wtorek, 25 marca 2014

#92. „Od pierwszego wejrzenia”– Danielle Steel

Od pierwszego wejrzenia”– Danielle Steel <recenzja,14>



Tytuł oryginalny: First Sight
Tłumaczenie: Grażyna Smosna
Wydawnictwo: Między słowami
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka
Ilość stron: 464
ISBN: 978-83-240-2491-9
Półka: pożyczona
Moja ocena: 7/10
Przeczytana: 23 marca 2014.

Kupisz:




Nie ukrywam, że do Danielle Steel mam słabość. Kiedyś czytałam jej książki w zatrważających ilościach. Teraz jest tego zdecydowanie mniej, ale i tak lubię sięgnąć od czasu do czasu po Jej powieść. Nic więc dziwnego, że jak zobaczyłam w mojej bibliotece jedną z Jej najnowszych wydanych u nas powieści o wdzięcznym tytule „Od pierwszego wejrzenia”, to nie zastanawiałam się za długo i sięgnęłam po nią.

Danielle Steel nie trzeba chyba molom książkowym przedstawiać. Wydaje mi się, że rzadko kto nie spotkał się z tym nazwiskiem – mało tego zaryzykowałabym stwierdzenie, że większość czytelniczek przeczytała chociaż jedną Jej powieść. Dla tych, co o Niej jednak nie słyszeli, napiszę kilka słów.

Danielle Stell urodziła się w 1947 roku w San Francisco w Kalifornii, gdzie mieszka do dnia dzisiejszego. Napisała w swoim życiu ponad 120 książek, w tym kilkanaście książek dla dzieci, tomik poezji i kilka pozycji autobiograficznych. Łącznie sprzedano na świecie ponad 300 milionów egzemplarzy Jej książek, z których większość trafiła na listy bestsellerów. Największą sławę przyniosły Jej oczywiście powieści obyczajowe, które oczarowały miliony kobiet na całym świecie. Założyła dwie fundacje charytatywne działające na rzecz osób bezdomnych i dzieci upośledzonych. Jej hobby to zwierzęta (ma pięć psów, papugę, świnkę i królika). Jej najnowsze powieści to „Po kres czasu”, „Zwycięzcy”, „Od pierwszego wejrzenia” i „Pięć dni w Paryżu”. Tajemnicą Jej sukcesu jest to, że na kartach swoich powieści przedstawia losy kobiet, z którymi każda z nas może się identyfikować. U niej zawsze dobro zwycięża nad złem i wydaje się, że autorka głęboko sama w to wierzy. Czy w powieści „Od pierwszego wejrzenia” również nas o tym przekonuje?

Bohaterką książki jest Timmie O’Neill – czterdziestoośmioletnia kobieta, którą w życiu spotkało wiele złego. W wieku pięciu lat straciła w wypadku samochodowym rodziców i trafiła do sierocińca. Mimo, że była małą dziewczynką, to jednak na adopcję była już „za stara”. Nie sprawdziły się również w jej przypadku rodziny zastępcze, które wielokrotnie ją odsyłały z powrotem. Mimo tych smutnych i trudnych początków swego życia, Timmie osiągnęła bardzo wiele. Jest teraz bowiem znaną na całym świecie uznaną projektantką mody, kobietą bardzo zamożną i wpływową. Wszystko to zawdzięcza wyłącznie sobie, swojej pracowitości i talentowi. Praca to wszystko, czym Timmie żyje – w życiu osobistym bowiem los nie szczędził jej przykrych i bardzo bolesnych doświadczeń. Kilkanaście lat temu straciła swojego ukochanego synka, a mąż okazał się homoseksualistą i opuścił ją dla innego. Od tego czasu Timmie nie związała się „na poważnie” z żadnym mężczyzną i poświęciła się bez reszty karierze zawodowej. Owszem od czasu do czasu wchodziła w związki z różnymi mężczyznami, ale z żadnym nie połączyło jej głębsze uczucie. Byli to zwykle młodsi od niej panowie, z którymi można było mile spędzić wolny czas, głównie w weekendy, ale nic poza tym. Aż do chwili, gdy w Paryżu, gdzie znalazła się na corocznych pokazach swojej kolekcji, poznała Jean-Charles’a – francuskiego lekarza, który serdecznie zaopiekował się Timmie w czasie jej choroby. Czy była to rzeczywiście miłość od pierwszego wejrzenia? Czy los pozwoli tym dwojgu mocno doświadczonym już przez życie ludziom stworzyć coś niebywałego i pięknego? Zapraszam do lektury powieści, gdzie na te pytania znajdziecie odpowiedź.

