„Mordercza gra”– Heather
Graham <recenzja,25>
Tytuł oryginalny: Never Sleep with Strangers
Tłumaczenie:
Michał Jankowski
Wydawnictwo: Harlequin
- MIRA
Rok wydania: 2014
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka
Ilość stron: 316
ISBN: 978-83-238-9830-6
Ilość stron: 316
ISBN: 978-83-238-9830-6
Półka: posiadam
Moja ocena: 6/10
Przeczytana: 31 maja 2014
Kupisz: u Wydawcy
DobreKsiążki TaniaKsiążka Selkar inBook Merlin Matras Velino Lideria Albertus Ravelo
DobreKsiążki TaniaKsiążka Selkar inBook Merlin Matras Velino Lideria Albertus Ravelo
Lubię kryminały, thrillery, powieści sensacyjne. Oczywiście
dobre – ale kto lubi złe? Ostatnio poszukuję nowych autorów tego rodzaju
literatury. Naturalnie nowych dla mnie, bo duża część blogosfery już się z nimi
zaznajomiła. Stąd moje zainteresowanie „Morderczą grą” autorstwa Heather
Graham. Jest to moje pierwsze spotkanie z Jej twórczością. Czy udane? Czy
zaliczę Ją do grona moich ulubionych autorów? O tym za chwilę…
Heather dorastała na Florydzie, tam ukończyła studia
poświęcone teatrowi. Podczas lat studenckich dużo podróżowała po Europie, Azji
i Afryce. Po uzyskaniu dyplomu zaczęła występować w teatrze; dorabiała także
jako kelnerka i barmanka. Po urodzeniu trzeciego dziecka zdecydowała, że
najwyższy czas spełnić życiowe marzenie i zacząć pisać. W 1982 r. udało się jej
opublikować pierwszą książkę. Ma w swoim dorobku ponad 70 powieści, które nie
tylko sprzedały się w ponad 20 milionach egzemplarzy w 15 językach, ale także
zdobyły liczne wyróżnienia i nagrody. Ta niezwykle płodna pisarka umiejętnie
godzi karierę z życiem rodzinnym. Zapytana o to, co w swoim zawodzie lubi
najbardziej, odpowiada: "Płacą mi za to, co kocham robić". Więcej
informacji na temat Heather Graham można znaleźć na jej stronie internetowej: http://www.eheathergraham.com/
Szkocja, zamek Lochlyre – własność Jona Stuarta, znanego
pisarza i organizatora corocznej imprezy pod nazwą Tydzień Tajemnic, z której
dochód przeznaczony jest na cele charytatywne. To tu autorka umiejscowiła akcję
swojej powieści. Tu również w niewyjaśnionych do końca okolicznościach zginęła
żona Jona Stuarta – Cassandra. Właśnie w czasie Tygodnia Tajemnic. Czy
popełniła samobójstwo? A może był to nieszczęśliwy wypadek? Jest jeszcze
trzecie wytłumaczenie tego wydarzenia – wytłumaczenie, do którego zdaje się
przychylać mąż Cassandry – ktoś ją zabił.
Minęły trzy lata. Przez ten czas Jon nie organizował
imprezy. Tęsknił za żoną, nie mógł pogodzić się z jej śmiercią, a może dręczyły
go wyrzuty sumienia? I choć oficjalne śledztwo zakończyło się stwierdzeniem, że
Cassie popełniła samobójstwo, to nikt znający ją bliżej w to nie wierzył.
Jon postanowił sam znaleźć zabójcę – nie mógł przecież
liczyć na to, że sprawa wyjaśni się bez jego udziału. Do swojej posiadłości zaprosił więc
wszystkich uczestników wcześniejszego pechowego Tygodnia Tajemnic na kolejną
imprezę charytatywną. Jedyną osobą, która nie uczestniczyła w poprzedniej zabawie
była Sabrina Holloway. Dla dodania dramatyzmu całej imprezie w podziemiach
zamczyska powstała galeria figur woskowych – dodam, że sporządzona z
niesamowitym realizmem przez asystenta Jona, Josjuę Valine, świetnego rzeźbiarza
– a przedstawiająca najbardziej znane w historii postaci w chwili ich śmierci.
