czwartek, 5 lutego 2015

# 212. "Historia pewnego związku" - Danka Braun



„Historia pewnego związku”– Danka Braun

 <recenzja,55 – 5/2015>


 
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 301
ISBN: 978-83-932841-8-4
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10

Przeczytana:  17 września 2014






Bardzo rzadko zdarza mi się czytać cykle powieściowe niechronologicznie. Tym razem stało się inaczej. Przez swoje gapiostwo przeczytałam najpierw tom drugi serii Historia pewnej niewierności (moja recenzja KLIK). I dopiero kończąc tę powieść zorientowałam się, że coś mnie ominęło, że wcześniej została wydana Historia pewnego związku. W trakcie czytania pojawiały się co prawda jakieś nieznane mi fakty z życia bohaterów, jakieś nieznane imiona, ale nie przeszkodziło mi to w poznaniu historii małżeństwa państwa Orłowskich. Opowieść mnie na tyle urzekła, że postanowiłam niezwłocznie przeczytać pierwszy tom serii i dowiedzieć się jak do tego dość burzliwego małżeństwa doszło. Jakie były początki znajomości Renaty i Roberta? Czy także debiut powieściowy Autorki spełnił moje oczekiwania? Tym razem poprzeczka była postawiona nieco wyżej, bo wiedziałam na co Dankę Braun stać.

Sylwetkę Danki Braun przedstawiłam pokrótce w swojej recenzji Historii pewnej niewierności. Dla nieznających jeszcze tej Pani przypomnę jednak parę faktów z Jej życia.

Danka Braun ma mentalnie dwadzieścia lat mniej niż wskazuje na to metryka, dwóch przystojnych synów i męża - wciąż tego samego. Uwielbia czytać, oglądać "Gotowe na wszystko", rozwiązywać krzyżówki. Prasuje męskie koszule i oblicza podatki (prowadzi z mężem biuro rachunkowe). Pomiędzy codziennymi czynnościami znajduje czas na pisanie. Urodziła się w Olkuszu, lecz od lat mieszka w Krakowie. W ubiegłym wieku ukończyła Wydział Prawa i Administracji na UJ. Doświadczenie czerpała pracując w urzędzie skarbowym, Hucie im. Lenina, prowadziła też sklepy, opalała klientki w solarium... Źródło

Lato roku 2000. Robert Orłowski, wzięty neurochirurg, przyjechał na urlop do Polski po wielu latach nieobecności. Na stałe mieszka w Bostonie, gdzie parę lat temu stracił żonę, za to zyskał większość udziałów w klinice należącej do teścia. Właśnie spotkał kolegę z licealnych czasów, Andrzeja, który zaprosił go na przyjęcie zaręczynowe.  Wybranką Andrzeja okazuje się Renata, z którą Robert spotykał się jedenaście lat temu tuż przed wyjazdem do Stanów. Jakże ona się zmieniła! Z szarej myszki w piękną, elegancko ubraną kobietę, z księgowej urzędu skarbowego w pociągającą bizneswoman, z zahukanej, naiwnej dziewczyny w elokwentną, inteligentną kobietę. 

Poznali się w 1989 roku w klubie studenckim „Pod Jaszczurami”. On 

(…) był wyjątkowo przystojny. Miał około metra dziewięćdziesięciu wzrostu, krótko przycięte czarne włosy, regularne rysy twarzy…i te oczy. Takich oczu nie widziałam u nikogo. Prawie czarne, ogromne, w oprawie ciemnych rzęs, osadzone pod pięknie zarysowanymi brwiami. Był piękny… ¹

No cóż… Renata była tylko naiwną dziewczyną, więc sam wygląd był wystarczający, by się zakochać. Nie przeszkadzało jej ani to, że dla Roberta była tylko obiektem usług seksualnych, że nie był jej wierny i spotykał się praktycznie z każdą dostępną pięknością, że za parę miesięcy wyjeżdżał na stałe na drugi kontynent i że nie przewidywał jej osoby w swojej przyszłości. Renata się zakochała, Robert pozwolił się kochać. Po trzech miesiącach wyjechał i słuch po nim zaginął.

