„Stulecie Winnych – Ci,
którzy przeżyli” /tom I sagi/ – Ałbena
Grabowska
<recenzja,46>
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 329
ISBN: 978-83-64776-03-8
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 329
ISBN: 978-83-64776-03-8
Półka: posiadam
Moja ocena: 10!/10
Przeczytana: 10 października 2014
Fascynująca saga rodziny Winnych z dramatycznymi wydarzeniami XX
wieku w tle.[1]
Takie oto zdanie przeczytałam na
okładce książki autorstwa Ałbeny Grabowskiej Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli. Bez tego wiedziałabym, że
powieść będzie fascynująca. Udało mi się już wcześniej poznać twórczość Ałbeny
i nie miałam najmniejszych wątpliwości, że trzymam w rękach utwór, który mnie
zauroczy. Ale nawet ja, wielka miłośniczka wcześniejszych powieści Pisarki Coraz mniej olśnień [recenzja KLIK] i Lot nisko nad ziemią [recenzja KLIK] nie
przypuszczałam, że mam do czynienia z dziełem genialnym, wybitnym,
niepowtarzalnym. Dlaczego tak uważam? Postaram się wytłumaczyć ze swojego
stwierdzenia, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe, żeby ubrać w
słowa te wszystkie emocje, uczucia, refleksje, które mi towarzyszyły podczas
czytania.
Ałbena Grabowska coraz częściej gości
wśród ludzi zafascynowanych czytelnictwem i literaturą. Mało kto z blogosfery
nie kojarzy Jej nazwiska, nawet jeśli do tej pory nie miał okazji przeczytać
Jej książek.
Większość wie, że nie ma wykształcenia
polonistycznego, tylko medyczne. Jest bowiem lekarzem, specjalistą neurologii i
epileptologii. Parę lat temu zaczęła pisać i jak twierdzi, nie wyobraża sobie
życia bez pisania. Stworzyła cykl książek z przeznaczeniem dla młodszych
czytelników oraz pięć powieści dla dorosłych. Swoją przygodę z literaturą dla
tych nieco starszych rozpoczęła od książki non fiction o Bułgarii Tam, gdzie urodził się Orfeusz. Ałbena
ma bowiem bułgarskie korzenie i chciała nam przybliżyć swoją drugą ojczyznę.
Stulecie Winnych jest sagą rodzinną i już
sam gatunek tej powieści zachęca do jej przeczytania. Przynajmniej mnie –
miłośniczkę Sagi rodu Forsythe’ów,
Buddenbrooków czy z rodzimej literatury Nocy
i dni. Nie jest to na pewno łatwy gatunek literacki – wymaga bowiem od
piszącego umiejscowienia losów paru opisywanych pokoleń rodziny w konkretnym
okresie historycznym. Na pewno potrzebna jest rzetelna analiza i poznanie tła
historycznego, bo w tej części nie ma miejsca na fikcję. Jakiekolwiek minięcie
się z prawdą zostanie na pewno zauważone i wytknięte przez krytykę. Ałbena
poradziła sobie z tym doskonale. Mimo że powieść dotyczy okresu ostatnich stu
lat z historii Polski (ze szczególnym uwzględnieniem historii podwarszawskiej
miejscowości Brwinów), to jej realia historyczne zachowane są perfekcyjnie.
Historia rodziny Winnych rozpoczyna się
w przededniu I wojny światowej dramatycznym porodem, w czasie którego na świat
przychodzą bliźniaczki Mania i Ania, a ich matka Kasia Winna umiera. Stanisław
Winny, mąż Kasi, bardzo boleje nad śmiercią ukochanej żony. Obawia się również,
że nie da rady wychować córek, tym bardziej, że Kasia obdarowała go już
wcześniej dwoma synami. Ale od czego jest rodzina? Do Stanisława wprowadzają się
rodzice, a jego matka Bronisława zajmuje się wychowaniem wnucząt i prowadzeniem
domu.
Tymczasem w odległym Sarajewie dochodzi
do zabójstwa księcia Ferdynanda i jego żony Zofii, co stanowi pretekst do
rozpoczęcia wojny, określanej przez historyków jako I wojna światowa.
Wojna zawitała również do Brwinowa,
dotykając boleśnie zarówno naszą rodzinę Winnych, jak i innych mieszkańców. Ale
przyniosła również wyzwolenie spod zaborców oraz trudny okres życia w Polsce
wolnej po ponad 120 latach ujarzmienia. I w końcu nastał wrzesień 1939 roku i
kolejna wojna – w tym momencie kończy się tom pierwszy naszej sagi. Jak
potoczyły się losy rodziny Winnych w czasie międzywojnia? Kto przeżył i
doczekał ciężkich lat II wojny światowej? Nie będę streszczać Wam tej tak
fascynującej opowieści – musicie mi uwierzyć na słowo, że dzieje się tam bardzo
dużo i nikt, kto sięgnie po powieść, na pewno nie będzie się nudził.
Dlaczego uważam, że powieść jest wybitna?