Od pierwszego wejrzenia” nie jest płytkim romansidłem, jakich wiele znajduje się na naszym rynku wydawniczym. Porusza wiele problemów tak bliskich każdej współczesnej kobiecie, a w zasadzie każdemu człowiekowi. Porusza i opisuje, a jednocześnie próbuje znaleźć rozwiązanie tych problemów i podpowiedzieć jak tego rozwiązania szukać. Wydaje mi się, że wiele kobiet w wieku naszej Timmie mogło znaleźć się w podobnej jak ona sytuacji. Pogoń za sławą i pieniądzem to bolączka naszego społeczeństwa. I choć autorka opisuje nam członków społeczności amerykańskiej, to te same problemy dotyczą także nas Polaków. Także w Polsce coraz więcej kobiet przed 50-tką stwierdza, że oprócz pracy, na której skoncentrowały swoje życie, większych lub mniejszych pieniędzy czy uznania w swoim zawodowym środowisku, nic więcej w swoim życiu nie osiągnęły. Owszem mają znajomych, przyjaciół, ale tak naprawdę są samotne. Stać je może na dużo więcej niż ich rówieśniczki, ale w ich życiu brakuje tego, co wydaje się najważniejsze. Brak im miłości, domu rodzinnego, kochającego męża i dzieci, świąt spędzanych w gronie rodzinnym, ciepła i udanego życia osobistego. I w wieku 50-ciu lat stają przed problemem samotności w dalszym życiu i zadają sobie pytanie: czy rzeczywiście praca i pieniądze są najważniejsze? Czy dają satysfakcję i zadowolenie w życiu? Podobnie jak bohaterowie powieści „Od pierwszego wejrzenia” zaczynają szukać wyjścia z tej sytuacji. Tylko, czy nie będzie na to za późno?

Powieść D.Steel jest klasycznym romansem, ale zarazem piękną powieścią obyczajową zmuszającą nas do głębszej refleksji i przemyśleń. Dzięki Timmie poznajemy środowisko sierocińców, historie dzieci, które tam trafiają i powody, dla których się tam znalazły. Te dzieci bardzo często nie są sierotami. Niejednokrotnie znalazły się tam, bo los sprawił, że urodziły się w patologicznych rodzinach i nie miał się nimi kto zająć. Czy te dzieci mogą liczyć na adopcję, kochającą rodzinę zastępczą lub co najmniej na sierociniec typu Świętej Cecylii, który sponsoruje w powieści Timmie? To kolejny problem poruszony i dość szczegółowo opisany w powieści – problem dzieci niechcianych, porzuconych; dzieci przeżywających niesamowitą traumę, która rzutuje na całe ich przyszłe życie.

Książka prowadzi nas również po meandrach świata mody i projektantów. I są to na pewno te dużo przyjemniejsze i utrzymane w lżejszym tonie jej fragmenty. Dzięki Timmie uczestniczymy w wielu pokazach, poznajemy pracę związaną z projektowaniem ubrań, ale również problemy wewnątrz firmy, które właścicielka załatwia w naszej obecności. Autorka prowadzi nas również po dwóch kontynentach – w Europie zwiedzamy wraz z Timmie oraz jej asystentami Davidem i Jade Paryż, Mediolan, Londyn, a na kontynencie amerykańskim chodzimy na spacery po plaży w Malibu, opalamy się i popijamy drinki na Hawajach, poznajemy życie codzienne mieszkańców Los Angeles i hotele Nowego Jorku.

