„Miłość
z jasnego nieba”– Krystyna Mirek
<recenzja,23>
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 260
ISBN: 978-83-7229-367-1
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 260
ISBN: 978-83-7229-367-1
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10
Przeczytana: 15 maja 2014
Książkę tę powinnam przeczytać w lutym
– tak na Walentynki, bo to Święto Zakochanych odgrywa tu znaczącą rolę. Ale nie
zawsze robi się to, co powinno się robić, więc przeczytałam ją w maju.
Ostatecznie maj jest też często tytułowany miesiącem zakochanych. Tak więc
miesiąc jak najbardziej właściwy do poznania pierwszej powieści z twórczości
Krystyny Mirek „Miłość z jasnego nieba”. I zdradzę Wam od razu tajemnicę – na
pewno nie skończę na tej pozycji przygody z pisarstwem autorki. Już wiecie
zapewne, że książka mi się podobała. A dlaczego? O tym za chwilę…
O autorce powieści słyszałam już
wcześniej. Jest dość popularna i lubiana w blogosferze. Zbiera za swoją
twórczość bardzo dobre opinie, którym ja się teraz wcale nie dziwię.
Krystyna Mirek pisze
dla kobiet i o kobietach. Jej bohaterki borykają się z przeciwnościami losu,
lecz dzięki temu odkrywają w sobie siłę, by pokonać piętrzące się trudności i
odnaleźć swoją własną życiową drogę i… miłość. Wciągająca fabuła, żywe
postacie, wzruszenie i humor obecne na kartach jej książek przyciągają jak
magnes i długo nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Jest autorką między
innymi powieści „Pojedynek uczuć” i „Droga do marzeń”, wydanych w 2013 roku,
które zostały bardzo dobrze przyjęte przez czytelników i recenzentów.
Mieszka w okolicach
Puszczy Niepołomickiej wraz z mężem i dziećmi. Z wykształcenia jest polonistką,
przez wiele lat pracowała w szkole. Obecnie pisarstwo jest dominującym zajęciem
w jej życiu zawodowym. Źródło
I dobrze. Bo jeśli wszystkie książki p.
Krystyny są tak urzekające, to niech nam pisze jak najwięcej.
Angelika i Daniel – tak podobni, a
jednocześnie tak różni. Angelikę poznajemy jak ląduje na lotnisku w Krakowie
jako przedstawicielka niemieckiej korporacji. Jej zadaniem jest podpisanie ważnego
kontraktu z krakowską firmą informatyczną, której właścicielem i prezesem jest
Daniel. Dlaczego ważnego? Firmie, w której pracuje Angelika ma przynieść same
korzyści, a jej samej uniezależnienie się od obecnego szefa i samodzielne
stanowisko. Problem leży jednak w tym, że to co korzystne dla Niemców, nie
pokrywa się niestety z interesami firmy Daniela. Firma polska, której bardzo
zależy na kontrakcie z niemieckim kontrahentem, pragnie zmienić parę punktów w
umowie, żeby zapewnić sobie lepszą pozycję przy dalszej współpracy. Kto
zwycięży? Kto kogo przekona? A może zadziałają inne metody a nie umiejętności
handlowego przekonywania?
Angelika jest na pozór kobietą sukcesu
– młoda, atrakcyjna, wykształcona, pewna siebie i swoich umiejętności
zawodowych, profesjonalistka w każdym calu. Na pozór – bo pod tą maską
twardości i niezależności, kryje się delikatna kobieta, którą, mimo młodego
wieku, los zdążył już doświadczyć. Angelika dzieciństwo spędziła w Krakowie –
nie były to niestety lata szczęśliwe. Wychowywała się bez ojca, a matka była
bardziej zainteresowana nowymi partnerami życiowymi niż Angeliką i jej młodszym
rodzeństwem. Dziewczyna nie zaznała w domu miłości, czułości, troski,
zainteresowania – to ona „matkowała” swojemu bratu i siostrze, dbała o nich,
przygotowywała jedzenie, opiekowała się nimi w miarę swoich możliwości. Jaka
przyszłość ją czekała w takim domu? Ale Angelika marzyła cały czas o innym,
lepszym jutrze i choć serce ją bolało, że porzuca swoją rodzinę, to skorzystała
z szansy, jaką przygotował dla niej los. Po skończeniu liceum wyjechała do
Monachium i dzięki stypendium ukończyła tam studia ekonomiczne z bardzo dobrym
wynikiem. Została na obczyźnie, zaczęła tam pracować i powoli odnosić sukcesy.
