„Przez 10 minut”– Chiara
Gamberale <recenzja,36>
Tytuł
oryginalny: Per dieci minuti
Tłumaczenie:
Elżbieta Derełkowska
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2014
Rok wydania: 2014
Oprawa: twarda
Ilość stron: 192
ISBN: 978-83-7229-382-4
Ilość stron: 192
ISBN: 978-83-7229-382-4
Półka: posiadam
Moja ocena: 6/10
Przeczytana: 26 lipca 2014
Kupisz:
Pamiętam jak po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę w
zapowiedziach wydawniczych. Od razu zwróciła moją uwagę ze względu na swoją
bardzo optymistyczną okładkę i informację, że poleca ją 100 000
uszczęśliwionych Włoszek. Bardzo chciałam się dowiedzieć, dlaczego te Włoszki
są takie szczęśliwe. Jak Chiara Gamberale tego dokonała? Jedyną drogą było więc
przeczytanie książki Przez 10 minut.
Czy mnie ona również uszczęśliwiła? Odpowiedź na to pytanie na końcu recenzji.
Chiara, bohaterka powieści mieszkała do niedawna w
niewielkiej miejscowości niedaleko Rzymu. Od zawsze. I dlatego czuła się tam
jak ryba w wodzie – bezpieczna, otoczona najbliższymi ludźmi, w ciszy i spokoju.
Pod wpływem długotrwałego namawiania męża zdecydowała się na przeprowadzkę do
Rzymu. I wtedy nagle wszystko zaczęło się psuć w jej życiu. Mąż wyjechał na
stypendium do Dublina i po jego zakończeniu zadecydował, że nie wróci do żony.
Redaktor naczelny tygodnika, w którym Chiara miała swoją stałą od ośmiu lat
rubrykę Obiady niedzielne, zastąpił
ją poradami sercowymi. W ten sposób prawie w tym samym czasie traci męża i
pracę, a tym samym sens i radość życia. Co prawda ma oparcie w rodzicach,
przyjaciołach, znajomych, ale przecież w końcu oni i tak wracają do swoich
domów, spraw, rodziny, a ona? Ona zostaje sama, nikomu niepotrzebna, przez
nikogo niekochana – i jak tu żyć? A w zasadzie to po co? Przecież
najpiękniejsze dni ma już za sobą – miłość swojego życia, najpiękniejsze
powieści, szczęście, radość. Takie podejście do życia może prowadzić tylko do
jednego – do depresji. I wtedy zostaje wizyta u psychoanalityka. Chiara też
odwiedziła gabinet doktor T. , która zaproponowała jej niekonwencjonalną grę.
Chiara miała przez miesiąc, przez 10 minut dziennie robić coś, czego do tej
pory nigdy nie robiła. Chiara podjęła wyzwanie, przecież nie miała nic do
stracenia.
W tym momencie bardzo mnie zaciekawiło, jakież to rzeczy wymyśli
Chiara, żeby zrealizować grę zaproponowaną przez psychoanalityczkę.
Szczególnie, że od tej chwili książka przybiera formę pamiętnika – została podzielona
na rozdziały, z których każdy jest kolejnym dniem wyzwania. I parafrazując jednego
z bardziej przeze mnie lubianych poetów „a
tych rozdziałów jest ze trzydzieści i sama już nie wiem, co się w nich mieści…”.
Powiem szczerze, gdybym miała sama wziąć udział w takim przedsięwzięciu, to
miałabym naprawdę duży problem, żeby wymyślić nowe zadanie na każdy z 30 dni.
Bo tak naprawdę nie jest to wcale takie proste, jakby się wydawało. Tak wiele
rzeczy człowiek już w życiu robił… Chiara zaczęła bardzo prozaicznie – od pomalowania
paznokci w salonie kosmetycznym na kolor fuksji. W dalszych rozdziałach czekałam
na jakieś super oryginalne, zwalające z nóg pomysły – a tu nic… a w zasadzie
nic wystrzałowego. Zwykłe, prozaiczne działania – smażenie naleśników, siłownia,
nauka gry na skrzypcach, lekcja hip-hopu. Cóż proza życia, ale powoli, kartka
po kartce obserwujemy zmiany zachodzące w naszej bohaterce. I okazuje się, że
takie nieskomplikowane elementy, których wykonanie nie zawsze się udaje, ale na
pewno w jakiś sposób absorbuje na dłużej lub krócej człowieka, potrafią pomóc
nam otworzyć się na innych ludzi. Potrafią również spowodować, że przestajemy myśleć
o tym, co złego nas spotkało, a zaczynamy powoli, dzień po dniu, odczuwać znowu
radość, szczęście, troskę o innych. I wcale nie trzeba wymyślać czynności graniczących
z niewykonalnością – po co? Na przykładzie Chiary widzimy, że wystarczą w
zupełności te codzienne, najzwyklejsze na świecie…
Takie podejście do wyzwania – zwykłe i dla zwykłych ludzi,
powoduje, że książkę można zaliczyć do bardzo prawdziwych. Przez długi czas
miałam wrażenie, ze autorka opisuje nam swoje życie. Wydawało mi się, że nie
jest możliwe pisać o czymś tak mało oryginalnym, nie czerpiąc inspiracji ze
swojego życia, z wydarzeń, które się samej doświadczyło. Niestety mimo dość
dokładnego „przewertowania” internetu nie znalazłam nic, co potwierdziłoby moją
tezę – jedyna zbieżność, to wiek bohaterki powieści i Chiary Gamberale. Tak… prawdziwość i mocne osadzenie książki w
realiach życiowych, to duży plus książki. Ale niestety chyba jedyny, jaki udało
mi się zauważyć.
