czwartek, 24 kwietnia 2014

# 104. "Upadek Adama" - Sandra Brown



„Upadek Adama”– Sandra Brown <recenzja,17>



Tytuł oryginalny: Adam’s Fall
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska-Ciszkowska
Wydawnictwo: PRIMA
Rok wydania: 1995
Oprawa: miękka
Ilość stron: 191
ISBN: 83-7152-010-7
Półka: posiadam
Moja ocena: 5/10

Przeczytana:  05 kwietnia 2014

Kupisz:  





Kiedyś dość dawno temu czytałam coś Sandry Brown. Nie pamiętam w tej chwili ani tytułu powieści, ani treści, ale wiem, że był to romans z wątkiem kryminalno-sensacyjnym (lub kryminał z wątkiem miłosnym) i miło tę lekturę wspominam. A to, że nie zapadła w pamięć? No cóż…taki już los wielu książek lekkich, łatwych i przyjemnych. Po pewnym czasie niewiele się pamięta – dobrze jak się kojarzy nazwisko autora i choć gatunek książki. Sandra Brown – zgodnie z adnotacją na okładce – postrzegana jest jako najgroźniejsza rywalka Danielle Steel. Jak wiadomo książki Danielle Steel bardzo lubię, więc stwierdziłam, że i powieść Sandry Brown powinna mi się spodobać. Był jeszcze jeden dość prozaiczny powód, dla którego zajęłam się tą książką. Pozycja jest niewielkich rozmiarów, a ja ostatnio spędzam troszkę czasu w środkach komunikacji miejskiej, więc żeby nie narażać swojego kręgosłupa na urazy spowodowane dźwiganiem , stwierdziłam, że taka książeczka będzie akurat w sam raz. I tak oto przeczytałam to króciutkie romansidełko i… nie żałuję.


Sandra Brown urodziła się 12 marca 1948 roku w Waco w stanie Teksas. Ukończyła anglistykę na Texas Christian University. Swoją karierę zawodową rozpoczęła jako modelka i prezenterka telewizyjna, karierę literacką natomiast rozpoczęła od krótkich romansów i powieści historycznych, publikując je pod różnymi pseudonimami, np. jako Laura Jordan czy też Rachel Ryan. Gdy odniosła sukces wydawniczy zaczęła pisać pod własnym nazwiskiem. Jej utwory, głównie romanse z wątkiem kryminalnym, regularnie pojawiają się na prestiżowych amerykańskich listach bestsellerów. Napisała ich ponad siedemdziesiąt – przetłumaczono je na 25 języków i wydano w łącznym nakładzie ponad 50 mln egzemplarzy.  Sandra Brown mieszka obecnie w Arlington w stanie Teksas z mężem Michaelem. Jest matką dwójki, chyba już dorosłych dzieci.

Tytułowy Adam Cavanaugh jest biznesmenem, właścicielem sieci hoteli znanych na całym świecie, a do tego przystojnym mężczyzną, do którego wzdycha wiele kobiet. Wzdycha wiele, ale na pewno w tym towarzystwie brakuje Lilah, siostry Elizabeth – wspólniczki i przyjaciółki Adama. Lilah nie darzy Adama sympatią, denerwuje ją wszystko, jego zachowanie, jego sposób bycia, jego maniery, jego zarozumialstwo, jego stosunek do kobiet. Ale życie lubi płatać niespodzianki i Adam, który mógłby się wydawać wybrańcem losu, ulega bardzo poważnemu wypadkowi w czasie wspinaczki we włoskich górach. Jego dwaj towarzysze giną na miejscu, a on zostaje przetransportowany do szpitala. Żyje, ale co to za życie dla tak aktywnego do tej pory i wysportowanego młodego mężczyzny. Adam jest sparaliżowany i lekarze nie są w stanie stwierdzić, czy uraz kręgosłupa jest na tyle poważny, że grozi mu kalectwo do końca życia, czy może odpowiednia rehabilitacja daje nadzieje na powrót do zdrowia. I tu do akcji wkracza Lilah, która przebłagana przez siostrę podejmuje się rehabilitacji Adama. I choć Adam z jej poprzednikami nie obszedł się za sympatycznie, to Lilah tak łatwo nie daje za wygraną – jako rehabilitantka milionera zarabia bardzo dobrze, a do tego Hawaje, gdzie Adam został przewieziony po operacji w rzymskim szpitalu, to doskonałe miejsce na połączenie pracy z wakacjami. Poza tym Lilah jest profesjonalistką i doskonale się orientuje, co należy zrobić i jak się zachować, żeby przywrócić Adamowi znowu chęć do życia. 

