„Córka czarownicy”– Anna
Klejzerowicz
<recenzja,60 – 10/2015>
Wydawnictwo: Prószyński
Media
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 312
ISBN: 978-83-7839-577-5
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 312
ISBN: 978-83-7839-577-5
Półka: z biblioteki
Moja ocena: 8/10
Przeczytana: 16 maja 2015
Czy jakieś traumatyczne wydarzenie
przeżyte w dzieciństwie, o którym za wszelką cenę staraliśmy się zapomnieć,
może powrócić? Może zakłócić nasz spokój w już dojrzałym wieku? Może powodować
koszmarne sny, nieprzespane noce, strach?
Demony przeszłości – temat zarówno
ciekawy, jak i nieco mroczny, tajemniczy. Jak poradziła sobie z nim Anna
Klejzerowicz w powieści Córka czarownicy,
stanowiącej kontynuację Czarownicy, od
której nie tak dawno rozpoczęłam swoją przygodę czytelniczą z twórczością
Pisarki [moja recenzja – TU].
Tym razem Autorka nie zaskoczyła mnie
gatunkiem literackim, jaki reprezentuje Córka
czarownicy. Nazwisko Anny Klejzerowicz kojarzone jest głównie z powieściami
kryminalnymi, których ma już sporo na swoim koncie (Sąd ostateczny, Cień gejszy, Ostatnią kartą jest śmierć, Medalion z
bursztynem). Czarownica była
wyjątkiem – powieść obyczajowa w dorobku Ani zdarzyła się raz. No cóż… ciągnie
wilka do lasu. Córka czarownicy, choć
nadal napisana w konwencji literatury obyczajowej, zawiera jednak dość obszerny
wątek kryminalny. A i elementów thrillera uważny czytelnik też może się
dopatrzeć.
Już sam prolog obrazujący koszmarny
sen, wprowadza element grozy i zapowiada, że ta część będzie różniła się
klimatem od Czarownicy.
Minęło kilkanaście lat od czasu, kiedy
Michał zdecydował się przeprowadzić na wieś, poślubić Adę, zaopiekować
Małgosią. Dziewczynka wyrosła na piękną, mądrą, oczytaną kobietę. Zaczęła
studia na wymarzonej weterynarii, kierunku, który był zgodny z jej zainteresowaniami
i miłością do zwierzaków przejawianą od najmłodszych, dziecięcych lat. Czas wakacyjny
dzieliła pomiędzy swoich przybranych rodziców a rodzinę biologicznego ojca. Tak
miało być również i w tym roku. Małgosia po świetnie zdanych egzaminach, roześmiana,
szczęśliwa pojawiła się w domu Michała i Ady. Jej plany wakacyjne, oprócz
wypoczynku, wycieczek rowerowych, spacerów po lesie przewidywały również
napisanie artykułu do lokalnej gazety, w zilustrowaniu którego miał pomóc
dziewczynie Damian, jej przyjaciel z dzieciństwa. Zapowiadały się zwykłe,
sielankowe wręcz wakacje. Do czasu… Pewnego dnia bowiem Małgosia wróciła ze
spotkania z Damianem zła, małomówna, czymś mocno podenerwowana, nieprzystępna.
Jak nie ona. Co takiego się zdarzyło? Co mogło spowodować zły humor Małgosi,
pojawiający się w oczach strach, ciągłe rozdrażnienie? Czy ktoś ją skrzywdził,
czy może powróciła trauma z dzieciństwa, którą tak trudno było przezwyciężyć po
śmierci matki dziewczyny? Pytań pojawia się mnóstwo, tym bardziej, że to zachowanie
w żaden sposób nie da się wytłumaczyć pogodnym zwykle charakterem dziewczyny.
Odpowiedzi skrywa oczywiście Córka
czarownicy i kto chce je poznać, to musi przeczytać tę klimatyczną
opowieść.
Rozpoczynając czytanie Córki czarownicy miałam pewne obawy. Czarownica, czytana przeze mnie nie tak
dawno, urzekła mnie. Jej klimat, magia, język, tematyka sprawiły, że od książki
trudno było mi się oderwać. Jednocześnie od pierwszych stron Córki… zdawałam sobie sprawę, że ta
powieść będzie zupełnie inna, zdecydowanie bardziej zbliżona do nurtu powieści,
który tak naprawdę Ania Klejzerowicz reprezentuje, czyli do literatury
kryminalnej. A w utworach kryminalnych liczy się dla mnie przede wszystkim
intryga, element zaskoczenia i mroczny, tajemniczy klimat. Czy te wszystkie
elementy wystąpiły również w Córce
czarownicy i czy spełniły moje oczekiwania?
Trudno mi odpowiedzieć na te pytania
jednoznacznie. Mroczny i tajemniczy
klimat jest na pewno. W zasadzie powieść zaczyna się już od snu, a raczej
koszmaru sennego, który wprowadza nas w klimat tajemny i pełen grozy. Nastrój
ten nie utrzymuje się przez całą fabułę, ale też powieść nie ma nic wspólnego z
horrorem. Autorka jednak skutecznie stara nas się przestraszyć, wplatając w
akcję opisy snów, które męczą Małgosię, jej dziwnych zachowań – bardzo
nieracjonalnych i nieprzewidywalnych, czy też leśnych okolic, które w tym tomie
cyklu nabierają ponurych, ciemnych, przerażających wręcz barw. Las, który
stanowił miejsce, w którym Małgosia w dzieciństwie niejednokrotnie chroniła
się; po którym chodziła na spacery ze zwierzętami; do którego uciekała, gdy
chciała być sama – teraz zmienił swoje oblicze. Przypominał bowiem pewne
zdarzenie z dzieciństwa, które choć wcześniej wciśnięte w najciemniejszy
zakątek podświadomości, nagle zapragnęło dać o sobie znać, ujrzeć światło
dzienne. Ania Klejzerowicz w bardzo umiejętny sposób podsyca w nas nastrój
tajemniczości i grozy, przypomina o istniejącym zagrożeniu i trzyma w napięciu.