W bardzo dokładny sposób zarysowała nam pisarka portrety głównych postaci powieści. Najlepiej poznajemy oczywiście Timmie, jako że to jej historia jest głównym wątkiem „Od pierwszego wejrzenia”. Poznajemy i od razu darzymy sympatią tę ciepłą, życzliwą, łagodną i serdeczną kobietę. Timmie nie jest ideałem i dlatego możemy się z nią utożsamiać – oprócz szeregu zalet ma również wady, jak każdy człowiek. Wszyscy pierwszo- i drugoplanowi bohaterowie są przez autorkę ciekawie scharakteryzowani i przedstawieni. Ich cechy charakteru wynikają nie tylko z opisu postaci, ale przede wszystkim z działań w określonych sytuacjach oraz z dialogów. Pisarka nie narzuca nam oceny poszczególnych osób. Sami możemy ich ocenić i polubić lub wręcz przeciwnie. Choć tych osób, do których ustosunkujemy się negatywnie jest naprawdę w powieści niewiele.

Ale „Od pierwszego wejrzenia” to przede wszystkim opowieść o miłości. O miłości, która potrafi przyjść niespodziewanie i wybuchnąć w momencie, kiedy jej się nikt nie spodziewa. O miłości, o którą trzeba walczyć i której nie wolno pozwolić odejść, bo tego może sobie człowiek nie darować do końca życia. O miłości, której należy dać szansę, bo po raz drugi nam tej szansy los może poskąpić. O miłości, która w końcu i tak zatriumfuje i przezwycięży wszystko. A ponieważ miłość jest dla każdego człowieka bardzo ważnym elementem życia, to powieść będzie nas jeszcze długo wzruszała i niejednokrotnie w czasie jej czytania zakręcą się wielu z nas łzy w oczach.

Przyznam, że nie od początku udało się autorce zaciekawić mnie tą książką. Miałam wrażenie, że wstęp do całej opowieści trochę się dłużył, przeciągał i brak mu było spójności i wartkości. Myślałam nawet, że „wyrosłam” z książek Danielle Steel i stąd to moje wrażenie. Ale na szczęście po około stu stronach akcja nabrała szybkości, wszystko zaczęło wiązać się w jedną całość powoli nabierać rumieńców. A potem… prawdę mówiąc potem nie potrafiłam się od książki oderwać. Losy Timmie zaciekawiły mnie tak bardzo, że zawaliłam parę dość ważnych spraw. Ale cóż…Danielle Steel już nieraz w ten sposób na mnie zadziałała. Jeśli do tego dodamy mimo wszystko zaskakujące zakończenie, to otrzymamy naprawdę sympatyczną mieszankę, która poprawi nam nastrój po ciężko przepracowanym tygodniu.

Wypadałoby zwrócić uwagę jeszcze na styl powieści i jej język. Kto czytał jakikolwiek wcześniejszy utwór Danielle Steel, ten zna sposób jej pisania i prowadzenia narracji. Autorka posługuje się prostym, komunikatywnym językiem bez zbędnych ubarwień i niepotrzebnych opisów. Nie ma najmniejszych obaw – taki język jest dla każdego zrozumiały i choć trudno by było nazwać go finezyjnym, to jednak ma swoje walory, o których wspomniałam powyżej. Również narracja powieści nie należy do specjalnie skomplikowanych. Narrator – obserwator opowiada nam wszystko w sposób chronologiczny, jasny, nie odnosząc się do przeszłości, nieraz jedynie ją wspominając, gdy takie jest zapotrzebowanie akcji zasadniczej. Trudno również mówić o wielowątkowości powieści – tak naprawdę mamy tu do czynienia z jednym wątkiem głównym. Wątki poboczne występują co prawda, ale są tak epizodyczne i rzadko poruszane, że chyba nie warto o nich nawet tu wspominać.

