środa, 9 kwietnia 2014

# 98. "Bezdomna" - Katarzyna Michalak



„Bezdomna”– Katarzyna Michalak
 <recenzja,15>




Wydawnictwo: Znak litera nova
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 253
ISBN: 978-83-240-2402-5
Seria: Z czarnym kotem
Półka: wypożyczona
Moja ocena: 9/10

Przeczytana:  30 marca 2014

Kupisz: 







O książkach Katarzyny Michalak słyszałam i czytałam bardzo dużo. Prawie każdy z blogosfery miał już z Jej twórczością do czynienia, szczególnie, że autorka należy do bardzo płodnych twórców. Nie ma się więc co dziwić, że i ja zapragnęłam poznać jej powieści, a przynajmniej zapoznać się z choć jedną i wyrobić sobie własne zdanie o autorce. Tym bardziej, że zdania publikowane na blogach były różne – panią Katarzynę albo się kocha, albo nienawidzi. Na pewno nie można wobec niej przejść obojętnie i to był ten aspekt, który mnie najbardziej zaciekawił. Kim jest ta osoba, która wzbudza aż tyle emocji wśród czytelników? Osoba, której książki otrzymują aż tak skrajne opinie – od „rewelacyjnej” po „beznadziejną”? Mój wybór na pierwszy kontakt z pisarką i początek z nią przygody padł na „Bezdomną”. Jak tylko książka pojawiła się w mojej  bibliotece i udało mi się ją zarezerwować, a potem doczekać do swojej  kolejki, przyniosłam ją z miną zwycięzcy do domku i … zniknęłam na parę godzin. 

Katarzyna Michalak – jak dowiedziałam się z okładki książki – jest z wykształcenia lekarzem weterynarii, a pisarką z powołania i pasji. Mieszka w wymarzonym domku na Mazowszu, ma dwóch synów i na co dzień obcuje z przyrodą i wiedzie spokojny, wiejski żywot.  Jest autorką kilkunastu bestsellerowych powieści – „Bezdomna” została wydana w serii „Z czarnym kotem”, podobnie jak głośna „Nadzieja”. 


Tytułową „Bezdomną” jest Kinga Król, młoda dziewczyna, która jeszcze niedawno miała wszystko – mieszkanie, pracę, męża, rodziców, dziecko. Do niedawna… Niestety, gdy poznajemy ją w pewną wigilijną noc nie ma już nic, a przede wszystkim została pozbawiona poczucia własnej godności. Kinga ma dość życia, jakie przyszło jej obecnie wieść – nie chce już być bezdomną, pomiataną i opluwaną przez ludzi. I właśnie skryła się w śmietniku, żeby nikt jej nie przeszkodził w odebraniu sobie życia. Ma garść tabletek, które uzbierała w czasie pobytu w szpitalu psychiatrycznym i butelkę wódki – wystarczające akcesoria do przeniesienia się na inny, może lepszy świat. I pewnie doprowadziłaby swój zamysł do końca, gdyby nie kot – taki zwykły bury dachowiec. Kinga nie zauważyła, że wraz z nią w śmietniku znajduje się współtowarzysz niedoli, który niczemu nie jest winny, i stwierdziła, że nie ma moralnego prawa skazać go na głodową śmierć. Ostatkiem sił próbuje uwolnić kota z pułapki i wtedy…drzwi śmietnika otwierają się i staje w nich Aśka, dziewczyna, która kiedyś była kochanką jej męża. Aśka, czyli Joanna Reszka, jest dziennikarką i pisze artykuły do znanego brukowca. Nie ma przyjaciół, z rodziną się pokłóciła i sama spędza wieczór wigilijny. I to ona ratuje życie Kindze i kotu zapraszając ich do siebie do domu na kolację wigilijną. Nie robi tego bezinteresownie i z dobrego serca, ma po prostu nadzieję na świetny temat na artykuł, temat, który przyniesie jej sławę i mnóstwo kasy. I w ten oto sposób Kinga pojawia się w domu u Aśki, gdzie gospodyni udostępnia jej łazienkę, wannę, pralkę, czyste ubranie ze swojej szafy oraz wygodne łóżko. Pewnie się zastanawiacie, jak potoczy się znajomość obu kobiet i do czego ona doprowadzi. Jedno, co mogę Wam powiedzieć, to na pewno zmieni życie bohaterek, ale w jakim stopniu – o tym przeczytajcie już sami.