No cóż… składa się na to wiele faktów, z których najważniejszym jest – wg mnie
– umiejscowienie fikcji w realiach historycznych. Nie chodzi tu tylko o tło historyczne, o
historię Polski ukazaną przez Autorkę w sposób prawdziwy, ciekawy, ale niejako
na marginesie. Ałbena nie narzuca nam tej historii w żaden sposób – Stulecie Winnych w żadnym wypadku nie
jest książką historyczną - a jednak cały czas ją odczuwamy, tak jak w życiu.
Nasze życie przecież też nie jest oderwane od historii naszego kraju, jesteśmy
jej częścią, niewielką być może, ale w jakimś minimalnym stopniu ją
kształtujemy. Podobnie jest z Winnymi – ich losy nierozerwalnie łączą się z
historią Polski, chwilami bardzo silnie, nieodwracalnie, ale nie są w powieści
przez tło historyczne w żadnym wypadku zdominowane. Ta wspaniała równowaga
nadaje opowieści kolorytu, klimatu, autentyczności, ale nie odrywa nas od
głównego, podstawowego wątku, jedynie go wzbogaca i urozmaica.
Ale na samym tle historycznym nie
kończą się realia. Wśród bohaterów fikcyjnych przewija się bowiem cała plejada
postaci rzeczywistych, historycznych, które ożyły na kartach powieści i
stanowią jej nieodłączną część. Mamy tu znanego przemysłowca, dobroczyńcę
Stanisława Lilpopa, jego córkę i zięcia, czyli Annę i Jarosława Iwaszkiewiczów,
dyplomatę okresu międzywojennego, posła RP Tadeusza Wierusz-Kowalskiego,
wspaniałą postać Starego Doktora Janusza Korczaka, a także Jadwigę Reutt,
przełożoną Żeńskiego Gimnazjum - słynnych Platerek. I co najważniejsze postacie
te żyją, czynnie uczestniczą w życiu głównych bohaterów, niejednokrotnie
wpływając na ich losy i decyzje.
Jakby tego wszystkiego było mało,
Autorka zafundowała nam również częste wizyty w realnych miejscach. Odwiedzamy
posiadłości Lilpopa, w tym budowane przez niego dla córki Stawisko, bywamy w
pałacu u Wierusz-Kowalskiego, razem z Anią mieszkamy na pensji przy Prywatnej
Żeńskiej Szkole im. Cecylii Plater-Zyberkówny.
Wszystkie te aspekty powodują, że
chwilami zapominamy, co jest prawdą, a co fikcją. Historia opowiedziana jest
tak realistycznie, że momentami zastanawiamy się, czy Pisarka nie snuje nam
opowieści o prawdziwych losach rodziny zamieszkującej wskazane tereny –
stolarza, strugającego meble dla Wierusz-Kowalskiego, wspaniałej kucharki
gotującej w Stawisku, czy w końcu małej dziewczynki, której wujcio Lilpop
pożycza książki ze swojej bogatej biblioteki. Przecież taka historia mogła się
zdarzyć – ba, czytając Stulecie Winnych jesteśmy
w stanie uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę.
Tę naszą wiarę potęguje także genialna
kreacja bohaterów, nie tylko całej rodziny Winnych, ale tych drugoplanowych,
epizodycznych, tego „tłumu” przewijającego się przez karty powieści. I nawet
osoby pojawiające się w historii tylko na chwilę mają swoje indywidualne cechy i
nie sposób ich pomylić z jakąkolwiek inną postacią. Tak jak w życiu trudno
znaleźć dwie jednakowe osoby, tak samo w Stuleciu…
każdy jest inny, niepowtarzalny. Stanisław – zdolny stolarz, nieco
zagubiony mężczyzna, niepotrafiący znaleźć swojego miejsca na ziemi po śmierci
żony, ale poszukujący miłości, dobry ojciec, syn i brat, dbający o rodzinę,
pomocny, prawy. Ania Winna, córka Kasi i Stanisława, „winna” śmierci swojej
matki, inteligentna, mądra, umiejąca dla swojej siostry-bliźniaczki poświęcić
wszystko, nawet miłość ukochanego mężczyzny. I w końcu Bronisława, matka
Stanisława, babcia bliźniaczek – kobieta niezwykle mądra życiowo, sprawiedliwa,
kochająca, zaradna, dobry duch rodziny. Trzy pokolenia i chyba ich najważniejsi
przedstawiciele, a jednocześnie osoby, które we mnie wzbudziły największą
sympatię. Bo choć żadna z nich nie jest pozbawiona wad, cech negatywnych,
prawdziwie ludzkich, to jednak w ostatecznym rozrachunku na pewno należą do
osób określanych mianem „dobrych ludzi”.
Stulecie Winnych to opowieść o zwykłych,
prostych ludziach, którzy często borykają się z dylematami, problemami, wyborami.
