czwartek, 5 czerwca 2014

# 125. "Miłość z jasnego nieba" - Krystyna Mirek



„Miłość z jasnego nieba”– Krystyna Mirek
 <recenzja,23>


Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 260
ISBN: 978-83-7229-367-1

Półka: posiadam

Moja ocena: 8/10



Przeczytana:  15 maja 2014




Książkę tę powinnam przeczytać w lutym – tak na Walentynki, bo to Święto Zakochanych odgrywa tu znaczącą rolę. Ale nie zawsze robi się to, co powinno się robić, więc przeczytałam ją w maju. Ostatecznie maj jest też często tytułowany miesiącem zakochanych. Tak więc miesiąc jak najbardziej właściwy do poznania pierwszej powieści z twórczości Krystyny Mirek „Miłość z jasnego nieba”. I zdradzę Wam od razu tajemnicę – na pewno nie skończę na tej pozycji przygody z pisarstwem autorki. Już wiecie zapewne, że książka mi się podobała. A dlaczego? O tym za chwilę…

O autorce powieści słyszałam już wcześniej. Jest dość popularna i lubiana w blogosferze. Zbiera za swoją twórczość bardzo dobre opinie, którym ja się teraz wcale nie dziwię. 


Krystyna Mirek pisze dla kobiet i o kobietach. Jej bohaterki borykają się z przeciwnościami losu, lecz dzięki temu odkrywają w sobie siłę, by pokonać piętrzące się trudności i odnaleźć swoją własną życiową drogę i… miłość. Wciągająca fabuła, żywe postacie, wzruszenie i humor obecne na kartach jej książek przyciągają jak magnes i długo nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Jest autorką między innymi powieści „Pojedynek uczuć” i „Droga do marzeń”, wydanych w 2013 roku, które zostały bardzo dobrze przyjęte przez czytelników i recenzentów.
Mieszka w okolicach Puszczy Niepołomickiej wraz z mężem i dziećmi. Z wykształcenia jest polonistką, przez wiele lat pracowała w szkole. Obecnie pisarstwo jest dominującym zajęciem w jej życiu zawodowym. Źródło
 
I dobrze. Bo jeśli wszystkie książki p. Krystyny są tak urzekające, to niech nam pisze jak najwięcej.

Angelika i Daniel – tak podobni, a jednocześnie tak różni. Angelikę poznajemy jak ląduje na lotnisku w Krakowie jako przedstawicielka niemieckiej korporacji. Jej zadaniem jest podpisanie ważnego kontraktu z krakowską firmą informatyczną, której właścicielem i prezesem jest Daniel. Dlaczego ważnego? Firmie, w której pracuje Angelika ma przynieść same korzyści, a jej samej uniezależnienie się od obecnego szefa i samodzielne stanowisko. Problem leży jednak w tym, że to co korzystne dla Niemców, nie pokrywa się niestety z interesami firmy Daniela. Firma polska, której bardzo zależy na kontrakcie z niemieckim kontrahentem, pragnie zmienić parę punktów w umowie, żeby zapewnić sobie lepszą pozycję przy dalszej współpracy. Kto zwycięży? Kto kogo przekona? A może zadziałają inne metody a nie umiejętności handlowego przekonywania?

Angelika jest na pozór kobietą sukcesu – młoda, atrakcyjna, wykształcona, pewna siebie i swoich umiejętności zawodowych, profesjonalistka w każdym calu. Na pozór – bo pod tą maską twardości i niezależności, kryje się delikatna kobieta, którą, mimo młodego wieku, los zdążył już doświadczyć. Angelika dzieciństwo spędziła w Krakowie – nie były to niestety lata szczęśliwe. Wychowywała się bez ojca, a matka była bardziej zainteresowana nowymi partnerami życiowymi niż Angeliką i jej młodszym rodzeństwem. Dziewczyna nie zaznała w domu miłości, czułości, troski, zainteresowania – to ona „matkowała” swojemu bratu i siostrze, dbała o nich, przygotowywała jedzenie, opiekowała się nimi w miarę swoich możliwości. Jaka przyszłość ją czekała w takim domu? Ale Angelika marzyła cały czas o innym, lepszym jutrze i choć serce ją bolało, że porzuca swoją rodzinę, to skorzystała z szansy, jaką przygotował dla niej los. Po skończeniu liceum wyjechała do Monachium i dzięki stypendium ukończyła tam studia ekonomiczne z bardzo dobrym wynikiem. Została na obczyźnie, zaczęła tam pracować i powoli odnosić sukcesy. A teraz… znalazła się w Krakowie, w mieście, z którym wiązały się same przykre wspomnienia. Jak sobie z tym poradzi? Czy jej spotkanie z przeszłością pozwoli coś zmienić w jej życiu? Czy wreszcie przestanie się bać? Angelika wie jedno – musi za wszelką cenę podpisać kontrakt zlecony przez szefa, bo tylko wtedy będzie pewna swojej stabilizacji. Czy jej się to uda?


