„Stulecie Winnych – Ci,
którzy walczyli” /tom II sagi/ – Ałbena Grabowska
<recenzja,59 – 9/2015>
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 296
ISBN: 978-83-64776-31-1
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 296
ISBN: 978-83-64776-31-1
Półka: posiadam
Moja ocena: 10/10
Przeczytana: 17 marca 2015
„Wspaniała opowieść o sile rodziny, o miłości i oddaniu” Kinga Preis [1]
Twórczość Ałbeny
Grabowskiej fascynuje, wzrusza, zaskakuje… Przekonałam się o tym nie po raz
pierwszy. Mam bowiem za sobą lekturę wcześniejszych utworów Pisarki - pierwszej
przeczytanej przeze mnie powieści Coraz
mniej olśnień [recenzja TU] z
zaskakującym i wbijającym w fotel zakończeniem, Lotu nisko nad ziemią [recenzja TU] poruszającego każdą strunę duszy i zmuszającego do refleksji nad
złożonością ludzkiej psychiki, a przede wszystkim I tomu fenomenalnej sagi
rodzinnej Stulecie Winnych [recenzja
TU]. Po lekturze pierwszej części Ci, którzy przeżyli przeczytanej przez
mnie tuż po premierze, długo nie mogłam złapać oddechu i oczywiście z wielkim
zniecierpliwieniem czekałam na dalsze losy rodziny Winnych, szczególnie że z
bohaterami pożegnaliśmy się w momencie przełomowym i tragicznym, bo w dniu
rozpoczęcia II wojny światowej, w dniu, gdy ginie Antoni ratując życie Pawłowi,
a Mania rodzi kolejne w rodzinie bliźniaczki Kasię i Basię.
Ałbena Grabowska pokazała swój kunszt
pisarski również w II tomie swojej sagi Ci,
którzy walczyli. Przyznam się, że czekałam na niego z lekkim niepokojem, bo
doskonale zdaję sobie sprawę jak trudnym gatunkiem literackim jest saga
rodzinna. Wymaga ona bowiem umiejscowienia losów paru pokoleń jednej rodziny w
konkretnym okresie historycznym, obejmującym w przypadku naszej powieści ostatnie
sto lat z dziejów naszego kraju.
Ałbena w drugiej części zbliżyła się do epoki, którą wiele osób już pamięta z
własnego dzieciństwa czy nawet lat wczesnej młodości. O ileż trudniej jest
oddać realia historyczne czasów zapamiętanych przez nas, naszych rodziców czy
dziadków, czasów, o których niejednokrotnie słyszeliśmy wspomnienia, czy wręcz
sami ich doświadczyliśmy. Tu nie ma miejsca na brak prawdy historycznej, na
przekręcenie faktów, na nierzetelny opis rzeczywistości. Wymaga to oczywiście
od Pisarza ogromu przygotowań i solidnej analizy historycznej. Cóż… Ałbena udowodniła już w I tomie, że nie
zlekceważyła tych wymogów, a w tomie II tylko podniosła poprzeczkę i zdała
egzamin na przysłowiową „szóstkę”.
Rok 1942. Trwa najokrutniejsza wojna w
dziejach Europy.
Wojna przemawia do ludzi wieloma językami, ale zawsze jest to
głos bestii. [2]
Nie ominęła Brwinowa, w którym
zapanowały rządy niemieckiego okupanta. Bronisława po śmierci swojego męża
Antoniego przestaje mówić, Mania wychowuje swoje córeczki z dużą pomocą ojca i
babci, tęskniąc cały czas za swoim mężem, który przepadł bez wieści. Ania wraz
ze świeżo poślubionym Kazimierzem – młodym poetą, którego poznała w Stawisku u
Iwaszkiewiczów jeszcze w czasach przedwojennych – przenosi się do Warszawy, by
tam spędzić czas sam na sam z małżonkiem.
Niestety wojenna rzeczywistość nie
sprzyja spokojnemu, dostatniemu życiu. O pracę jest bardzo trudno, a zarobki
ledwo pokrywają czynsz i jedzenie. Łapanki, rozstrzeliwania przypadkowych
przechodniów, denuncjacje, bombardowania, tragiczne losy rodzin żydowskich
pozamykanych w getcie, likwidacja getta,
ból, rozpacz, niepewność jutra, strach – to stałe elementy wojennego życia. I
nowi bohaterowie powieści – Róża, Ewa, Michał… Kim są i jaki mają wpływ na losy
rodziny Winnych? O tym opowie Wam już Ałbena Grabowska.
