„Pocałunek
śmierci”–
J.T. Ellison <recenzja,41>
Tytuł
oryginalny: Judas Kiss
Tłumaczenie:
Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Harlequin
- MIRA
Rok wydania: 2014
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka
Ilość stron: 348
ISBN: 978-83-276-0660-0
Ilość stron: 348
ISBN: 978-83-276-0660-0
Półka: posiadam
Moja ocena: 6/10
Przeczytana: 12 września 2014
J.T.Ellison to amerykańska pisarka, która bardzo często gości
ze swoimi thrillerami na zagranicznych listach bestsellerów. W Polsce, także wśród
blogosfery, zbiera bardzo pochlebne opinie. Nie zostało mi więc nic innego do
zrobienia, jak sięgnąć po jej książkę i przekonać się samej, czy są to
thrillery na miarę moich wymagań i upodobań.
Początek powieści jest bardzo obiecujący – prawie jak u
Hitchcocka.
Wszędzie krew.
Na podłodze, na ścianach, na ciele. Na spodniach i koszulce. [1]
Od razu spotykamy mordercę, choć oczywiście nie domyślamy
się, kto nim jest. Pół strony niżej okazuje się, że w domu, gdzie popełniono
morderstwo jest małe dziecko – Hayden, córeczka ofiary. To ona, chcąc obudzić
„śpiącą” matkę roznosi na drobnych nóżkach krew zamordowanej. Na schody, do
sypialni, do pokoju dziecinnego, do łazienki, do kuchni… Taką sytuację zastaje
Michelle Harris, siostra ofiary, gdy pojawia się rankiem jak co tydzień w domu Corinne.
To ona wzywa policję i … rozpoczyna się śledztwo, które poprowadzi porucznik
Taylor Jackson. Śledztwo bardzo zaskakujące, ujawniające wiele bulwersujących
tajemnic z życia małżeństwa Corinne i Todda Wolffów, a także śledztwo, którego
ktoś z vipów ewidentnie obawia się i dlatego próbuje zdyskredytować Taylor w
oczach opinii publicznej i wśród współpracowników. Dlaczego? Czy coś łączy
panią porucznik z ofiarą lub podejrzanym o morderstwo mężem Corinne? Kto zabił? Nie…nie… nawet na torturach tego nie zdradzę.
Zresztą, po co mnie torturować? Lepiej po prostu sięgnąć po książkę.
Pocałunek śmierci jest jedną z części cyklu z porucznik Taylor Jackson w roli głównej.
Trzeba zaznaczyć, że seria ta jest wydawana u nas w trochę dziwny sposób – z
siedmiu powstałych książek wydano część siódmą, trzecią i pierwszą (w tej
kolejności). I choć zwolenników czytania serii po kolei na pewno to zniechęci i
odstraszy, to jednak da się to przeżyć i jeszcze czerpać z tego zadowolenie i
satysfakcję. Przyznam się, że i ja miałam pewne obawy rozpoczynając czytanie od
trzeciej części cyklu, ale mimo istnienia pewnych odnośników do wcześniejszych
tomów można ją spokojnie przeczytać bez specjalnego uszczerbku na zrozumieniu
całej fabuły.
Od razu zaznaczam, że mam drobny dylemat z oceną tej
książki. Bo tak naprawdę, to nic jej nie brakuje, żeby móc stanąć wśród
najlepszych kryminałów. Jest mocny początek, jest makabryczne morderstwo, jest
brawurowe śledztwo zakończone sukcesem i prowadzone przez przesympatyczną panią
porucznik, jest w końcu zaskakujący finał.
Już gorzej nieco to wygląda, gdy chcielibyśmy zakwalifikować
Pocałunek śmierci jako thriller. Tak
bowiem przedstawia twórczość J.T. Ellison większość wydawców i księgarni – jest
postrzegana jako autorka thrillerów romantycznych. Wg mnie przynajmniej Pocałunek śmierci (a jest to moje
pierwsze spotkanie z pisarką, wiec nie znam jej pozostałych „thrillerów”) takim
thrillerem nie jest. Występują w nim elementy thrillera romantycznego
(psychopatyczny morderca „Naśladowca”, głuche telefony nękające panią porucznik,
wątek romantyczny), ale to trochę za mało, żeby Pocałunek śmierci przekształcił się w ten, tak przeze mnie lubiany,
gatunek literacki.
I stąd wynika najprawdopodobniej moje rozczarowanie – spodziewałam
się pasjonującego thrillera, a otrzymałam tylko kryminał. Ale uwaga! Bardzo
dobry kryminał ! Wielowątkowy, ze świetną kreacją bohaterów (nie tylko
głównych), z dynamiczną i pełną emocji akcją oraz intrygą wciągającą właściwie
od pierwszych stron.
