„Stan zagrożenia”–
Erica Spindler <recenzja,28>
Tytuł
oryginalny: Cause for Alarm
Tłumaczenie:
Krzysztof Puławski
Wydawnictwo: Harlequin
- MIRA
Rok wydania: 2014
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka
Ilość stron: 492
ISBN: 978-83-238-9113-0
Ilość stron: 492
ISBN: 978-83-238-9113-0
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10
Przeczytana: 21 czerwca 2014
Erica Spindler – ileż ja się o niej naczytałam dobrego na
różnych blogach. W zasadzie chyba nie trafiłam na żadną negatywną opinię o jej
twórczości. Nic więc dziwnego, że bardzo zainteresowała mnie ta autorka. Też
zapragnęłam poznać thrillery romantyczne tej urodzonej w 1957 roku w Chicago
amerykańskiej pisarki. Moje pragnienie było tym większe, że bardzo lubię ten
gatunek literacki, a tak zachwalana autorka nie mogła przecież pisać źle. I w
ten sposób rozpoczyna się moja przygoda z powieściami Erici Spindler. Tak… rozpoczyna,
bo choć „Stan zagrożenia” jest pierwszą przeczytaną przeze mnie jej książką, to
na pewno na niej nie zakończę tej znajomości.
Po tym wstępie już pewnie wiecie, że „Stan zagrożenia”
spełnił nadzieje w nim pokładane. Tak… uważam, że jest to godny polecenia
thriller. A dlaczego? O tym za chwilę…
Powieść zaczyna się od mocnego akcentu – dwa trupy i
morderca John Powers. Morderca – psychopata, ale równocześnie zawodowiec. To on
będzie podążał przez całe prawie 500 stron tropem Julianny, swojej kochanki, którą
molestował od najmłodszych lat. Była dla niego wszystkim, „jego dziewczynką” do
chwili, dopóki nie zapragnęła stać się kobietą i założyć rodzinę. Zapragnęła
mieć dziecko, przeciwstawiła się Johnowi, a tego on nie mógł wybaczyć. Jego
„aniołek” w ciąży, zbrukany, musiał ponieść karę, musiał pozbyć się dziecka.
Ale Julianna zamiast potulnie wypełnić wolę swojego „właściciela”, ucieka –
przez co naraża się na jeszcze większy gniew Johna. Ucieka bogatsza o pewną
wiedzę o swoim kochanku, przekazaną przez matkę. John Powers to płatny zabójca
na usługach CIA. Julianna widziała nawet zdjęcia będące dowodem, że matka nie
kłamie. W takiej sytuacji dziewczyna zdaje sobie doskonale sprawę, co jej
grozi, gdy morderca ją znajdzie.
Jednocześnie poznajemy pozostałych bohaterów dramatu –
małżeństwo Kate i Richarda Ryanów. Małżeństwo, które ma wszystko – miłość,
pieniądze, piękną rezydencję, zapewnioną przyszłość. Ale czy to jest
rzeczywiście wszystko? Niestety nie…Kate i Richard nie mają dziecka i właśnie
ono jest ich największym marzeniem. Richard jednak, jak wykazały ostatnie,
definitywne już badania, jest bezpłodny i w tej sytuacji jedynym możliwym
rozwiązaniem jest adopcja.
I tu już wiadomo jak Erica połączy te oba wątki – Julianna
ma coś, czego tak bardzo pragną Ryanowie. Jest w ciąży, będzie miała dziecko i
odda je do adopcji. Dziewczynka Emma trafi do Kate i Richarda, gdyż Julianna
ich właśnie wybierze na rodziców adopcyjnych. A dlaczego jej wybór padnie na to
nieznane jej zupełnie małżeństwo? Bo Julianna ubzdurała sobie w swoim chorym
umyśle, że Richard jest mężczyzną jej życia i natychmiast, nawet go nie znając,
zapałała do niego wielką, obsesyjną wręcz miłością. Postanowiła dać Kate
dziecko, a zabrać jej Richarda, bo przecież on jest jej przeznaczeniem. Dziecko
za męża. Czy Julianna zrealizuje swój chory plan? Jak ułożą się losy Ryanów i
ich małej, adoptowanej córeczki Emmy? A jaką role odegra w tym wszystkim John
Powers? Odsyłam Was do „Stanu zagrożenia”
. Tam znajdziecie odpowiedź na te i inne pytania, jakie narodzą się w
czasie czytania książki.
