałam wrażenie, że wstęp do całej opowieści trochę
się dłużył, przeciągał i brak mu było spójności i wartkości.
Myślałam nawet, że „wyrosłam” z książek Danielle Steel i
stąd to moje wrażenie. Ale na szczęście po około stu stronach
akcja nabrała szybkości, wszystko zaczęło wiązać się w jedną
całość powoli nabierać rumieńców. A potem… prawdę mówiąc
potem nie potrafiłam się od książki oderwać. Losy Timmie
zaciekawiły mnie tak bardzo, że zawaliłam parę dość ważnych
spraw. Ale cóż…Danielle Steel już nieraz w ten sposób na mnie
zadziałała. Jeśli do tego dodamy mimo wszystko zaskakujące
zakończenie, to otrzymamy naprawdę sympatyczną mieszankę, która
poprawi nam nastrój po ciężko przepracowanym tygodniu.
Wypadałoby
zwrócić uwagę jeszcze na styl powieści i jej język. Kto czytał
jakikolwiek wcześniejszy utwór Danielle Steel, ten zna sposób jej
pisania i prowadzenia narracji. Autorka posługuje się prostym,
komunikatywnym językiem bez zbędnych ubarwień i niepotrzebnych
opisów. Nie ma najmniejszych obaw – taki język jest dla każdego
zrozumiały i choć trudno by było nazwać go finezyjnym, to jednak
ma swoje walory, o których wspomniałam powyżej. Również narracja
powieści nie należy do specjalnie skomplikowanych. Narrator –
obserwator opowiada nam wszystko w sposób chronologiczny, jasny, nie
odnosząc się do przeszłości, nieraz jedynie ją wspominając, gdy
takie jest zapotrzebowanie akcji zasadniczej. Trudno również mówić
o wielowątkowości powieści – tak naprawdę mamy tu do czynienia
z jednym wątkiem głównym. Wątki poboczne występują co prawda,
ale są tak epizodyczne i rzadko poruszane, że chyba nie warto o
nich nawet tu wspominać.
I
jeszcze jeden plus, dla mnie jak zwykle niesamowicie ważny. Książka
jest bardzo starannie wydana i pozbawiona jakichkolwiek błędów.
Może wystąpiły w niej jakieś dwie literówki, ale przy takiej
objętości to naprawdę mało znaczący błąd. Dużym ułatwieniem
i elementem, który na pewno wpłynął na szybkość czytania
powieści jest duża, wyraźna czcionka i odpowiednia interlinia. Co
ja na to poradzę, że wolę czytać książkę z wyraźną czcionką
niż taką, gdzie po paru godzinach litery „zlewają” mi się w
jeden wielki kopiec małych robaczków i muszę przecierać oczy albo
po prostu zrobić przerwę w czytaniu.
I
cóż jeszcze Wam napisać na koniec. Danielle Steel i tym razem mnie
nie zawiodła. Książkę przeczytałam z dużą przyjemnością i
bardzo żałowałam, jak odwróciłam ostatnią kartkę i
zorientowałam się, że to już koniec. Czyta się ją naprawdę
szybko i łatwo, jest dobra pozycją dla tych, co chcą przy czytaniu
odpocząć i zrelaksować się. Oczywiście jest to lektura typowo
kobieca, choć również co wrażliwsi panowie mogliby się z nią
zapoznać i może…polubić.
Recenzja
publikowana również:
- granice
Recenzja
bierze udział w wyzwaniu:
Zdecydowanie moje klimaty. Myślę, że kiedyś na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że Ci się spodoba :)
UsuńTeż kiedyś namiętnie rozczytywałam się w Steel :) I mam zamiar sięgnąć i do tej powyższej, a także do tych starszych od których zaczynałam. Ciekawi mnie, czy zachwycą mnie tak samo, jak kiedyś. Mam na myśli tutaj: "Anioł Johnny" oraz "Wypadek" :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie mam ochoty do ponownego sięgania do raz przeczytanych jej książek - zresztą napisała ich tyle, że jak mam na nią ochotę, to zawsze coś nowego znajdę :)
UsuńJa też bym chciała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo w czym problem? :D
UsuńTa akurat mnie trochę nużyła, ale fabularnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńFaktycznie miała parę gorszych chwil, ale głównie na początku...potem już było tylko lepiej :)
UsuńWstyd, ale nie czytałam nigdy nic tej pisarki, tylko Norę Roberts. Ale lubię takie książki z romansem w tle ...
OdpowiedzUsuńDlaczego wstyd? To nie klasyka, że wypada ją przeczytać :)...ale jak lubisz, to może warto spróbować :)
UsuńDawno już nic Steel nie czytałam, ale jakoś mnie powrót do tego nie kusi.
OdpowiedzUsuńJa od czasu do czasu mam na nią ochotę :)
UsuńBardzo lubię prozę Danielle Steel. Mam zapełnioną półkę jej powieściami i chętnie do nich wracam, jeżeli tylko pozwala na to czas :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że tego czasu tak mało :)
UsuńJaka obszerna recenzja. Uwielbiam tą autorkę, a tej książki jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz prozę Danielle Steel, to myślę, że ta książka by Ci się spodobała :)
UsuńNiestety bardzo mi przykro, ale nie przepadam za książkami pani Steel. Może kiedyś to się zmieni...
OdpowiedzUsuńZ gustami się nie dyskutuje - przecież nie musisz jej lubić :)
UsuńJakoś ciagle nie mogę się przekonać do tej autorki, ale może kiedyś.
OdpowiedzUsuńMoże... :D
UsuńKsiążki, które przeczytałam tej autorki podobały mi się, a więc na pewno kiedyś tę przeczytam :>
OdpowiedzUsuńMa trochę naprawdę dobrych, wzruszających powieści - myślę, że ta też by Ci się spodobała :)
UsuńOj lubie ta Autorke,a 'Od pierwszego wejrzenia' z checia przeczytalabym juz teraz... :)
OdpowiedzUsuńjak lubisz, to poszperaj w bibliotece - może zakupili :)
Usuńjestem pod wrażeniem, coraz piękniej piszesz :) nie przepadam za autorką, ale do recenzji się przyłożyłaś! :)
OdpowiedzUsuń/klucznik: +1 pkt za autor jest kobietą
dzięki Ami - bo ja już taka jestem albo leniuchuje, albo się przykładam :)
UsuńKsiążki tej autorki czytałam jak byłam nastolatką, potem chyba z nich wyrosłam... Uznałam, że są to zwykłe romansidła, na które nie mam ochoty, ale po Twojej recenzji chyba jednak dam się skusić.:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zmieniam Twój punkt widzenia :)
UsuńLubię poczytać czasami Steel, bo jej książki dają takie wytchnienie od trudnych lektur :)
OdpowiedzUsuńWytchnienie i odpoczynek od dnia codziennego również :)
UsuńA powiem ci że nigdy jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, zawsze jakoś się wzbraniałam, sama nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńMoże nie Twoje klimaty?
Usuń