Daniel miał zupełnie inne dzieciństwo – jedynak w domu pełnym miłości, czułości, troski, wręcz nadopiekuńczości. Właśnie ta nadopiekuńczość spowodowała, że dość szybko się usamodzielnił – po skończeniu studiów założył własną firmę informatyczną i udało mu się osiągnąć spory sukces.

To co łączy tych dwoje, to… brak potrzeby miłości. 

Angelika nie wierzy w miłość. Obserwując w dzieciństwie matkę, która wiążąc się z coraz to nowym partnerem na siłę poszukiwała miłości i nigdy jej nie znalazła, stwierdziła, że miłość nie istnieje. Otoczyła się murem i nie chciała nikogo do siebie dopuścić. Uważała, że najważniejsza jest stabilizacja życiowa, a tę mogła jej zagwarantować jedynie dobra praca i osiągnięcie znaczącej pozycji w karierze zawodowej. Czy ktokolwiek potrafi zburzyć mur i udowodnić Angelice, że miłość jest w życiu bardzo ważna?

Daniel nie szuka również miłości. Owszem, kobiety go interesują, ale tylko jako krótkotrwałe, niezobowiązujące znajomości. Krótki romans i…prezent na pożegnanie. Ileż to już kobiet przewinęło się przez jego życie. Czy kiedykolwiek ktoś zawładnie jego sercem?

I właśnie tych dwoje ludzi spotyka się i staje po dwóch stronach barykady – mają zawalczyć między sobą na drodze służbowej. Każde z nich ma swój plan pokonania przeciwnika. Który z planów okaże się lepszy? Kto zwycięży w tej potyczce – tak ważnej dla obu stron?

Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w powieści. A warto ją przeczytać…możecie mi wierzyć.

Wiele z Was pomyśli, że namawiam do przeczytania kolejnej, banalnej opowieści o miłości. Fakt – jest to powieść o miłości, ale czy banalna? Wg mnie – w 100% NIE. Miłość nie zawsze musi być opisywana w sposób banalny, wszystko zależy, jakie jej aspekty są poruszane i jak jest przedstawiona jej historia.

A trzeba przyznać, że Krystyna Mirek poradziła sobie z tym tematem po mistrzowsku.  Opowiedziała nam o miłości trudnej, bo niechcianej; miłości, która do swojego zaistnienia musiała pokonać wiele barier i rozkruszyć cegły w postawionym murze; miłości wymagającej wiele poświeceń, otwarcia się na innego człowieka i narodzin zaufania do drugiej osoby; miłości magicznej, bajkowej, ale zarazem ujętej w bardzo prawdziwy i realistyczny sposób. To wszystko przecież – mimo, że zdarzyło się tylko w powieści – mogło zaistnieć naprawdę w życiu każdego z nas.

A nie jest to jedyny aspekt miłości, bowiem obok tej kiełkującej miłości dwojga młodych ludzi, możemy poznać również miłość, jaką darzą się po wielu latach małżeństwa rodzice Daniela, a także cudowną, nietuzinkową miłość rodzicielską. Aż się łezka w oku zakręci, a jednocześnie pojawi się uśmiech na twarzy – myślę, że każdego z nas – jak sobie wyobrazimy ojca Daniela obserwującego jedynaka (w końcu dorosłego mężczyznę) przez otworek w gazecie, jak wychodzi rano z domu. Po co to robi? Tego również nie zdradzę… Ileż ciepła potrafią przekazać rodzice Daniela nie tylko sobie czy synowi, ale również nowo poznanej dziewczynie, która dotąd nigdy w takiej sytuacji się nie znalazła. Zawsze bardzo mnie wzrusza, jak widzę parę starszych osób idących po ulicy za rączkę i uśmiechających się do siebie z czułością – tak właśnie wyobrażałam sobie rodziców Daniela. 