Co było dalej? Cóż…jest to typowy romans, więc początkowa obustronna niechęć, powoli zamienia się w zainteresowanie, sympatię i głębsze uczucie. Pojawia się oczywiście rywalka, ostatnia dziewczyna Adama – Lucretia von Elsinghauer, młoda i piękna arystokratka. Która z nich zwycięży? W zasadzie wiadomo od samego początku, ale jeśli ktoś się nie domyśla, to ode mnie się tego nie dowie. Podobnie jak tego, czy rehabilitacja Lilah poskutkuje i czy Adam odzyska władzę w nogach. Tego dowiedzą się tylko Ci, co przeczytają tę niewielką powieść.

„Upadek Adama” nie jest do końca płytkim, banalnym romansem, jakich wiele pojawia się i pojawiło na polskim rynku wydawniczym. Owszem trudno doszukać się tu jakiegoś drugiego dna, czy szerzej opisanych problemów. Chociaż… problem niepełnosprawności po przebytym wypadku, odczucia i zachowanie człowieka, który jeszcze niedawno prowadził aktywny tryb życia, a teraz leży przykuty do łóżka nie został tu potraktowany marginalnie. Pisarka zwróciła na tę sprawę dużo uwagi – dzięki niej poznajemy ten problem i od strony rehabilitantki oraz lekarza, od strony postronnych osób, ale również punkt widzenia samego zainteresowanego, jego przemyślenia, przeżycia i nadzieje. Jak może czuć się mężczyzna, młody, bogaty, przystojny, jeszcze niedawno bardzo wysportowany i aktywny, często podróżujący i podejmujący różne wyzwania, gdy okazuje się, że jeden niefortunny krok może zaważyć na całym jego przyszłym życiu? Że może już nigdy więcej nie wstać z łóżka o własnych siłach i jego jedyną alternatywą pozostanie wózek inwalidzki? Nie jest to na pewno łatwy temat, ale Sandra Brown podjęła go w swojej powieści i całkiem dokładnie opisała. Podobnie jak metody rehabilitacji takiego człowieka, które poznajemy dzięki zaangażowaniu Lilah. Naturalnie nie przytłaczają one głównego wątku powieści, a tylko są dość delikatnie wplątane – na tyle ciekawie, że czyta je się z dużym zainteresowaniem. 

Od stereotypowego romansu „Upadek Adama” różni się również tym, że tu miłość nie wybucha nagle od pierwszego wejrzenia  już na dziesiątej stronie opowieści, a potem jest już tylko dobrze.  Nie – tu jest zupełnie inaczej. Wątek miłosny poprowadzony jest ciekawie, interesująco i wcale niebanalnie. W zasadzie do samego końca nie wiadomo, co łączy bohaterów powieści i jak się ta cała przygoda skończy. Nie jest to typowe podejście do wątku miłosnego w romansach.

Akcja powieści rozgrywa się na przepięknej, egzotycznej, hawajskiej wyspie, na której znajduje się rezydencja Adama. Mnie też udało się przenieść na tę wyspę, połazić razem z Lilah po plaży, poopalać się w obecności Adama przy basenie znajdującym się w jego posiadłości, popływać, pozachwycać się pięknymi krajobrazami i cudnymi zachodami słońca nad morzem. Warto czasem spędzić parę chwil w takiej scenerii i  nie słyszeć głosów współpasażerów w autobusie.