Pomysł na thriller romantyczny bardzo interesujący –
przyznacie? Jest obsesyjna miłość, zawodowy morderca i do tego psychopata, są
dość liczne i zaskakujące morderstwa,
jest wyścig z czasem, są sceny z udziałem CIA jak z najlepszych filmów
sensacyjnych. Naprawdę dzieje się bardzo dużo i akcja zmienia się jak w
kalejdoskopie. Każda kolejna kartka przynosi nowe wydarzenie, nową
niespodziankę zapierającą dech w piersiach. Przy tym wszystkim nie ma tu
zdarzeń przypadkowych, nieprzemyślanych. Fabuła jest przemyślana w
najdrobniejszych szczegółach od początku do końca i poprowadzona perfekcyjnie –
tak jak w thrillerach powinno być, z rosnącym w miarę czytania napięciem i jego
eksplozją w finale powieści. Książka przywiązuje do siebie czytelnika jakimiś
niewidzialnymi nićmi i nie pozwala oderwać się, dopóki cała intryga nie
zostanie wyjaśniona. I choć trudno nazwać finał nieprzewidywalnym, to mimo
wszystko do ostatniej kartki nie jesteśmy do końca pewni jak się cała historia
zakończy.
Nie tylko fabuła jest poprowadzona perfekcyjnie, także
kreacja bohaterów zasługuje na pochwałę. Nie są to na pewno szczyty portretów
psychologicznych, ale każda postać jest zarysowana ciekawie i indywidualnie.
Autorka potrafiła sprawić, że od początku czujemy dużą sympatię do Kate i
Richarda, niechęć do Julianny, czy nienawiść do Johna. Nasze uczucia nie pozostają
przez cały czas czytania powieści jednakowe. Zmieniają się, tak jak zmienia się
lub pokazuje swoje prawdziwe oblicze bohater powieści. I choć trudno polubić
postać Julianny, to jednak wraz z upływem czasu i dłuższego przebywania z tą
bohaterką, czytelnik zaczyna rozumieć motywy jej postępowania i pojawia się
uczucie współczucia dla tej biednej, wykorzystywanej od najmłodszych lat
dziewczyny. Z kolei początkowa sympatia do Richarda powoli ustępuje miejsca
niechęci i rozczarowaniu zachowaniem tego zapatrzonego tylko we własne potrzeby
mężczyzny, na którego jak się okazuje trudno liczyć w życiu. Tak więc postaci
są bardzo dynamiczne, ewaluują w czasie całej opowieści i wyraziście przemawiają
do emocji i uczuć czytelnika. Są jednocześnie bardzo prawdziwe i realne, bo
czyż mało w naszym społeczeństwie psychopatów pokroju Johna, obsesyjnie
zakochanych Juliann, czy też małżeństw borykających się na co dzień z
problemami bezpłodności? Ja w każdym razie, gdy musiałam wieczorem odłożyć
książkę i wyjść na spacer z psem, oglądałam się za siebie, czy zza jakiegoś
krzaka nie wyjdzie jak duch John Powers. Całe szczęście, że piesek do ułomków
nie należy.
Dzięki narratorowi poznajemy myśli każdej postaci, targające
nią uczucia, pasje, obsesje i upodobania. I mimo, że narrator jest tylko
obserwatorem, to jednak chwilami mamy wrażenie, że siedzi gdzieś w środku, w
mózgu lub w sercu Johna, Julianny czy Kate i przekazuje nam całą gmatwaninę emocji
kłębiących się w ich umysłach i wpływających na określone zachowania.