A teraz… znalazła się w Krakowie, w mieście, z którym wiązały się same przykre
wspomnienia. Jak sobie z tym poradzi? Czy jej spotkanie z przeszłością pozwoli
coś zmienić w jej życiu? Czy wreszcie przestanie się bać? Angelika wie jedno –
musi za wszelką cenę podpisać kontrakt zlecony przez szefa, bo tylko wtedy
będzie pewna swojej stabilizacji. Czy jej się to uda?
Daniel miał zupełnie inne dzieciństwo –
jedynak w domu pełnym miłości, czułości, troski, wręcz nadopiekuńczości.
Właśnie ta nadopiekuńczość spowodowała, że dość szybko się usamodzielnił – po
skończeniu studiów założył własną firmę informatyczną i udało mu się osiągnąć
spory sukces.
To co łączy tych dwoje, to… brak
potrzeby miłości.
Angelika nie wierzy w miłość.
Obserwując w dzieciństwie matkę, która wiążąc się z coraz to nowym partnerem na
siłę poszukiwała miłości i nigdy jej nie znalazła, stwierdziła, że miłość nie
istnieje. Otoczyła się murem i nie chciała nikogo do siebie dopuścić. Uważała,
że najważniejsza jest stabilizacja życiowa, a tę mogła jej zagwarantować
jedynie dobra praca i osiągnięcie znaczącej pozycji w karierze zawodowej. Czy
ktokolwiek potrafi zburzyć mur i udowodnić Angelice, że miłość jest w życiu bardzo
ważna?
Daniel nie szuka również miłości.
Owszem, kobiety go interesują, ale tylko jako krótkotrwałe, niezobowiązujące znajomości.
Krótki romans i…prezent na pożegnanie. Ileż to już kobiet przewinęło się przez
jego życie. Czy kiedykolwiek ktoś zawładnie jego sercem?
I właśnie tych dwoje ludzi spotyka się
i staje po dwóch stronach barykady – mają zawalczyć między sobą na drodze
służbowej. Każde z nich ma swój plan pokonania przeciwnika. Który z planów
okaże się lepszy? Kto zwycięży w tej potyczce – tak ważnej dla obu stron?
Na te wszystkie pytania znajdziecie
odpowiedź w powieści. A warto ją przeczytać…możecie mi wierzyć.
Wiele z Was pomyśli, że namawiam do
przeczytania kolejnej, banalnej opowieści o miłości. Fakt – jest to powieść o
miłości, ale czy banalna? Wg mnie – w 100% NIE. Miłość nie zawsze musi być
opisywana w sposób banalny, wszystko zależy, jakie jej aspekty są poruszane i
jak jest przedstawiona jej historia.
A trzeba przyznać, że Krystyna Mirek
poradziła sobie z tym tematem po mistrzowsku. Opowiedziała nam o miłości trudnej, bo
niechcianej; miłości, która do swojego zaistnienia musiała pokonać wiele barier
i rozkruszyć cegły w postawionym murze; miłości wymagającej wiele poświeceń,
otwarcia się na innego człowieka i narodzin zaufania do drugiej osoby; miłości
magicznej, bajkowej, ale zarazem ujętej w bardzo prawdziwy i realistyczny
sposób. To wszystko przecież – mimo, że zdarzyło się tylko w powieści – mogło zaistnieć
naprawdę w życiu każdego z nas.
A nie jest to jedyny aspekt miłości,
bowiem obok tej kiełkującej miłości dwojga młodych ludzi, możemy poznać również
miłość, jaką darzą się po wielu latach małżeństwa rodzice Daniela, a także
cudowną, nietuzinkową miłość rodzicielską. Aż się łezka w oku zakręci, a
jednocześnie pojawi się uśmiech na twarzy – myślę, że każdego z nas – jak sobie
wyobrazimy ojca Daniela obserwującego jedynaka (w końcu dorosłego mężczyznę)
przez otworek w gazecie, jak wychodzi rano z domu. Po co to robi? Tego również
nie zdradzę… Ileż ciepła potrafią przekazać rodzice Daniela nie tylko sobie czy
synowi, ale również nowo poznanej dziewczynie, która dotąd nigdy w takiej
sytuacji się nie znalazła. Zawsze bardzo mnie wzrusza, jak widzę parę starszych
osób idących po ulicy za rączkę i uśmiechających się do siebie z czułością –
tak właśnie wyobrażałam sobie rodziców Daniela.
Perypetie miłosne pary głównych
bohaterów to tylko jeden z wątków powieści. „Miłość z jasnego nieba” jest
bowiem utworem wielowątkowym. Poznajemy historię życia Angeliki, zaglądamy w
jej przeszłość, czasy przed wyjazdem na stypendium do Monachium. Ciekawie
ukazane są również relacje Angeliki z jej rodzeństwem, a przede wszystkim z
matką. Angelika nie dopuszcza do siebie nawet myśli, że może nie do końca
sprawiedliwie oceniać matkę, nie chce wysłuchać jej wyjaśnień i dać jej choćby
nadzieję na jedną, jedyną w życiu nową szansę. A przecież ludzie się zmieniają.