Koniec wojny nie przyniósł spodziewanej
wolności. Czasy stalinowskie to nowy porządek, nie dla wszystkich akceptowalny.
Represje ze strony komunistycznej władzy, prześladowania i kary za decyzje
podjęte w czasie wojny, brak możliwości powrotu do kraju rodziny z zagranicy i
znów strach, ból, niepewność jutra. Ale życie toczy się dalej, a wśród wielu
nieszczęść pojawiają się również chwile radości, miłości, spełnienia,
szczęścia. Winnych trudno złamać, bo mają siebie, bo siła rodziny przekazywana
z pokolenia na pokolenie jest niezniszczalna. Winni przeżyją, nadal będą
kochać, walczyć o lepsze jutro, upadać i podnosić się, ulegać namiętnościom,
rodzić dzieci.
Nadchodzi rok 1968…
I tu kończymy nasze spotkanie z Winnymi
w II tomie sagi. Jak zwykle u Ałbeny Grabowskiej zakończenie zaskakuje,
rozkłada na łopatki, wywołuje niesłychane emocje i łzy wzruszenia. A także strach
i niedowierzanie, że takie zdarzenia wydarzyły się naprawdę, że były udziałem
Polaków w dość niedalekiej przeszłości. Któż z nas nie ma wśród najbliższych -
osób, które przeżyły piekło II wojny światowej, koszmar obozów koncentracyjnych,
śmierć bliskich, strach o losy brata, ojca walczącego na różnych frontach
wojennych. Czasy powojenne również nie należały do najlżejszych. Represje,
śmierć, prześladowania dotknęły większość polskich rodzin. Winni nie są tu
wyjątkiem. Są typowymi reprezentantami polskiego społeczeństwa. Ich losy są nierozerwalnie powiązane z
naszą historią, z realnym i prawdziwym życiem w tych ciężkich czasach. Może
niejeden z nas zobaczy w postaci Ani swoją matkę czy babcię, borykającą się z
trudami dnia codziennego, stojącą cały czas na straży ogniska domowego, służącą
pomocą i radą. Może dopatrzy się w losach nowego pokolenia Winnych – Basi, Kasi
czy Ewy, faktów z życia swojej rodziny. Nie jest to przecież aż tak odległa
historia – rozruchy studenckie w 1968 roku po premierze Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka pamiętamy z własnego dzieciństwa
lub przekazów naszych rodziców.
Ałbena Grabowska jak zwykle perfekcyjnie powiązała fikcję literacką z
tłem historycznym. Winni uczestniczą we wszystkich ważniejszych
zdarzeniach, wplatając się w nie jakby mimochodem, ocierając o nie, ale nigdy
nie stojąc na uboczu. I znowu – podobnie jak w I tomie – zadziwia cudowna
równowaga, którą Pisarka potrafiła zachować. Równowaga między historią całego
narodu a losami jednej rodziny, która jest jego nierozerwalną cząstką.
Równowaga, dzięki której ta powieść tak zachwyca i która powoduje, że nie
jesteśmy w stanie jej odłożyć na bok i zająć się czymś innym. To tak naprawdę wspaniała lekcja historii, jaką dane
nam jest przeżyć. Nawet ktoś, kto nie lubi książek historycznych, przy Stuleciu… nie będzie się nudził i
pochłonie te kilkadziesiąt lat naszych dziejów z wypiekami na twarzy i trwogą w
sercu. A co najważniejsze – zapamięta i oceni.
Nieodłącznym elementem również tej
części trylogii stały się postacie rzeczywiste, historyczne genialnie wplecione
w fabułę i podkreślające dodatkowo jej realizm. O Bierucie czy Dejmku Autorka
jedynie wspomniała, ale już postaci naszych „złotych” olimpijczyków – Janusza
Sidły czy Elżbiety Duńskiej-Krzesińskiej ożyły na kartach powieści i w pewien sposób wpłynęły na los jednego z
bohaterów. Ponownie spotykamy Jarosława Iwaszkiewicza i jego żonę Annę, a także
w epizodach innych wybitnych przedstawicieli „śmietanki” literackiej.
