środa, 22 lipca 2015

# 273. "Nie zabijaj mnie, kochanie" - Danka Braun



„Nie zabijaj mnie, kochanie”– Danka Braun
 <recenzja,64 – 14/2015>


Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka
Ilość stron: 375
ISBN: 978-83-65223-15-9
Półka: posiadam
Moja ocena: 7/10

Przeczytana:  01 lipca 2015







Twórczość Danki Braun nie jest mi obca. Z dużym zainteresowaniem poznawałam losy rodziny Orłowskich w Historii pewnego związku [recenzja TU] i Historii pewnej niewierności [recenzjaTU]. Nic więc dziwnego, że jak dostałam propozycję zrecenzowania najnowszego utworu Autorki, to nie zastanawiałam się ani chwili. I w ten sposób trafiła do moich rąk książka Nie zabijaj mnie, kochanie. Powieść inna niż wcześniejsze, bo sądząc po opisie na okładce … kryminał.

Marta Kruczkowska bardzo przeżywa niedawną śmierć swojej matki – Ewy, która zginęła w wypadku samochodowym. Ewa była emerytowaną nauczycielką, a do skromnej emerytury dorabiała sobie bezpośrednią sprzedażą wyrobów z żeń-szenia. Jak się wkrótce okazało, jej śmierć nie była przypadkiem. Kto i dlaczego pomógł jej rozstać się z tym światem?
Tuż po śmierci matki, Marta otrzymała wezwanie do notariusza, u którego czekał na nią list Ewy adresowany do znanego krakowskiego neurochirurga Roberta Orłowskiego. Ten pięćdziesięcioletni, wzięty lekarz, którego prywatna klinika wyglądała jak żywcem wzięta z amerykańskich filmów, był zgodnie z wyznaniem Ewy,  biologicznym ojcem Marty.  
Robert i jego rodzina przyjęli całą sytuację ze zrozumieniem i z chęcią zaopiekowali się osieroconą dziewczyną. Marta znalazła się wśród życzliwych jej osób, którzy okazali jej dużo serdeczności, przyjaźni i zainteresowania.
Niestety po powrocie do Rzeszowa -  do domu, Marta wraz z towarzyszącym jej Robertem stwierdzili, że w czasie nieobecności dziewczyny ktoś buszował w jej mieszkaniu. Zdarzyło się to już drugi raz od śmierci matki, a do tego złodzieje odwiedzili również jej piwnicę. Skąd takie nagłe zainteresowanie nauczycielkami, które nigdy nie należały do zamożnych? A może Ewa wplątała się w jakieś niezbyt legalne interesy? Czy Marcie również grozi niebezpieczeństwo? Chcecie się dowiedzieć? Zapraszam do lektury Nie zabijaj mnie, kochanie.

Danka Braun odznacza się niewątpliwie dużym talentem pisarskim. Przekonałam się o tym czytając Jej historie o rodzinie Orłowskich, których Nie zabijaj mnie, kochanie stanowi niejako dalszy ciąg. W powieści spotykamy znanych już wcześniej bohaterów – rodzinę Orłowskich w pełnym składzie, a także wielu ich przyjaciół i znajomych. Tylko, o ile poprzednie tomy sklasyfikowałabym jako typową kobiecą powieść obyczajową, o tyle Nie zabijaj mnie, kochanie należy już do nieco innego gatunku literackiego. Jest to bowiem powieść kryminalna, gdzie fabuła w dużej części opiera się o zbrodnię, okoliczności, które do niej doprowadziły, dochodzenie (dość amatorskie, bo prowadzone głównie przez prywatne osoby) i ujawnienie osoby sprawcy. Ale Danka Braun nie poprzestała na tym. Urozmaiciła swój kryminał bardzo ciekawym wątkiem miłosnym, czyniąc z niego romantyczną powieść kryminalną dla kobiet. Powieść, którą czyta się bardzo dobrze, która wciąga i zaciekawia od pierwszych stron. 

Mamy tu bowiem interesującą intrygę, która swoje rozwiązanie znajduje dopiero na samym końcu i „konia z rzędem” dla tego, kto wcześniej domyśli się osoby bezpośredniego sprawcy.  Mamy również sporo zaskakujących zwrotów akcji – w zasadzie cały czas Autorka wodzi nas za nos i usiłuje podrzucać coraz to nowych podejrzanych. Mamy również elementy thrillera – może nie jest ich za dużo, ale znajdzie się parę scen, które wywołują całkiem spory dreszcz emocji i gęsią skórkę na ciele czytelnika. I mamy w końcu wątek romantyczny, który dopełnia całą akcję urokiem, zabarwia ją wszystkimi kolorami tęczy i dodaje ciepła, łagodności i delikatności. Wszystkiego po trochu, w doskonałych proporcjach i odpowiednich dawkach. Przyznacie, że taki mix musi spełnić swoją rolę i urozmaicić piękne, letnie wieczory.