Uczą się na swoich błędach i być może po kilku latach są zupełnie inni…lepsi,
pragnący naprawić swoje błędy, mądrzejsi.
Zresztą nie tylko matka Angeliki
popełniła w swoim życiu błędy – również życie Mateusza, przyjaciela i wspólnika
Daniela, w nie obfitowało. Jego związek z Anną nie należał do udanych, a po
rozwodzie Mateusz unikał jak tylko mógł kontaktu z byłą żoną oraz dwójką małych
dzieci. Szkoda, że ten wątek został potraktowany przez p. Krystynę troszkę „po
macoszemu”, ale trudno poświęcić taką samą ilość stron powieści każdemu
bohaterowi. A może był to zabieg celowy? Może autorka opowie nam o losach
Mateusza w swoim kolejnym utworze? Myślę, że nie tylko ja chętnie bym o tym
przeczytała.
Przyznam Wam się, że jak przeglądałam książkę
przed czytaniem i rzuciło mi się w oczy, że w powieści przeważają opisy, a mało
w niej dialogów, trochę obawiałam się, że będzie się ją wolno i dość monotonnie
czytać. Nic bardziej mylnego! Książka wciąga od pierwszej kartki i w pewnym
momencie nawet się nie zauważa, że dużą jej część zajmuje bezdialogowa akcja. I
powiedziałabym nawet, że dzięki tym opisom, przemyśleniom bohaterki,
retrospekcjom jesteśmy w stanie lepiej poznać Angelikę i jednocześnie
uczestniczyć w jej życiu. Razem z nią wysiadamy na lotnisku w Krakowie, snujemy
się jego ulicami, mieszkamy w hotelu, wracamy do Monachium tym samym samolotem,
a wcześniej słuchamy piosenek walentynkowych na krakowskim rynku. Daniel też
niejeden raz zaprosił nas do swojego biura, dzięki czemu możemy poznać realia
stosunków, jakie panują współcześnie w polskich prywatnych firmach. Nie
jesteśmy tylko obserwatorami, czujemy się jakbyśmy faktycznie uczestniczyli w
tych wszystkich zdarzeniach. Na tym polega magia tej książki – czytając ją
pozostawiamy za sobą całą otaczającą nas rzeczywistość i oddychamy atmosferą
powieści.
Pani Krystyna Mirek potrafiła trafić do
mojego serca – wykreowanymi, bardzo wyrazistymi, a jednocześnie niezwykle „ludzkimi”
bohaterami, pięknym, chwilami wręcz poetyckim, ale trafiającym do każdego
językiem i ciepłem, które z powieści emanuje.
Trafiła do mojego serca i nim
zawładnęła – wlewając we mnie dużą dawkę optymizmu, przywracając wiarę w ludzi
i w miłość, a także zmuszając do przemyśleń i refleksji na temat przeszłości.
Piękna, wzruszająca, ciepła, magiczna,
napisana z powagą, ale również z humorem powieść nieznanej mi dotąd autorki
sprawiła, że mam ochotę już lecieć i szukać jej kolejnych książek. Na szczęście
parę ich już napisała i mam nadzieję, że jeszcze nieraz zagości w wydawnictwach
z kolejnymi. Polecam wielbicielkom powieści obyczajowych, romansów i wszystkim
kobietom. Bo pani Krystyna pisze o nas i dla nas – i to pisze w pięknym stylu.
Za możliwość przeczytania
tej książki bardzo dziękuję wydawnictwu Feeria
Recenzja publikowana
również:
- granice
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Wydaje się bardzo przewidywalna, już chyba wiem jak się skończy, ale chyba zaufam Twoim zapewnieniom i pozwolę się jej zaskoczyć, może akurat :D Dziękuję za udział w konkursie :D
OdpowiedzUsuńTa książka może i jest przewidywalna (choć nie do końca), ale ma również w sobie coś z magii - myślę, że Ci się spodoba :)
UsuńSzukałam jej w bibliotece, ale niestety nie mają nic tej autorki :(
OdpowiedzUsuńMoja biblioteka też uboga w książki p.Krystyny :(
UsuńPolecam Ci jej "Pojedynek uczuć", to moja faworytka. Już kilka razy ją czytałam. Ta oczywiście też mi się podobała bardzo i czekam na jej kontynuację. ;)
OdpowiedzUsuń"Pojedynek uczuć" już czeka w swojej kolejce :)
Usuń