Oczywiście zachowany również został realizm miejsca. W powieści odwiedzamy
i zamieszkujemy w miejscach rzeczywiście istniejących – ul. Marszałkowska 62, gdzie mieszkała w czasie wojny Ania Winna
wraz z Kazimierzem to prawdziwy adres warszawski. Kamienica faktycznie
przetrwała wojnę i od razu po wyzwoleniu Warszawy w styczniu 1945 roku, mimo że
brakowało dwóch ostatnich pięter, starzy mieszkańcy mogli ją zasiedlić. MDM,
Mariensztat, Grand Hotel, Stawisko i wiele, wiele innych – to nie są miejsca
fikcyjne, a to że Ałbena wspomina o nich w swojej powieści i umieszcza tam
swoich wymyślonych bohaterów wzmacnia prawdziwość rozgrywanych scen. Tak
naprawdę wielokrotnie zastanawiałam się, co w tej powieści jest rzeczywistością
historyczną a co fikcją literacką, bowiem cała ta mieszanina sprawiała, że
miało się wrażenie, że Autorka opisuje prawdziwe życie faktycznie istniejących,
realnie żyjących ludzi. Takie wrażenie towarzyszyło mi zresztą od I tomu sagi –
już wtedy wydawało mi się, że czytam historię rodziny, która żyła naprawdę.
Bo jak w to nie wierzyć, jeśli
bohaterowie Ałbeny są ludźmi „z krwi i kości”, żyją na kartach powieści i są
tak prawdziwi. To nie są jakieś papierowe postaci, chodzące ideały lub chodzące
zło. Nie! To są ludzie, jakich wielu żyje wokół nas. Ludzie zdolni z jednej
strony do wielkich, wzniosłych czynów, a z drugiej „winni” nieuczciwości,
przekupstwa, niedomówień, kłamstwa. Ludzie wzbudzający sympatię, czułość,
współczucie, ale jakże często również irytację, złość, a nawet nienawiść. Jedno
jest pewne – nie można wobec nich przejść obojętnie. Nie można odłożyć książki,
czy to w trakcie czytania czy po jej zakończeniu i przestać o nich myśleć. Jest
to zresztą domeną całej twórczości Ałbeny Grabowskiej – wspaniała kreacja bohaterów, wielowymiarowych, barwnych postaci,
którzy pozostają w pamięci czytelnika bardzo długo po ostatecznym zamknięciu
powieści. Jedno różni sagę od wcześniejszych powieści. O ile w Coraz mniej olśnień i Locie nisko nad ziemią tych głównych
bohaterów nie było dużo – Autorka skupiała się na trzech-czterech centralnych
postaciach i paru epizodycznych – o tyle w Stuleciu…
ich liczba rozrasta się do kilkudziesięciu. I co jest znamienne dla tej
sagi – każdy jest inny, każdy jest zarysowany wyraźną kreską, a jego losy są
poprowadzone w sposób spójny. Ałbena nie „porzuca” żadnej ze swojej postaci,
nie zapomina o niej, doprowadza swoją opowieść do końca. Na pewno nie jest to
łatwe zadanie przy takiej ich mnogości i wymaga wybitnego kunsztu pisarskiego.
W II tomie Ci, którzy walczyli następuje również naturalna wymiana pokoleń.
Odchodzą najstarsi, zostawiając swoim dzieciom i wnukom przesłanie i naukę, jak
należy żyć i co jest w tym życiu najważniejsze.