Ktoś mógłby pomyśleć ot, kolejny kryminał – ktoś kogoś zabił, paru podejrzanych, w końcu prawda wychodzi na jaw, a w tle banalny wątek miłosny. I może nie do końca rozminąłby się z prawdą, gdyby Danka Braun nie wplotła w fabułę powieści szereg poważniejszych zagadnień. Narkotyki, choroba dziecka, śmierć bliskiej osoby, naiwność, a może wręcz głupota kierująca działaniami głównej bohaterki, ciemny świat biznesu i polityki – to tylko część z tych problemów, a już widać, że tej powieści daleko do banału i stereotypu. Za to doskonale umiejscawia się w polskich realiach. Czytając ją ma się wrażenie, że jest to historia prawdziwa, z pierwszych stron gazet, tyle że nieco wzbogacona wątkami fikcyjnymi. Bo ta historia mogła się wydarzyć naprawdę, jest tak mocno osadzona w rzeczywistości, tak dużo w niej elementów z prawdziwego życia. I jest to jej duży atut, a zarazem plus pisarstwa Danki Braun, która nie tworzy wyidealizowanych bajek dla dorosłych, tylko realne opowieści, które mogły wydarzyć się parę ulic dalej, czy nawet w mieszkaniu obok. 

Cenię również Dankę Braun za świetną, wielowymiarową kreację postaci. Przekonała mnie o tym już w swoich wcześniejszych utworach, a teraz – mimo zupełnie innej konstrukcji powieści – tylko utwierdziła w tym przekonaniu. Jej bohaterowie żyją na kartach książki, są prawdziwi, „z krwi i kości”, nie ma w nich za grosz nienaturalności, fikcyjności, przeidealizowania. To ludzie, których tak dużo wokół nas, ludzie trochę dobrzy, trochę źli, posiadający tyle samo wad, co zalet, kochający i kochani, często ogarnięci nienawiścią, chęcią zemsty i zysku, ale także z sercem na dłoni, pomagający innym w miarę swoich możliwości, wrażliwi, czuli, opiekuńczy. Danka Braun nie kreuje nikogo na super-bohatera, czy też „chodzące zło”, bo przecież nie ma ludzi bez wad jak również nawet w tym najgorszym znajdziemy chociaż jedną, malutką zaletę. Nie znajdziemy więc w Nie zabijaj mnie, kochanie czerni i bieli, ale szarość, a w zasadzie różne jej odcienie uzależnione od okoliczności i sytuacji, w jakiej dana osoba akurat się znajduje. Bardzo ciekawym zabiegiem są pojawiające się co jakiś czas przemyślenia i refleksje zabójcy, dylematy, z jakimi musi się zmierzyć i czynniki zmuszające go do określonego postępowania. Autorka – nie ujawniając osoby przestępcy – pozwala nam wejść w jego mózg i serce, poznać jego myśli, zamiary, rozterki, czasem trudne wybory.

Trzeba przyznać, że Danka Braun doskonale przemyślała cała fabułę. Nie ma tu żadnych niepotrzebnych działań, niepotrzebnych osób – wszystko sprawnie łączy się w spójną całość, każdy wątek znajduje swoje wytłumaczenie i logiczne zakończenie. A poznaniu całości sprzyja prosty, pozbawiony niepotrzebnych opisów i ozdobników język – trafiający do każdego odbiorcy, sprawiający, że książkę czyta się szybko i z dużym zaciekawieniem. Na uwagę zasługują również dialogi – bardzo prawdziwe, naturalne, pozbawione sztuczności, takie „z życia wzięte”.  

Nie zabijaj mnie kochanie jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną, doskonałą na słoneczne popołudnia i ciepłe, letnie wieczory. Myślę, że każdy, kto po nią sięgnie, zatraci się w tej romantycznej historii kryminalnej i będzie oczekiwał wyjaśnienia zagadki. I jeśli nie skusi się do zajrzenia na końcowe strony, to na pewno zakończenie będzie dla niego zaskoczeniem. W takim razie „nie zabijaj tej historii, kochanie” i … daj się zaskoczyć przez Dankę Braun.
Polecam !


Za mile spędzone chwile z romantycznym kryminałem dziękuję Panu Arkadiuszowi z Wydawnictwa Dobra Literatura



Recenzja publikowana również:
granice 
lubimyczytac 
biblionetka 


11 komentarzy:

  1. Z żalem stwierdzam, że nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, czas to zmienić !:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niesamowita!
    Skusiłaś mnie recenzją :) Jak Ty to zrobiłaś - tego nie wiem. Masz dar :)
    Nie spodziewałam się, że ta ksiązka jest az taka dobra. Koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja! A poznanie pióra Danki Braun jeszcze przede mną :) Choć już od dawna jej twórczość mnie trochę prześladuje, w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czegoś tu nie rozumiem. Książka wydana jest nakładem wydawnictwa Prozami, więc skąd podziękowania Wydawnictwu Dobra Literatura? Może ja nie w temacie jestem :)
    A twórczość Danusi uwielbiam i każdemu gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pomyłka. Oba wydawnictwa ściśle ze sobą współpracują i dość często dostaję książki Wydawnictwa Prozami właśnie od Dobrej Literatury :)

      Usuń
    2. A to mnie zaskoczyłaś :) Nie miałam o tym zielonego pojęcia :)

      Usuń
  5. Autorki jeszcze nie znam, ale jej twórczość mam w planach:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie... czemu nie? :) kopa moich książek powoli się zmniejsza, mogę szaleć:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka romantyczna powieść kryminalna to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.