I jeszcze jeden plus, dla mnie jak zwykle niesamowicie ważny. Książka jest bardzo starannie wydana i pozbawiona jakichkolwiek błędów. Może wystąpiły w niej jakieś dwie literówki, ale przy takiej objętości to naprawdę mało znaczący błąd. Dużym ułatwieniem i elementem, który na pewno wpłynął na szybkość czytania powieści jest duża, wyraźna czcionka i odpowiednia interlinia. Co ja na to poradzę, że wolę czytać książkę z wyraźną czcionką niż taką, gdzie po paru godzinach litery „zlewają” mi się w jeden wielki kopiec małych robaczków i muszę przecierać oczy albo po prostu zrobić przerwę w czytaniu.
I cóż jeszcze Wam napisać na koniec. Danielle Steel i tym razem mnie nie zawiodła. Książkę przeczytałam z dużą przyjemnością i bardzo żałowałam, jak odwróciłam ostatnią kartkę i zorientowałam się, że to już koniec. Czyta się ją naprawdę szybko i łatwo, jest dobra pozycją dla tych, co chcą przy czytaniu odpocząć i zrelaksować się. Oczywiście jest to lektura typowo kobieca, choć również co wrażliwsi panowie mogliby się z nią zapoznać i może…polubić.


Recenzja publikowana również:



Recenzja bierze udział w wyzwaniu:











32 komentarze:

  1. Zdecydowanie moje klimaty. Myślę, że kiedyś na pewno przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Też kiedyś namiętnie rozczytywałam się w Steel :) I mam zamiar sięgnąć i do tej powyższej, a także do tych starszych od których zaczynałam. Ciekawi mnie, czy zachwycą mnie tak samo, jak kiedyś. Mam na myśli tutaj: "Anioł Johnny" oraz "Wypadek" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej nie mam ochoty do ponownego sięgania do raz przeczytanych jej książek - zresztą napisała ich tyle, że jak mam na nią ochotę, to zawsze coś nowego znajdę :)

      Usuń
  3. Ja też bym chciała przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta akurat mnie trochę nużyła, ale fabularnie ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie miała parę gorszych chwil, ale głównie na początku...potem już było tylko lepiej :)

      Usuń
  5. Wstyd, ale nie czytałam nigdy nic tej pisarki, tylko Norę Roberts. Ale lubię takie książki z romansem w tle ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego wstyd? To nie klasyka, że wypada ją przeczytać :)...ale jak lubisz, to może warto spróbować :)

      Usuń
  6. Dawno już nic Steel nie czytałam, ale jakoś mnie powrót do tego nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię prozę Danielle Steel. Mam zapełnioną półkę jej powieściami i chętnie do nich wracam, jeżeli tylko pozwala na to czas :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka obszerna recenzja. Uwielbiam tą autorkę, a tej książki jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz prozę Danielle Steel, to myślę, że ta książka by Ci się spodobała :)

      Usuń
  9. Niestety bardzo mi przykro, ale nie przepadam za książkami pani Steel. Może kiedyś to się zmieni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z gustami się nie dyskutuje - przecież nie musisz jej lubić :)

      Usuń
  10. Jakoś ciagle nie mogę się przekonać do tej autorki, ale może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książki, które przeczytałam tej autorki podobały mi się, a więc na pewno kiedyś tę przeczytam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma trochę naprawdę dobrych, wzruszających powieści - myślę, że ta też by Ci się spodobała :)

      Usuń
  12. Oj lubie ta Autorke,a 'Od pierwszego wejrzenia' z checia przeczytalabym juz teraz... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak lubisz, to poszperaj w bibliotece - może zakupili :)

      Usuń
  13. jestem pod wrażeniem, coraz piękniej piszesz :) nie przepadam za autorką, ale do recenzji się przyłożyłaś! :)
    /klucznik: +1 pkt za autor jest kobietą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Ami - bo ja już taka jestem albo leniuchuje, albo się przykładam :)

      Usuń
  14. Książki tej autorki czytałam jak byłam nastolatką, potem chyba z nich wyrosłam... Uznałam, że są to zwykłe romansidła, na które nie mam ochoty, ale po Twojej recenzji chyba jednak dam się skusić.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię poczytać czasami Steel, bo jej książki dają takie wytchnienie od trudnych lektur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytchnienie i odpoczynek od dnia codziennego również :)

      Usuń
  16. A powiem ci że nigdy jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, zawsze jakoś się wzbraniałam, sama nie wiem czemu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.