- Pamiętaj, moja droga – Bronia uniosła się na poduszkach –
Można wbić komuś nóż w serce. Można, trzeba czasami nawet… Nigdy jednak nie
wbijaj noża komuś w plecy, bo ci nie wybaczy… [3]
Rolę seniorów rodu przejmuje kolejne
pokolenie, które dzięki wychowaniu przez swoich rodziców i dziadków, godnie
będzie reprezentowało w dalszych latach tę heroiczną rodzinę. A my dzięki
upływowi czasu – wszak mamy już za sobą
półwiecze losów Winnych – poznajemy nowych bohaterów. Zwykłych, prostych
ludzi, z nieco wyższym wykształceniem niż pokolenie najstarsze, ale borykających
się nadal z dylematami, problemami, trudnymi wyborami. Ludzi, którzy w tych
ciężkich, wyjątkowych czasach podejmowali nie zawsze konwencjonalne decyzje,
niejednokrotnie wbrew sobie i panującym zwyczajom, czy normom prawa. Ale to
przecież Winni…
Nie będę już za długo rozwodzić się nad
wielowątkowością powieści. To przecież zrozumiałe, że jeśli jest aż tak dużo
postaci, to i ich historie musiały zostać opowiedziane, a więc mnogość wątków
występuje niejako z definicji. Jak zwykle u Ałbeny fabuła jest bardzo spójna i
przemyślana. Od początku do końca.
Jest jednak rzecz, na którą chciałabym
zwrócić Waszą uwagę. Narracja.
Całkowicie odmienna od tej z I tomu. O ile w Tych, którzy przeżyli jest spokojna, chwilami wręcz powolna, o tyle
w Tych, którzy walczyli zdecydowanie
przyspiesza. O ile w I tomie porównałabym ją do malowanego obrazu – spokojnie,
z zastanowieniem, z różnymi odcieniami szarości i barwnymi refleksami, o tyle w
II tomie powstały kadry z filmu. Dominuje
kolor czerwony, czarny i biały, a akcja przeskakuje z jednego wydarzenia na
drugie, często wyprzedzając historię lub zahaczając o przeszłość. Takie
poprowadzenie narracji wymaga od nas, czytelników, dużego skupienia w czasie
czytania, zastanawiania się nad przeczytaną treścią, zadumy nad losami Winnych.
Manewr bardzo ciekawy, choć na pewno nie ułatwiający czytania i zrozumienia
tekstu. I tylko mistrzostwo pióra Ałbeny Grabowskiej i jej lekki, do każdego
przemawiający język sprawia, że nie potrafimy odłożyć książki, chcemy czytać
dalej i poznać dzieje każdego Winnego i ich zawiłą historię.
Przede mną III, już niestety ostatni,
tom sagi. Mam nadzieję, że przeczytam go wkrótce i znowu wywoła we mnie te
niesłychane emocje i wzruszenia jak cała dotychczasowa twórczość Ałbeny. A
teraz pozostaje mi jedno – wierzcie mi, że tę pozycję każdy Polak powinien
przeczytać. Dlaczego? Bo Winni – to my.
To nasze dzieje, nasza historia, nasze przeżycia. Szczerze i z całego serca
POLECAM !
---------
[1]Ałbena Grabowska "Stulecie
Winnych. Ci, którzy walczyli", Zwierciadło 2015, okładka
[2]tamże, str.7
[3]tamże, str.217
Za możliwość przeczytania
tej fenomenalnej powieści dziękuję Autorce
oraz Pani Dorocie z
Wydawnictwa Zwierciadło
Cała seria niezwykle mnie intryguje, a do tego te świetne okładki... Ach, cud, miód i orzeszki. :)
OdpowiedzUsuńGdybym jeszcze nie była przekonana do tej serii, to twoja recenzja, by to sprawiła:) Mam pierwszą część, tylko ciągle brakuje mi na nią czasu.
OdpowiedzUsuńTaka recenzja potrafi zachęcić każdego. Mnie nie trzeba, bo czytałam I tom dziejów rodziny Winnych z wielkim podziwem dla pisarki. Ogromnie jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Jeśli nie wygram w konkursach, to koniecznie kupię. Mogę podpowiedzieć, że w Arosie jest promocja do końca maja :)
OdpowiedzUsuńPrzede mną również tom trzeci. Jestem go bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńtrylogia jeszcze przede mną ale zamówiłam już pierwszy tom i niedługo zatopię się w lekturze. Szkoda tylko, że wiem już, że ginie Antoni...
OdpowiedzUsuńi po co zdradzasz wątek?
Usuńwidać Anonimowy, że nie czytałeś/-aś trylogii, jeśli twierdzisz, że zdradzam wątek...
UsuńUwielbiam dopracowane i wyraziste postacie, więc chętnie poznam tych bohaterów :)
OdpowiedzUsuń