Śmierci zawsze tragicznej – przez ścięcie (Ludwik XVI i Maria Antonina, Anna
Boleyn), spalenie na stosie (Joanna d’Arc), czy też poderżniecie gardła przez
Kubę Rozpruwacza. Ażeby podnieść grozę na najwyższe poziomy twarzy tym
wszystkim figurom użyczyły osoby zaproszone do uczestnictwa w Tygodniu
Tajemnic. Nie ma co mówić – pomysł przedni. Czy któraś z Was chciałaby zobaczyć
swoją głowę na chwilę przed ścięciem jej przez kata? Ja niekoniecznie…
W takiej oto tajemniczej i budzącej grozę scenerii
rozpoczyna się kolejne spotkanie uczestników wcześniejszego dramatu. Czy wśród
nich jest faktycznie morderca Cassie? Czy Jon go odnajdzie? Co jeszcze zdarzy
się w czasie Tygodnia Tajemnic? Chcecie wiedzieć? Przeczytajcie sami, bo ode
mnie niczego więcej się nie dowiecie…
Sceneria prawie jak z powieści Agathy Christie – określona liczba
osób (w tym wypadku pechowa trzynastka), stare zamczysko, lochy z budzącą
strach wystawą figur woskowych, krypta z sarkofagami zmarłych z rodziny
Stuartów i do tego śnieżyca odcinająca bohaterów od świata. W takiej grupie
wszystko się może zdarzyć, nawet akcja rodem z „Dziesięciu małych Murzynków” królowej kryminałów. Pomysł na kryminał
fantastyczny – a jak jego realizacja?
No cóż … na pewno nie będę Was zniechęcać do przeczytania
tego kryminału z elementami thrillera i romansu. Zawsze uważam, że każdy sam
powinien zbudować swoją opinię na podstawie własnej lektury danej pozycji. Ja myślę, że w tym wypadku realizacja kroczyła od samego początku parę kroków za
pomysłem.
Książkę czyta się bardzo szybko i to nie tylko dzięki dużym
literom czy odpowiedniej interlinii, co jest zasługą wyłącznie wydawcy. Powieść
jest przede wszystkim dobrze i logicznie napisana, fabuła toczy się bardzo
wartko i interesująco. Jest dużo dialogów i parę zwrotów akcji. Podobał mi się
również dość ciekawy chwyt zastosowany przez autorkę, gdy kilka razy urywała akcję
w dramatycznym momencie i zostawiała czytelnika w niepewności, co dalej stało
się z potencjalną ofiarą. Czy po przeczytaniu kolejnych stron zastaniemy ją
wśród żywych, czy może jednak leży już z poderżniętym gardłem, wbitym nożem w
plecach albo inną raną, która pozbawiła ją życia. Przyznam, że w tych
sytuacjach już mi się wydawało, że trzymam mordercę za kołnierz i teraz tylko
będę dowiadywała się, jakie były powody jego postępowania, a tu pani Graham
znowu wyprowadzała mnie w pole i szukanie przestępcy zaczynało się od nowa. Był
więc również element zaskoczenia na końcu, gdy nastąpiło rozwiązanie całej
zagadki kryminalnej. Nastrój potęgowany był przez kilka dość niepokojących opisów
domostwa:
Hol wyglądał trochę przerażająco. Na ścianach tańczyły cienie. Z
zewnątrz dochodziło zawodzenie wiatru. Wydawało się, że cała budowla ożyła, że
nawet ściany oddychają. /1
„Mordercza gra” posiada więc wszelkie atrybuty dobrego
kryminału, ale…
No właśnie, ale… powiedziałabym, że w tym kryminale jest za
mało kryminału, a za dużo romansu. I choć wątek miłosny jest bardzo ciekawie
wkomponowany w treść opowieści – zahaczamy o jego przeszłość, poznajemy chwile,
kiedy wszystko się zaczęło, a także wahania, jakim poddani są bohaterowie głównej
historii miłosnej – to jednak w moim odczuciu pojawia się za często. Tym
bardziej, że nie jest to jedyny wątek romansowy w powieści.
