Zanurzcie się wraz ze mną w otchłań
miłości…
… (A gdy przyszedł)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie jak sen,
podścieliła mu pod nogi swoich włosów zwiewny len,
przytuliła jego głowę do swej piersi, do swych rąk,
by pragnienia nie znał lęku, by czekania nie znał mąk,
Wszystkie róże swych ogrodów, gdy dla niego w szczęściu rwie,
on porzuca ją na zawsze - bo jej nie mógł wołać
w śnie.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – ten,
kto do mnie od czasu do czasu zagląda, wie, że to moja ukochana poetka. Od
dawna fascynują mnie Jej wiersze, Jej życie, Jej wrażliwość. Czyż można Jej nie
kochać?
A w wersji muzycznej jedna z
najlepszych kapel, jakie znam – mogłabym słuchać ich bez przerwy. Posłuchajcie…
Kocham, kocham, kocham, uwielbiam tę Panią, jest moim Aniołem!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię poezję E. Dickinson, dzisiaj zamierzam spędzić wieczór z nią. Do Pawlikowskiej podchodziłam parę razy i nie zaiskrzyło...
OdpowiedzUsuń