wtorek, 11 marca 2014

# 80. Smoothie truskawkowo-bananowe



Smoothie to orzeźwiający koktajl ze zmiksowanych owoców, często z dodatkiem lodu, czasami też z dodatkiem jogurtu lub mleka. To bomba witaminowa, którą polecam na śniadanie, lunch lub jako dodatek do każdego innego posiłku. Napój ma cudownie gęstą, kremową konsystencję i przyrządza się go dosłownie chwilkę. Nie tylko zaspakaja pragnienie, ale bardzo syci – a do tego jak smakuje. Mniam – mniam.


Smoothie truskawkowo-bananowe 


Ukochane smoothie w moim domku – kochamy je wszyscy :-). Smakuje jak lody truskawkowe, smak banana jest wyraźnie wyczuwalny. Koniecznie podajemy zmrożone, polecam!






Składniki na 4 porcje:

·       600 g truskawek, zamrożonych
·       3 banany
·       pół szklanki kostek lodu
·       3 łyżki cukru
·       3/4 szklanki jogurtu naturalnego

W misie miksera umieścić wszystkie składniki i zmiksować (można również blenderem).

Przelać do szklaneczek. Podawać natychmiast.

Smacznego :-).


A do poczytania na te coraz krótsze i coraz cieplejsze  wieczory proponuję:

Stan zagrożenia – Erica Spindler


 
Wydawnictwo: MIRA - Harlequin
Oprawa: miękka
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał
Rok wydania: 19.02.2014
Liczba stron: 496





Kate i Richard Ryanowie od dawna marzą o dziecku. Po wielu staraniach udaje im się zaadoptować śliczną dziewczynkę. Nie wiedzą, że wraz z maleństwem w ich progi zawita zło...
Biologiczną matką maleńkiej Emmy jest oszalała z miłości do Richarda dziewczyna. Postanowiła oddać córeczkę właśnie Ryanom, gdyż Richard jest mężczyzną, o jakim zawsze marzyła. Julianna wkrada się w życie Ryanów, krok po kroku niszcząc ich małżeństwo. Jednak prawdziwy koszmar dopiero nadejdzie. Tropem Julianny podąża psychopatyczny morderca…



8 komentarzy:

  1. Robiłam takie soothie w czasie wakacji i było przepyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Stan zagrożenia" jeszcze przede mną :) A smoothie jeszcze nie robiłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przede mną też :) - mam wielką ochotę to przeczytać :)

      Usuń
  3. Ja poproszę bez bananów :)
    Do powieści Eriki nie trzeba mnie specjalnie namawiać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.