- na pięknej irlandzkiej ziemi -
Tytuł oryginalny: Jewels of
the Sun
Tłumaczenie: Aleksandra Komornicka
Wydawnictwo: Libros /Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media/ Rok wydania: 2001 Oprawa: twarda
Projekt okładki: Zofia Sokołowska
Ilość stron: 288 ISBN: 83-7311-178-6
Półka: posiadam
Moja ocena: 6/10
Przeczytana: 25 listopada 2013
Kupisz: Matras
Nora Roberts, właściwie
Eleanor Marie Robertson, amerykańska pisarka, swoją karierę literacką
rozpoczęła w roku 1981 powieściową sagą „Irlandzka wróżka”. Od tego czasu napisała
dziesiątki po mistrzowsku opowiedzianych, fantastycznie skonstruowanych książek
stanowiących efektowne połączenie
romansu, powieści przygodowej, sensacyjnej i obyczajowej. Jest laureatką
wielu prestiżowych nagród.
|
„Klejnoty słońca” są
pierwszą częścią „Irlandzkiej trylogii” powstałej w latach 1999-2000. Pozostałe
jej części to: „Łzy księżyca” i „Serce oceanu”.
Kim są główni
bohaterowie powieści? Otóż…
Jude Frances
Murray – młoda pani psycholog z Chicago, która po nieudanym małżeństwie z
Williamem, jest bliska załamania nerwowego. Nie wierzy w nic, a przede
wszystkim w swoją wartość i swoją kobiecość – uważa się za życiowego
nieudacznika. Przestaje jej również odpowiadać praca na uniwersytecie, więc
porzuca ją w trakcie trwania semestru bez słowa usprawiedliwienia. Ma dość
wielkomiejskiego zgiełku, ważnych spotkań, seminariów, wykładów. Wyjeżdża do
małego miasteczka w Irlandii, skąd pochodzą jej przodkowie i tam spotyka…
Aidana
Gallaghera, trochę egzotycznego właściciela pubu w Ardmore. Aidan zwiedził
wcześniej dużą część świata i po dość burzliwym życiu ustatkował się i powrócił
na ojcowiznę, żeby zająć się prowadzeniem rodzinnego pubu. W trakcie podróży
zdał sobie sprawę, że to Ardmore jest jego miejscem na ziemi. To właśnie tu
potrafi cieszyć się pełnią życia, żyć w całkowitej zgodzie ze sobą i
otoczeniem. Jakże jest innym człowiekiem niż wiecznie niezdecydowana Jude. Ale
właśnie Jude wywarła na nim duże wrażenie i z czasem zdał sobie sprawę, że jest
miłością jego życia.
Jesteśmy
świadkami rozwijającego się uczucia między tymi tak różniącymi się ludźmi.
Jude, która do tej pory żyła tylko po to, żeby zadowolić innych – samolubnego
męża, zajętych sobą rodziców, przełożonych w college’u – nie robiła nic dla
własnej przyjemności czy radości i Aidana, pewnego siebie, nieco
egocentrycznego, cieszącego się życiem i czerpiącego z niego wszystko, co
najlepsze.
Jude po przyjeździe do Ardmore, do urokliwego,
otoczonego ogrodem pełnym kwiatów domku swojej niedawno zmarłej kuzynki,
stwierdza, że nie jest jego jedyną mieszkanką. Jej współlokatorką okazuje się
Gwen – duch pięknej, młodej dziewczyny o lśniących, jasnych włosach i smutnym
uśmiechu. Nie jest to jedyny duch spotkany przez Jude. Odwiedzając grób
właścicielki domu „starej Maude” często widzi, a także rozmawia z przystojnym,
młodym mężczyzną. Jako naukowiec Jude na początku nie chce zaakceptować swoich
„widzeń”. Zjawiska paranormalne są wg niej tylko i wyłącznie wytworem jej chorej
wyobraźni i tłumaczy je swoim wyczerpaniem nerwowym. Na skutek pewnych
wydarzeń, których nie chcę zdradzać, zmienia swoje podejście do tej jakże
pięknej legendy. Jednocześnie będzie musiała podjąć decyzje, które nie tylko
wpłyną na jej całe dalsze życie, ale również „życie i szczęście” bohaterów
legendy.