Dwa pozostałe elementy powieści
kryminalnej, na które ja zwracam uwagę, a mianowicie nieprzewidywalność
zakończenia oraz ciekawa intryga kryminalna, nie zostały przez Autorkę
spełnione w 100%. Fabuła jest w zasadzie bardzo prosta, dość przewidywalna,
choć pewne ciekawe zwroty występują, urozmaicając akcję ze sfery obyczajowej.
Zakończenie całej intrygi również nie należy do zaskakujących, ale… Nie
zapominajmy, że Córka czarownicy to
jednak przede wszystkim powieść obyczajowa, dla której wątek kryminalny miał
stanowić jedynie dodatek i uatrakcyjnienie. I to Ani na pewno w zupełności się
udało.
Książkę czyta się bowiem z zapartym
tchem. Wciąga od pierwszej kartki i nie można się od niej oderwać. Spotykamy
starych znajomych z Czarownicy,
dowiadujemy się, jak przeżyli ostatnie kilkanaście lat i oddychamy z ulgą, bo…
nadal w ich życiu miłość jest tematem przewodnim. Aż się usta same układają do
uśmiechu, gdy zauważamy, że małżeństwo Ady i Michała przeżywa swoją drugą
młodość, że nadal – mimo upływu lat – kochają się, szanują nawzajem, czasem
kłócą, spierają, mają odmienne zdania, ale zawsze mogą na siebie liczyć i są
dla siebie oparciem. Nie stracili również nic ze swojej wiarygodności i
prawdziwości. Wszyscy bohaterowie (i ci z pierwszego planu i ci z dalszych) Czarownicy byli tak wspaniale
wykreowani, że nie wypadli z mojej pamięci po zakończeniu czytania pierwszej
części tego cyklu. Przekonałam się o tym, zaczynając lekturę Córki czarownicy. Ja ich wszystkich
nadal pamiętałam, znałam ich wady i zalety, słabości, przypadłości, upodobania,
charaktery czy sposoby działania. I jak wtedy kreacja bohaterów mnie
zachwyciła, tak również teraz stoję murem przy tej opinii. Stworzenie tak
charakterystycznych, wyrazistych i wielowymiarowych postaci to największy atut Córki… Jednocześnie cecha, którą ja
najbardziej cenię w dziełach literackich, bo właśnie bohaterowie utworu
powodują emocje, refleksje, przemyślenia. To oni sprawiają, że powieść na długo
zapada w pamięć, a ich perypetie towarzyszą nam jeszcze przez wiele dni po ostatecznym
zamknięciu książki. To oni w końcu powodują, że tak trudno nam się z nimi
pożegnać po zakończeniu lektury.
Ja również z wielkim żalem żegnałam
bohaterów Córki czarownicy i od razu
po przeczytaniu ostatniej strony zaczęłam za nimi tęsknić. Zresztą nie tylko za
nimi, ale również za magicznym, tajemniczym i zagadkowym klimatem powieści; za
zwierzętami, które towarzyszyły mi cały czas w trakcie jej czytania; za
atmosferą rodzinnych spotkań, obiadów, wycieczek; za okolicznymi lasami – tym
razem skrywającymi mroczną i niebezpieczną zagadkę z dzieciństwa Małgosi. I
pewnie byłoby mi jeszcze bardziej smutno, gdyby nie to, że nie żegnałam się z
nimi na zawsze, bo przede mną trzeci tom tego cyklu.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Ani
Klejzerowicz, to szczerze Was zachęcam do jej poznania. Można z nią spędzić
miły letni poranek lub wieczór, a i ciepła noc sprzyja również czytaniu. Na
pewno urzeknie Was podobnie jak mnie, bo nie jesteśmy w stanie nie poddać się
temu życiu w zgodzie z naturą, tym pięknym opisom ziemi pomorskiej, czy
interesującej fabule. A przede wszystkim myślę, że pokochacie bohaterów – Adę,
Michała, Małgosię … i podobnie jak ja będziecie czekać na ponowne z nimi
spotkanie.
Recenzja publikowana
również:
- granice
Intrygująca tematyka i w dodatku piszesz, że warto zapoznać się z tą autorką. Myślę, że wkrótce to zrobię :>
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i ogólnie bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńCzytałam autorki "List z powstania" książka bardzo mi się podobała, na pewno z czasem skuszę się i na inne powieści autorki.
OdpowiedzUsuńMnie książka nie porwała :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Sąd..." i "Cień gejszy" autorki.
OdpowiedzUsuńPlanuję w przyszłości sięgnąć po kolejne Jej książki. Kuszą mnie teraz powieści obyczajowe "Czarownica" i "Córka..." :)
Recenzja jak zawsze świetna! :)