„Bezdomna” porusza wiele ważnych i trudnych problemów. Problemów, o których na ogół staramy się nie myśleć i większość z nas po prostu je od siebie odpycha. Bo przecież nas nie dotyczą i nigdy nie będą dotyczyły. Czy na pewno? Uważasz, że bezdomność to nie Twój problem? Przecież wystarczy redukcja etatów i …zabierają nam wymarzone mieszkanie. Zostaje ulica… 


O bezdomnych więcej myślimy zazwyczaj w czasie silnych mrozów – słyszymy wtedy przerażające informacje o tym, ile osób umarło – „zamarzło na śmierć”. Kiedy robi się cieplej problem znika. Czy znika? Czy w ciepłe dni bezdomnych nagle robi się mniej? Nie!!! Jest ich nadal tyle samo, może więcej nawet. Wielu bezdomnych opuszcza na okres ciepłych dni noclegownie,  ośrodki pomocy i idzie mieszkać na opuszczone działki czy do kanałów – podobnie jak Kinga, która bardzo długo mieszkała w norze własnoręcznie wykopanej na opuszczonej działce. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, kim jest przeciętny bezdomny Polak? Czy pomyśleliście, że ten problem może w każdej chwili dotyczyć również Ciebie…i Ciebie.. i Ciebie też. Nieważne, w jakim jesteś wieku – czy masz 25 lat, czy 48, a może 70. Przecież bezdomność nie dotyka jedynie osób z problemem alkoholowym, czy narkomanów. Bezdomność może dotknąć nawet „elit”. Kinga też miała wszystko – miała dom, a właściwie piękne mieszkanie w Warszawie; miała rodzinę – rodziców, męża; miała pracę, w której się świetnie realizowała, pracę zgodną z jej wykształceniem. I mimo wszystko znalazła się na ulicy, bo nagle okazało się, że wystarczył błąd popełniony przy spisywaniu umowy notarialnej czy półroczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym. No cóż … podobno nic nie jest nam dane na zawsze…
No właśnie…pobyt w szpitalu psychiatrycznym – dlaczego ta młoda, mądra dziewczyna z wyższym wykształceniem tam się znalazła? I tu przechodzimy do drugiego problemu, jaki poruszyła Katarzyna Michalak w swojej powieści, problemu psychozy poporodowej i dzieciobójstwa. Może nie jest to problem na bardzo szeroką skalę, bo psychoza poporodowa dotyka tylko niewielki odsetek rodzących kobiet, ale niemniej występuje i zdarza się, że jest bardzo niebezpieczna zarówno dla matki, jak i dla dziecka. W przypadku Kingi została ona całkowicie zbagatelizowana i to zarówno przez lekarzy i personel medyczny, jak i własną rodzinę – męża, rodziców. 

I tu pojawia się chyba najważniejszy aspekt powieści pani Katarzyny – aspekt łączący niejako oba wyżej wymienione problemy i zespalający je w jedną całość, której imię brzmi „znieczulica społeczna”. 

Bo czyż nie jesteśmy obojętni na krzywdę innych ludzi? Właśnie często tych bezdomnych, na których patrzymy z niechęcią czy wręcz obrzydzeniem, nie zastanawiając się wcale, co ich do tej bezdomności doprowadziło. Czy zastanawiamy się, co doprowadziło kobietę do zabójstwa własnego dziecka? Nie… wszystkie mierzymy jedną miarką – zabiła, jest winna najgorszej zbrodni – zbrodni na własnym dziecku. A może wystarczyło okazać jej nieco zainteresowania, pomóc, zaopiekować się – wcześniej, zanim doszło do tragedii. I myślę, że właśnie to chciała nam przekazać Katarzyna Michalak – żebyśmy wyleczyli się z choroby, jaką niewątpliwie jest znieczulica i żebyśmy zaczęli interesować się drugim człowiekiem, bo na pewno ma szansę uratować to niejedno istnienie ludzkie.