Wypadałoby również zwrócić uwagę na przedstawienie głównych bohaterów powieści. Mimo niewielkiej objętości książki oboje zostali scharakteryzowani bardzo dokładnie i bardzo realistycznie. To są prawdziwi ludzie „z krwi i kości”, a nie jakieś wydumane ideały lub demony. Możemy się z nimi zidentyfikować – wzbudzają naszą sympatię, nieraz co prawda skrytykujemy ich zachowanie czy działania, ale…czyż nie takie jest właśnie życie? Nikt przecież nie jest do końca wszystkowiedzący i każdy popełnia błędy. Autentyczności postaciom dodają wspaniałe, pełne humoru dialogi i rozmowy, jakie między sobą prowadzą. Oboje mają cięte języki i nie dają sobie w kaszę dmuchać, a ich wzajemna niechęć na początku bliższej znajomości tylko uatrakcyjnia nam ich wzajemne stosunki.


Trzeba przyznać, że na pewno przy książce się nie nudziłam i mile spędziłam „autobusowy” czas. Od pierwszych stron do ostatnich cos się w niej dzieje, akcja toczy się wartko i choć na pewno nie możemy tu mówić o wielowątkowości powieści, to nawet ten jeden wątek zaciekawia nas na tyle, że niechętnie powieść przerywamy i zamykamy w trakcie czytania. Czyta się ją bardzo szybko, bo sprzyja temu zarówno prosty, nie wymagający za dużego skupienia i pozbawiony wszelkich zbędnych ozdobników styl, jak również to, że dialogi stanowią jej przeważającą część.

Cóż jeszcze można o tej książce napisać? Chyba tylko tyle, że warto po nią sięgnąć i spędzić sympatycznie dwie godziny czasu…nawet tak jak ja – w autobusie.


Recenzja publikowana również:




Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
 LINK

LINK 

 LINK

 LINK

 LINK

 LINK

 LINK

18 komentarzy:

  1. Lubię książki z żywymi dialogami. / Też ostatnio dużo czasu spędzam w komunikacji miejskiej i przez to sporo krótkich książek czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak mamy ciężkie torby, to jeszcze dodać do tego jakąś cegłę, to kręgosłup może tego nie wytrzymać :)

      Usuń
  2. W letnim czasie może i ja po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do prozy Pani Sandry Brown mam słabość od dłuższego czasu. Posiadam powieści wydane w latach 90-tych, podobnie jak "Upadek Adama", jednak tej książki nie czytałam. Koniecznie muszę nadgonić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też raczej się spodobała i to na tyle, że zaczęłam jej kolejne romansidło (też autobusowe) :D

      Usuń
  4. Siostra czytała jedną książkę tej autorki i jej się podobała. Ja jednak nie byłam przekonana do jej twórczości i tak już chyba pozostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi dyskutować na temat jej twórczości, bo niewiele jej książek czytałam. Ale jak masz ochotę na lekturę lekką i dobrze się czytającą, to polecam :)

      Usuń
  5. Nie znam tej autorki, ale ciekawie piszesz o książce. To ważne, aby takie książki nie nudziły i nie były płytkimi romansami ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem lubie sie zapomnieć w typowym romansie, ale jednak preferuje połączone z innym gatunkiem, najlepiej z kryminałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od czasu do czasu lubię typowe romansidło...choć za często tego nie czytam :)

      Usuń
  7. Za romansami przepadam bardzo średnio, raczej gustuje w romnaso-kryminałach, czy innych gatunkach z wątkiem romantycznym, ale ta książeczka (książeczka ze względu na swoją objętość ;) wydaje mi się być całkiem przyjemną. Zwłaszcza, ze nie jest napisana przez Danielle Steel, na którą reaguję alergicznie!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Danielle Steel mam słabość, czego zresztą nie ukrywam. Lubię jej książki :)
      A Sandra Brown napisała sporo romanso-kryminałów i nawet fajnie jej to wychodziło :)

      Usuń
  8. Nie miałam okazji jeszcze czytać czegoś spod ręki pani Sandry, ale wydaje mi się, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny wystrój bloga - jestem zachwycona. Do książki mnie nie za bardzo ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Basieńko :) Cały czas - jak widzisz - próbuję coś nowego :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.