Nie zawsze postępują zgodnie z ogólnie panującymi normami moralnymi, ale
przecież czasy są bardzo ciężkie i wyjątkowe i
Nie ma winnych, synku, kiedy jest wojna… [2]
Takim stwierdzeniem da się bardzo wiele
wytłumaczyć i rozgrzeszyć różne decyzje oraz wybory. A nazwisko wybrane przez
Pisarkę nie jest przypadkowe – Winni są winni wielu czynów. Czy można je
usprawiedliwić? To będziecie już musieli sami ocenić czytając książkę.
Kolejnym wielkim atutem powieści jest
jej wielowątkowość. Nawet nie pokuszę się o wymienianie wszystkich wątków, bo
zajęłoby to sporo czasu i miejsca. Powiem tylko, że mimo tak dużej ich ilości,
Ałbena potrafiła zachować spójność fabuły. W powieści nic nie dzieje się
przypadkowo czy bezcelowo, każde działanie, zdarzenie, decyzja jest dokładnie przemyślana
od początku do końca. Zapanowanie nad tak obszerną fabułą powieści wymaga
również od czytającego wielkiej uwagi i skupienia. Nie można pozwolić sobie na „bujanie
w obłokach” czy myślenie o niebieskich migdałach – straciłoby się wtedy za dużo
z akcji. I nie znaczy to wcale, że akcja powieści cały czas jest bardzo wartka
i każda kartka zapoznaje nas z nowym wydarzeniem. W życiu aż tak często zwroty
nie występują, a Stulecie Winnych ma
z życiem tak dużo wspólnego, że również tu są dni, miesiące zwyczajne, by za
chwilę zdarzyło się coś zmieniającego życie bohaterów o 180 stopni. Podziwiam
Autorkę za tę wielką umiejętność poprowadzenia akcji w sposób interesujący i niezwykły, gdy opisuje zwykłe życie
zwykłych, prostych ludzi. Należałoby tu jeszcze dodać zwykłym językiem, bowiem
Ałbena nie sili się na jakieś górnolotne opisy – trafia do czytelnika za pomocą
prostego, codziennego języka. I to języka bardzo związanego z czasami, kiedy wszystko
to się dzieje. Dialogi są tak autentyczne, że nie wyczuwamy tu ani odrobiny
sztuczności – odnosimy wrażenie, że stoimy obok i słuchamy rozmów babci Broni z
wnuczkami, czy wujcia Lilpopa z Anią.
Jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę.
Pierwszy tom sagi kończy się, podobnie jak i zaczyna, porodem. Ałbena Grabowska
ujęła losy swoich bohaterów w pewną klamrę – tak jakby chciała nam wszystkim
przypomnieć, że historia lubi się powtarzać i kolejne pokolenie Winnych będzie
musiało przeżyć ciężkie czasy wojenne. Narodziny dziecka zawsze stanowią pewien
przełom w życiu rodziny, niosą radość i nadzieję. Czy tak będzie również w tym
wypadku? O tym dowiemy się już w kolejnym tomie sagi. Ja wprost nie mogę się na
niego doczekać, szczególnie że przed bohaterami pięć lat potwornej wojny. Co
przyniesie przyszłość?
Jest to bezsprzecznie jedna z
najlepszych (jeśli nie najlepsza) książek, jakie przeczytałam w tym roku. Tej
powieści nie jestem w stanie nic zarzucić. Jest po prostu fenomenalna. To powieść, za sprawą której
Ałbena Grabowska zagościła na stałe w historii literatury polskiej. POLECAM –
POLECAM – POLECAM !!!
---------
1/Ałbena Grabowska "Stulecie
Winnych. Ci, którzy przeżyli", Zwierciadło 2014, okładka
2/tamże, str.77
Za możliwość przeczytania
tej fenomenalnej powieści dziękuję Autorce
oraz Pani Dorocie z
Wydawnictwa Zwierciadło
Recenzja publikowana
również:
- granice
Coraz częściej słyszę o tej autorce, muszę w końcu zapoznać się z jej twórczością :)
OdpowiedzUsuńNawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakiego ogromnego smaka narobiłaś mi na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zachęciłaś!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jesteś niemożliwa!:) Przekonałaś mnie w stu procentach, uwielbiam sagi rodzinne, a o twórczości autorki słyszałam tyle dobrego, że chyba sobie zrobię prezent na urodziny:D
OdpowiedzUsuńOj tak, zgadzam się z Twoim każdym słowem :-) Kilka dni temu ją skończyłam, jest GENIALNA!!
OdpowiedzUsuńMnie nawet brak słów na opisanie tej książki. Nie mogę się już doczekać drugiej części!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale zachęcająca recenzja sprawia, że mam ochotę poszukać tego tytułu natychmiast.
OdpowiedzUsuńO! Tą pozycję chętnie bym poznała.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zapoznać się z twórczością Ałbeny Grabowskiej. Najpierw zainteresowałam się ,,Lotem nisko nad ziemią", potem ,,Stuleciem winnych". Nie ważne w jakiej kolejności - muszę przeczytać obie te książki.
OdpowiedzUsuńTo już kolejna tak pozytywna recenzja tej książki. Cieszę się, że tak przypadła Ci ona do gustu i mam nadzieję na podobne odczucia. :)
OdpowiedzUsuń