Czy zgodnie z przysłowiem stara miłość nie rdzewieje? Robert jest bardzo zainteresowany „nową” Renatą. A czy Renata kocha swojego narzeczonego? Czy może szaleńcza miłość do Roberta wróci? Odpowiedź zapewne znacie… ale ciii … nie ode mnie.

Tym razem – znając już możliwości Danki Braun i Historię pewnej niewierności – nastawiłam się na niebanalną, prawdziwą, wciągającą  powieść o wartkiej akcji i ciekawej kreacji bohaterów. A co otrzymałam?

Historia pewnego związku na pewno nie ma nic wspólnego z banałem, mimo tak naprawdę banalnego tematu. Bo cóż nowego można powiedzieć o związku dwojga ludzi? O związku, gdzie przeplatają się miłość z nienawiścią, namiętność z chłodem, pożądanie z obojętnością, zaufanie z dystansem… O związku tak pełnym różnych przeciwieństw i skomplikowanych relacji… O związku, gdzie trudne wybory są na porządku dziennym… O związku, którego nie omijają codzienne problemy i szara rzeczywistość. Przecież literatura, a szczególnie tzw. „kobieca” obfituje w tego typu historie, a i życie nie jest ich pozbawione. 

Danka Braun przedstawiła historię tego związku w sposób bardzo oryginalny i niestereotypowy. Nie przesłodziła, nie oderwała od rzeczywistości, nie pozbawiła naturalności. Osadziła opowieść w realiach przełomu wieków, naszpikowała emocjami, a przypominając początki znajomości Renaty i Roberta nie zapomniała przywołać smaczków poprzedniego ustroju politycznego i rzeczywistości schyłku PRL. 

Delikatne realia historyczne, występujące niejako w tle, nie przeszkadzające w odbiorze akcji powieści, to jej duży atut. Z jednej strony dowiadujemy się o paru ciekawostkach z końca ubiegłego wieku, co pobudza nasze zainteresowanie tym okresem, a z drugiej możemy chłonąć historię życia Roberta i Renaty bez zbędnych przeszkód, bez odrywania się od niej. Jest ona bowiem wpleciona po mistrzowsku w rzeczywistą sytuację kraju.

Tak…historia życia. Jakże prawdziwa i realna. Historia, która mogła zdarzyć się każdemu z nas. Przecież wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby zaobserwować wiele kobiet samotnie wychowujących dziecko, wielu tatusiów nie zdających sobie sprawy z istnienia potomka, wiele „poczwarek” przeistaczających się w „pięknego motyla”. To wszystko sytuacje wzięte z życia, a wierzcie mi – w powieści jest ich dużo, dużo więcej…

Realizm powieści podkreśla dodatkowo kreacja bohaterów. Oni też są prawdziwi – ludzie z krwi i kości, nie wyidealizowani, nie napiętnowani złem, tacy jak ty czy ja. Oczywiście są w powieści osoby z lepszymi cechami charakteru i z gorszymi, ale o nikim nie można by było powiedzieć, że jest bez wad. Bo tak jak w życiu, nie ma „chodzących ideałów”, tak samo na kartach Historii pewnego związku spotykamy postaci, którym dużo brakuje do nieskazitelności. To ludzie, którzy kochają i nienawidzą, zdradzają, oczekują przebaczenia, pragną zemsty, przeżywają wzloty i upadki i stają przed ważnymi, życiowymi decyzjami. Ludzie, którzy oszukują, kłamią, ale również ci, którzy gardzą nieuczciwością i często są szczerzy nawet kosztem ran zadanych partnerowi. Bardzo interesująca i barwna galeria postaci, o których na pewno nie zapomni się szybko. I jeszcze długo po zakończeniu książki spotykając dawno niewidzianą koleżankę pomyślimy, ze przypomina nam powieściową Renatę, a mąż sąsiadki, to przecież Robert – przystojny, szarmancki bawidamek, za którym obejrzy się prawie każda kobieta.

Tę prawdziwość bohaterów podkreśla również kompozycja powieści. Połączenie czasu teraźniejszego z retrospekcjami umożliwia obserwację, jak zmieniały się charaktery poszczególnych postaci, jak dojrzewali nasi główni bohaterowie, stawali się bardziej odpowiedzialni, ale również, które cechy mimo upływu wielu lat nie uległy żadnej metamorfozie. 