W powieści życie
współczesnych bohaterów łączy się z losami bohaterów legendy, przez co powieść
wciąga nas w świat magii – świat rzeczywisty miesza się ze światem magicznym.
Na pewno dla kogoś, kto lubi powieści romantyczne z wątkiem paranormalnym,
będzie to dodatkowym plusem. Kolejną zaletą
tej powieści jest jej piękny, zrozumiały dla każdego język. Przepiękne
opisy irlandzkich klifów, które tak często odwiedza Jude w czasie swoich
spacerów, a także wstawki z irlandzkimi legendami, które Jude zbiera z zamiarem
uporządkowania i wydania książki urzekają swoim klimatem, tajemniczością,
magią. Czytając powieść mamy wrażenie, że znajdujemy się w tym małym miasteczku
i za chwilę wejdziemy do pełnego gwaru pubu Gallagherów…zobaczymy tam stojącego
za ladą Aidana, tańczącą przy roznoszeniu zamówień Jego piękną siostrę Darcy,
szykującego zamówione potrawy brata Shawna, a może nawet siedzącą po drugiej
stronie baru Jude. Autentyczność postaci i opisywanych miejsc to na pewno
kolejny plus tej powieści.
„Klejnoty słońca” nie zawiodły mnie. Nora Roberts jak zwykle dostarczyła mi lekką i przyjemną lekturę, dzięki której przeniosłam się w te ciekawe, piękne irlandzkie okolice mogąc śledzić losy głównych bohaterów. Miło spędziłam przy niej czas, dlatego też mogę z czystym sumieniem polecić ją wszystkim fankom tej pisarki. I nie tylko fankom. Czasem warto oderwać się od codziennych obowiązków i wziąć do ręki coś interesującego i pozwalającego się odprężyć. Być może to nie jest utwór, który zapada w pamięć, jednak i tak warto poświęcić mu trochę wolnego czasu.
„Klejnoty słońca” nie zawiodły mnie. Nora Roberts jak zwykle dostarczyła mi lekką i przyjemną lekturę, dzięki której przeniosłam się w te ciekawe, piękne irlandzkie okolice mogąc śledzić losy głównych bohaterów. Miło spędziłam przy niej czas, dlatego też mogę z czystym sumieniem polecić ją wszystkim fankom tej pisarki. I nie tylko fankom. Czasem warto oderwać się od codziennych obowiązków i wziąć do ręki coś interesującego i pozwalającego się odprężyć. Być może to nie jest utwór, który zapada w pamięć, jednak i tak warto poświęcić mu trochę wolnego czasu.
I na koniec jedne z piękniejszych słów o
miłości od pierwszego wejrzenia, jakie pojawiły się w powieści:
– Miłość od
pierwszego wejrzenia – powiedziała Jude - często pojawia się w bajkach.
– Nie wierzysz, że serce rozpoznaje serce?[1]
– Nie wierzysz, że serce rozpoznaje serce?[1]
Nic dodać, nic ująć….
W najbliższym czasie na pewno przeczytam
pozostałe części „Irlandzkiej trylogii”, a więc „Łzy księżyca” i „Serce
oceanu”, i postaram się podzielić z Wami
swoimi refleksjami i spostrzeżeniami. A na razie zapraszam do lektury
„Klejnotów słońca” …myślę, że warto.
[1] Nora Roberts „Klejnoty słońca” Libros 2001, str.82
[1] Nora Roberts „Klejnoty słońca” Libros 2001, str.82
Publikowane również:
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
http://mkczytuje.blogspot.com |
ogólnie uwielbiam Norę Roberts i jestem jej wielką fanką...lubię tę serię choć mam kilka innych ulubionych;) aha i Recenzja dodana do wyzwania już wcześniej, ale teraz potwierdzam;)
OdpowiedzUsuńja też ją bardzo lubię i sporo jej książek już zaliczyłam, tyle że parę lat temu. Ale nic straconego, wrócę do niej na pewno w tym roku, więc możesz się spodziewać kolejnych recenzji :)
Usuńlubię twórczość Nory Roberts , ma fajny język stylistyczny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://czytaniemoimhobby.blog.pl/
jest po prostu świetną pisarką :)...już lecę w odwiedziny :D
Usuń