Perypetie miłosne pary głównych bohaterów to tylko jeden z wątków powieści. „Miłość z jasnego nieba” jest bowiem utworem wielowątkowym. Poznajemy historię życia Angeliki, zaglądamy w jej przeszłość, czasy przed wyjazdem na stypendium do Monachium. Ciekawie ukazane są również relacje Angeliki z jej rodzeństwem, a przede wszystkim z matką. Angelika nie dopuszcza do siebie nawet myśli, że może nie do końca sprawiedliwie oceniać matkę, nie chce wysłuchać jej wyjaśnień i dać jej choćby nadzieję na jedną, jedyną w życiu nową szansę. A przecież ludzie się zmieniają. Uczą się na swoich błędach i być może po kilku latach są zupełnie inni…lepsi, pragnący naprawić swoje błędy, mądrzejsi.

Zresztą nie tylko matka Angeliki popełniła w swoim życiu błędy – również życie Mateusza, przyjaciela i wspólnika Daniela, w nie obfitowało. Jego związek z Anną nie należał do udanych, a po rozwodzie Mateusz unikał jak tylko mógł kontaktu z byłą żoną oraz dwójką małych dzieci. Szkoda, że ten wątek został potraktowany przez p. Krystynę troszkę „po macoszemu”, ale trudno poświęcić taką samą ilość stron powieści każdemu bohaterowi. A może był to zabieg celowy? Może autorka opowie nam o losach Mateusza w swoim kolejnym utworze? Myślę, że nie tylko ja chętnie bym o tym przeczytała. 

Przyznam Wam się, że jak przeglądałam książkę przed czytaniem i rzuciło mi się w oczy, że w powieści przeważają opisy, a mało w niej dialogów, trochę obawiałam się, że będzie się ją wolno i dość monotonnie czytać. Nic bardziej mylnego! Książka wciąga od pierwszej kartki i w pewnym momencie nawet się nie zauważa, że dużą jej część zajmuje bezdialogowa akcja. I powiedziałabym nawet, że dzięki tym opisom, przemyśleniom bohaterki, retrospekcjom jesteśmy w stanie lepiej poznać Angelikę i jednocześnie uczestniczyć w jej życiu. Razem z nią wysiadamy na lotnisku w Krakowie, snujemy się jego ulicami, mieszkamy w hotelu, wracamy do Monachium tym samym samolotem, a wcześniej słuchamy piosenek walentynkowych na krakowskim rynku. Daniel też niejeden raz zaprosił nas do swojego biura, dzięki czemu możemy poznać realia stosunków, jakie panują współcześnie w polskich prywatnych firmach. Nie jesteśmy tylko obserwatorami, czujemy się jakbyśmy faktycznie uczestniczyli w tych wszystkich zdarzeniach. Na tym polega magia tej książki – czytając ją pozostawiamy za sobą całą otaczającą nas rzeczywistość i oddychamy atmosferą powieści.

Pani Krystyna Mirek potrafiła trafić do mojego serca – wykreowanymi, bardzo wyrazistymi, a jednocześnie niezwykle „ludzkimi” bohaterami, pięknym, chwilami wręcz poetyckim, ale trafiającym do każdego językiem i ciepłem, które z powieści emanuje. 

Trafiła do mojego serca i nim zawładnęła – wlewając we mnie dużą dawkę optymizmu, przywracając wiarę w ludzi i w miłość, a także zmuszając do przemyśleń i refleksji na temat przeszłości. 

Piękna, wzruszająca, ciepła, magiczna, napisana z powagą, ale również z humorem powieść nieznanej mi dotąd autorki sprawiła, że mam ochotę już lecieć i szukać jej kolejnych książek. Na szczęście parę ich już napisała i mam nadzieję, że jeszcze nieraz zagości w wydawnictwach z kolejnymi. Polecam wielbicielkom powieści obyczajowych, romansów i wszystkim kobietom. Bo pani Krystyna pisze o nas i dla nas – i to pisze w pięknym stylu.  



Za możliwość przeczytania tej książki bardzo dziękuję wydawnictwu Feeria






Recenzja publikowana również: 
nakanapie 
granice 


Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
 








 

6 komentarzy:

  1. Wydaje się bardzo przewidywalna, już chyba wiem jak się skończy, ale chyba zaufam Twoim zapewnieniom i pozwolę się jej zaskoczyć, może akurat :D Dziękuję za udział w konkursie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka może i jest przewidywalna (choć nie do końca), ale ma również w sobie coś z magii - myślę, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  2. Szukałam jej w bibliotece, ale niestety nie mają nic tej autorki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam Ci jej "Pojedynek uczuć", to moja faworytka. Już kilka razy ją czytałam. Ta oczywiście też mi się podobała bardzo i czekam na jej kontynuację. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.