To, co jest na pewno niezaprzeczalnym plusem tej powieści,
to jej bohaterowie. Nieprzeciętni, nietuzinkowi, zapadający w pamięć, a
jednocześnie jakże prawdziwi i realni. Ludzie, jakich wielu, opanowani przez
słabości, żądze, często strach i niemoc, niewyidealizowani, choć niepozbawieni
również zalet. Jak w prawdziwym życiu w każdym człowieku drzemie diabeł i
anioł, dobro i zło, podobnie bohaterowie Ellison to swoisty mix
negatywno-pozytywny.
Moją sympatię wzbudziła naturalnie główna bohaterka porucznik
Taylor Jackson i to wcale nie dlatego, że od najmłodszych lat marzyłam o
zawodzie oficera w wydziale zabójstw policji. Taylor jest po prostu
przesympatyczną, młodą dziewczyną, która może zaimponować swoim charakterem,
swoją odwagą, swoją mądrością życiową, swoim niezłomnym dążeniem do raz
obranego celu. Jakże podobna jest do bohaterki innej autorki thrillerów Alex
Kavy, do Maggie O’Dell. I to podobieństwo nie wynika jedynie z racji tego
samego zawodu, ale przede wszystkim z cech charakteru i ideałów. To prawda –
obie są policjantkami i obie pracują w wydziale zabójstw, ale przede wszystkim
są stanowczymi, dążącymi uparcie do celu, odważnymi kobietami, dla których
przyjaźń i prawda to ważne słowa.
Oprócz wyjątkowo prawdziwych bohaterów mocną stroną książki
jest jej wielowątkowość. Przyznam się Wam, że zawsze wolałam powieści z wieloma
motywami, niż te, w których akcja opiera się na jednej historii. Oczywiście pod
warunkiem, że autor zadbał o szczegóły i wszystkie historie ciekawie opisał,
tak jak pani J.T.Ellison, autorka naszego Pocałunku
śmierci. A miała co opisywać, bowiem oprócz tematu przewodniego powieści, a
więc śledztwa związanego ze śmiercią ciężarnej Corinne, mamy tu również życie
prywatne pani detektyw, jej środowisko zawodowe, przemysł pornograficzny ze
szczególnym uwzględnieniem pornografii wśród nastolatek, a także wątek
romantyczny. Trzeba przyznać, że autorka z dużym znawstwem opisuje wszystkie
poruszane tematy, szczególnie te główne związane z pracą policji przy toczącym się
śledztwie. Być może dlatego tak się dzieje, bo J.T. Ellison przy pisaniu swoich
kryminałów zawsze współpracuje z policją i FBI, co na pewno zwiększa
zdecydowanie ich wiarygodność i nadaje fabule prawdziwości.
Pocałunek śmierci to dobry kryminał. Może nie mrozi krwi
w żyłach, może nie wywołuje gęsiej skórki ani wypieków na twarzy, może nie
powoduje strachu, ale… czyta się go błyskawicznie, trudno się od niego oderwać
i jesteśmy zainteresowani, co kryje kolejna kartka. Świetny klimat, wciągająca
i ciekawa fabuła, dobrze budowane i stopniowane napięcie, zaskakujące
zakończenie i niezła intryga – to zdecydowane atuty tej powieści.
Jak dla mnie za mało thrillera, za dużo kryminału, ale…polecam
serdecznie fanom powieści kryminalnych. Na pewno warto poznać tę autorkę !!!
[1] J.T.Ellison - "Pocałunek śmierci", Harlequin-Mira 2014, str. 9
Za możliwość poznania J.T. Ellison bardzo
dziękuję pani Monice z wydawnictwa MIRA-Harlequin
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Na kryminały mam zawsze chęć, więc sięgnę po tę książkę z przyjemnością :0
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam. Ładna okładka :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, uwielbiam kryminały, a jeśli dodatkowo główną bohaterką danej powieści jest odważna policjantka,która kluczy wśród wielu niewiadomych., to dla mnie kolejny duży plus. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam do tej pory jeden kryminał tej autorki i byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńNa dobry kryminał mam zawsze ochotę. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszało się o tej pozycji, ale z chęcią się przeczyta, bo zapowiada się na prawdę dobrze i obiecująco. [ Aleja Recenzji ]
OdpowiedzUsuńCzyli kryminało-thriller? Kiedyś stanie na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńja nie słyszałam o tej książce, ale zachęcona się czuję, od czasu do czasu czytuję książki z Miry;)
OdpowiedzUsuńNo, jeżeli to taki dobry kryminał, to może kiedy indziej. Na razie poszukuje mocnych wrażeń ;)
OdpowiedzUsuń