„Bezdomna” to powieść bardzo wzruszająca, przygnębiająca, smutna, ale jednocześnie pełna miłości, nadziei, wiary i przyjaźni. Powieść, przy czytaniu której nieraz zakręci Ci się łza w oku, nawet jeśli uważasz się za silną i niełatwo ulegającą wzruszeniom jednostkę. Akcja wciągnie Cię od razu, od pierwszej strony i  przeczytasz ją bardzo szybko, a potem będziesz żałowała, że już się skończyła. To powieść, po której jeszcze dość długo będziesz myślała, zastanawiała się, przeżywała, a może nawet chlipała w chusteczkę. 

I tak naprawdę nieważne są pewne jej mankamenty, błędy merytoryczne, nieścisłości, nieprawdopodobne zbieżności zdarzeń, czy nawet nadużywanie wulgaryzmów. To są tak naprawdę detale, na które nie powinniśmy zwracać w ogóle uwagi. Bo najważniejsze jest to, że książka niesie ze sobą nieprawdopodobne emocje, że szokuje i całkowicie pochłania czytelnika, że zmusza do refleksji i przemyśleń, że wzrusza i doprowadza do łez, że po prostu jest…

Szczerze polecam wszystkim!!!


Recenzja publikowana również: 



Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
 LINK

LINK 

 LINK

 LINK

LINK 

LINK 

 LINK

 LINK

 LINK

 LINK

19 komentarzy:

  1. Przekonałaś mnie - chętnie ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przeczytania książek pani Michalak. Czytałam tyyyle recenzji i prawie wszystkie zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam twórczości p.Michalak, tylko "Bezdomną"...ale po jej lekturze mam ochotę na inne jej powieści :)

      Usuń
  3. Mnie ta książka także się podobała, mimo zarzutów, jakie inne osoby jej stawiały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle przede mną ta książka :) ale zauważyłam, że blogerzy albo ją kochają albo nienawidzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka powinna wyzwalać emocje...najgorsza jest obojętność :)

      Usuń
  5. Do książki mnie nie ciągnie (choć początkowo chciałam ją przeczytać).

    A linki do wyzwania najlepiej wrzucać tutaj:
    http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html

    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie opisałaś swoje wrażenia z lektury ,,Bezdomnej''. Nic dodać, nic ująć. Mnie również on urzekła mimo pewnych zgrzytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej powieści zgrzyty czy niedociągnięcia nie są ważne :)

      Usuń
  7. Kiedyś czytałam jakieś dwie, może trzy, obyczajówki tej autorki. Były to takie lekkie, miłe, letnie czytadełka. Nie wiem, jak z tą "Bezdomną", bo opinie słyszę naprawdę przeróżne. Muszę się zastanowić.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak są różne opinie, to najlepiej wyrobić sobie własną :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Zgadzam się z Tobą - jeśli książka pochłonie czytelnika i go wzruszy, to cała reszta nie ma znaczenia. Muszę się w końcu zabrać za czytanie "Bezdomnej", bo już jakiś czas czeka na półce... Mam nadzieję, że mnie również zachwyci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też taką nadzieje :)...a "Bezdomną" widziałam u Ciebie w stosiku :D

      Usuń
  9. Przeczytałam prawie wszystkie powieści Pani Michalak, lubię pióro tej autorki. "Bezdomna" bardzo mnie poruszyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie znam tylko "Bezdomną"...ale na pewno na niej nie poprzestanę :)

      Usuń
  10. Ta książka Pani Michalak akurat mi się również podobała :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.