Łapałam się również na tym i to przez przynajmniej połowę
powieści, że nie do końca odróżniałam bohaterów. Musiałam zerkać do
wcześniejszych rozdziałów i przypominać sobie, kim dana osoba była i o kogo tak
naprawdę chodzi. Nie lubię takich sytuacji (i chyba nie tylko ja), bo nie
potrafię wtedy skupić się całkowicie na akcji. Powodem tego było słabe
wykreowanie przez autorkę poszczególnych postaci. Pisarka podaje nam o każdym
bohaterze swojej powieści kilka suchych faktów i na tym niestety poprzestaje.
Brakuje emocji, jakie targają tymi ludźmi, potraktowania ich w sposób
indywidualny, a nie jak stada owieczek prowadzonych na rzeź.
Z kryminałem Heather Graham przeżyłam parę dość udanych
godzin. Nie jest to na pewno lektura wysokich lotów, ale nie tego od niej
oczekiwałam. Chciałam spędzić trochę czasu w atmosferze tajemnicy, napięcia,
strachu. Rozwiązać jakąś zagadkę kryminalną (to mi się nie udało, co jest dużym
plusem powieści).
Jeśli nastawiacie się na tego typu powieść, to na pewno nie
będziecie zawiedzeni. Heather Graham pisze prostym, lekkim językiem, nie wymaga
od Was większego skupienia i nadaje się w 100% na „odstresywacz”. Zwolennikom
mocnych, brutalnych, makabrycznych kryminałów odradzam – na pewno nie
znajdziecie w tej książce tego, czego szukacie. Ja na pewno sięgnę po kolejne
powieści autorki, bo ciekawa jestem, jakie jeszcze intrygi dla nas wymyśli i
liczę przy jej utworach na doskonałą zabawę. Z nieraz pojawiającym się uśmiechem
na twarzy….
--------------
1/ Heather Graham "Mordercza gra", Harlequin - MIRA, 2014, str.174
Za możliwość przeczytania
tej książki bardzo dziękuję pani Monice z wydawnictwa Harlequin - MIRA
Recenzja
publikowana również:
- granice
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Do książek Graham przykładam się już jakiś czas i w sumie nie byłam jeszcze do końca pewna. Po Twojej recenzji, naprawdę bardzo ciekawej i intrygującej, odłożę chyba jednak te książki w czasie, jestem zwolenniczką raczej tych mocnych kryminałów ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMnie jest trudno ocenić twórczość Graham po jednej książce. Ma naprawdę dużo zwolenniczek, więc może warto spróbować :)
UsuńDawniej czytałam kilka jej powieści, w sumie niektóre mi się nawet bardzo podobały.
OdpowiedzUsuńJa na razie tylko te jedna, ale na pewno na niej nie poprzestanę :)
UsuńSiostra chciała ją czytać, ale zaś już jakoś jej przeszło.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze wróci do jej twórczości :)
UsuńLubię bardzo thrillery, ale czytałam kilka recenzji tej książki i w każdej wymieniane są podobne mankamenty i oceny średnie lub nawet poniżej więc szukać specjalnie tej książki nie będę, ale jak wpadnie w moje ręce to oczywiście przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNie namawiam, ani nie odradzam - jestem zwolenniczką wyrabiania sobie jednak własnej opinii o książce :)
UsuńKiedyś przeczytałam kilka jej książek, ale aktualnie już nie sięgam po jej powieści
OdpowiedzUsuńwww.largeluggage.blogspot.com
Dlaczego? Nie jest przecież zła :)
UsuńW tej chwili mam trochę zobowiązań czytelniczych ale w wolnej chwili, czemu nie :P
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma sporo tych zobowiązań - u mnie też niezły stosik, a w przyszłym tygodniu przyjdą kolejne cztery :). Już się nie mogę doczekać :)
UsuńCzytałam już kiedyś niezbyt pochlebną recenzję tej książki, a Twój "romansowy" zarzut również mnie zniechęca. Jak sięgam po kryminał, to chcę kryminał, a nie romans :) Dlatego raczej zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńJa lubię kryminały z nutką romansu, ale tutaj było jego nieco za dużo :)
UsuńJakoś nie szaleję do końca za Graham (choć ma w sobie coś!).
OdpowiedzUsuńMnie się ogólnie podobała i na pewno jej nie skreślę :)
Usuń