Zastosowanie dwutorowego trybu narracji z perspektywy obu płci pozwala z kolei na lepsze poznanie punktu widzenia Renaty i  Roberta na tę samą sytuację. Dzięki temu znamy przemyślenia, refleksje, odczucia, emocje obojga i widzimy, jak mocno różnią się one od siebie. Od czasu do czasu pojawia się również trzeci narrator – „obserwator” i wtedy styl powieści ulega diametralnej zmianie. O ile w relacjach małżeństwa Orłowskich wyczuwalny jest ogromny temperament, gorące, niczym nieograniczane emocje, o tyle relacje „obserwatora” są tego pozbawione. On nie ocenia, nie narzuca nam swojego zdania, jedynie relacjonuje w sposób suchy, beznamiętny fakty, z którymi musimy się zapoznać, żeby fabuła powieści nie straciła na swojej spójności.

Wypadałoby jeszcze zwrócić uwagę na to, jak Danka Braun perfekcyjnie operuje językiem powieści. Ten język żyje – jest chwilami prosty, naturalny, czysty, po to, żeby za chwilę zmienić się w dosadny, ostry, nieraz wręcz rozhisteryzowany, pełen kolokwializmów i gwary potocznej. Dostosowuje się do sytuacji, jaka zaistniała między bohaterami, do ciągle zmieniających się wydarzeń czy uczuć. Cały czas jest jednak zrozumiały dla czytelnika, co w dużym stopniu wpływa na pozytywne odczucia towarzyszące pochłanianiu powieści.

Bo tę książkę właśnie się „pochłania”, a nie czyta. Nie sposób wręcz się od niej oderwać, ponieważ częste zwroty akcji powodują to, że i tak zajmując się czymkolwiek innym, myśli się o niej, uczestniczy się w życiu Renaty i Roberta, zastanawiając się, co też Autorka jeszcze pozwoli im „napsocić” w dalszej ich historii.

Czy jest coś, co mi się w tej książce nie podoba? Bo jak do tej pory przeczytaliście same „achy i ochy” na jej temat. Otóż tak… Nie jestem, co prawda, znawczynią powieści erotycznych, ale ponieważ scen łóżkowych nieco w tej książce się znalazło, więc chciałabym się do nich odnieść. I niestety skrytykować. Lubię sceny erotyczne, ale pod jednym warunkiem…muszą być delikatne, subtelne, pełne emocji, po prostu pełne miłości. I o ile w pierwszej części powieści erotyka bez czułości i miłości  jest uzasadniona brakiem zaangażowania Roberta, o tyle brakowało mi odrobiny finezyjności później. Bo czyż rzeczywiście miłość fizyczna jest jedynie zaspokojeniem potrzeb fizjologicznych? Czyż nie lepiej z kimś się „kochać” niż tylko „uprawiać seks” czy „odbywać stosunek płciowy”? Myślę, że jednak wiele par zastosuje w praktyce to pierwsze określenie.

Oczywiście przy tak frapującej fabule i pozostałych zaletach utworu te parę scen pseudo-miłosnych nie wpłynęło znacząco na moja ocenę. Jest to zdecydowanie książka, którą warto przeczytać i historia, którą warto poznać. I choć należy zdecydowanie do nurtu „literatury kobiecej”, to polecam ją również panom. Tym przystojnym niczym Robert bawidamkom i tym poczciwym Andrzejom… ku przestrodze.

--------------------------
 1/„Historia pewnego związku” Danka Braun, Wydawnictwo Prozami, 2012, str. 16


Za te parę nocy z Renatą i Robertem dziękuję Wydawnictwu Prozami


Recenzja publikowana również:
lubimyczytac 
biblionetka 
nakanapie 
granice


4 komentarze:

  1. Uwielbiam tę sagę. To złodziejka, która skradła moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie.
    Muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też wolę się kochać, niż uprawiać seks, ale kto wie, może inne kobiety podchodzą do tego inaczej niż my :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, nie, nie - nie dla mnie! Już sama okładka i tytuł krzyczą do mnie "NIE BIERZ MNIE!" ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.