Książkę czyta się bardzo szybko, wręcz zachłannie – trudno się
od niej oderwać, a jeśli już tego wymaga sytuacja domowa, to i tak cały czas myśli
nasze pozostają przy tej świetnie opowiedzianej historii. Trzeba przyznać
również, że wydawca w dużym stopniu pomógł nam rozkoszować się lekturą – duże,
nie męczące oczu litery, odpowiednia interlinia, lekko kremowe strony, krótkie
rozdziały. Są to bardzo ważne atrybuty, gdy po całym dniu pracy zasiadamy przy
lekturze i spędzamy przy niej wieczór i pół nocy.
Na „Stanie zagrożenia”
na pewno nie skończy się moja przygoda z twórczością Erici Spindler. Mam
dużą ochotę poznać wszystkie thrillery tej pani i wiem, że mogę spokojnie po
nie sięgać „w ciemno”. Ktoś, kto potrafi skomponować tak misterną intrygę w
sposób niezwykle lekki, precyzyjny i ciekawy, nie może mnie zawieść. Już się nie
mogę doczekać kolejnej powieści, która wpadnie w moje pazurki.
A Was wszystkich zapraszam do lektury „Stanu zagrożenia”. I miłośników thrillerów, i fanów Erici
Spindler, ale również tych, co jeszcze nie znają tej autorki. Chcecie się dowiedzieć,
czy zło w postaci Johna Powersa zostanie pokonane? Kto zwycięży w tej nierównej
rozgrywce? Tylko czytając pamiętajcie o zamknięciu drzwi wejściowych do swojego
mieszkania, bo John Powers może pojawić się jak duch nieczysty…wszędzie…
Za możliwość poznania Erici Spindler bardzo dziękuję pani Monice z
wydawnictwa MIRA-Harlequin
Recenzja
publikowana również:
- granice
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
w pełni zgadzam się opinią, miałam przyjemność już czytać tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńi widzę, że Ci się podobała :)
UsuńSiostra ją ma, zresztą podobnie, jak jeszcze kilka(-naście) innych tej autorki. Ja na razie czytałam jedno króciutkie opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTo spróbuj jakąś powieść - myślę, że się nie zawiedziesz :)
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale recenzja zachęca do nadrobienia zaległości :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci ją z całego serducha :)
UsuńCzytałam inne powieści Spindler i podobały mi się, mimo że nie należą do wymagających czy skomplikowanych. Najważniejsze, że dobrze się czyta i nie można się oderwać od historii. Od tej książki oczekuję podobnych wrażeń ;)
OdpowiedzUsuńI zapewne je znajdziesz :)
UsuńOoo... Tą książkę przeczytam z wielką przyjemnością ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńCzytałam i jak najbardziej polecam. Świetna książka.
OdpowiedzUsuńrozrywkowa i trzymająca w napięciu, wiec czego więcej wymagać :)
UsuńNie miałam okazji zapoznać się jeszcze z tą autorką, dlatego wszystko jeszcze przede mną. :)
OdpowiedzUsuńJak lubisz thrillery, to naprawdę polecam :)
UsuńKsiążki tej autorki ciągle przede mną, co prawda słyszałam o niej dużo dobrego, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać.
OdpowiedzUsuńTo się zmobilizuj, wydaje mi się, że nie będziesz żałowała :)
UsuńOczywiście, że czytałam i powiem, że na pewno niejedną jeszcze przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak ja :)
UsuńPoszukuję jej od pewnego czasu, może pojawi się kiedyś w bibliotece :)) Mam taką nadzieję :)
OdpowiedzUsuńJa również poszukuję i oby jak najszybciej kupili tę książkę do "naszych" bibliotek! :)
UsuńTo życzę Wam tego jak najprędzej :)
UsuńMuszę przyznać, że też już naczytałam się sporo recenzji tej książki i jeśli się nie mylę, to jedna z nich nie była zbyt pozytywna, ale cała reszta jak najbardziej tak. Skoro i Ty chwalisz, to będę musiała po ten tytuł kiedyś w końcu sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco ;0
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam takie pogmatwane historie, ale o takiej mieszaninie wątków jeszcze nie czytałam w żadnym thrillerze:) Muszę porozglądać się za tą książką.
OdpowiedzUsuńMam chęć przeczytać, może nie w najbliższym czasie, bo mam sporo zaległości, ale w przyszłości na pewno :)
OdpowiedzUsuń