Chociaż książkę czyta się szybko, to jest to raczej zasługa
wydawnictwa, a nie stylu powieści. Wydawnictwo bowiem postarało się o to,
żebyśmy nie męczyli za bardzo oczu czytaniem i zafundowało nam dość duże
litery, wyraźną interlinię, dobrą korektę. I za to mu chwała, bo zdecydowanie
pomaga to w czytaniu. Natomiast styl powieści nie zachwycił mnie. Za dużo w nim
nerwowości, retrospekcji powodującej chaos i irytujących wspomnień oraz przemyśleń
na temat „Mojego Męża”. Być może tok myśli osoby z depresją jest właśnie taki
nieuporządkowany, ale na pewno nie pomaga to czytelnikowi zrozumieć treści
powieści. Mnie ten chaos zdecydowanie przeszkadzał wczuć się w losy i przeżycia
głównej bohaterki. Nie potrafiłam jej polubić, utożsamić się w jakikolwiek
sposób z nią. Pozostałam przez cały czas czytania powieści obojętna na jej los.
Ot .. osoba stojąca z boku i przyglądająca się zmaganiom jakiejś mało ważnej
znajomej lub zupełnie obcej osoby. I w zasadzie było mi wszystko jedno, czy ona
wygra swoja batalię czy nie. Nie towarzyszyły mi żadne emocje. Przeczytałam
książkę, zamknęłam ją i chyba odetchnęłam z ulgą, że to już koniec.
Nie chcę tu nikogo zniechęcać do tej książki. Uważam, że
znajdzie się duże grono czytelników, któremu ta powieść bardzo się spodoba i
znajdzie w niej to, czego mnie nie udało się odkryć. Być może kiedyś w
przyszłości przypomnę sobie o przesłaniu tej pozycji i sama dojrzeję do gry w Przez 10 minut. Może to wyzwanie pomoże
mi w ułożeniu sobie życia, polepszeniu jego jakości, dostrzeżeniu jego
wartości, zdobyciu szczęścia i radości. Nie przeczę, że gra ta może spełniać swoje
zadanie. Chcecie się o tym przekonać? Przeczytajcie tę książkę… dużo czasu Wam
to nie zajmie, a może jednak warto???
Za możliwość przeczytania książki bardzo
dziękuję wydawnictwu Feeria
Recenzja
publikowana również:
- granice
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Ja od razu wiedziałam, że książka jest nie dla mnie, nie lubię takiego sprzedawania marzeń :P
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu. Ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńI chciałabym przeczytać i nie chciałabym :P Pomysł wydaje mi się fajny, jestem ciekawa czy bohaterka poradziła sobie z depresją i jeśli tak, to jak tego dokonała. Ale z drugiej strony męczący styl to dla mnie największy minus każdej książki. Trudno entuzjastycznie podchodzić do innych elementów powieści skoro z trudem da się ją czytać.
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie pozytywnie nastrajająca. Książka krótka, więc może i ja się skuszę, przynajmniej nie będę żałować, jak mi się nie spodoba, bo to tylko niecałe 200 stron :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowe wyzwanie: Stare, dobre czasy!
pasion-libros.blogspot.com
Okładka śliczna, ale książka chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJak znajdę ją gdzieś w bibliotece czy coś to tak, ale kupować nie będę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie fabularnie brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńA ja już dawna jestem bardzo pozytywnie nastawiona wobec tej książki i zdecydowanie chcę ją przeczytać:) Zawsze takim pozytywnym historiom mówię szczere "tak":)
OdpowiedzUsuńTak, mam ją w planach. Czytałam już kilka recenzji tej książki i wiem, że trafi w mój gust.
OdpowiedzUsuńO książce czytałam niejedną recenzję i wszędzie widziałam zdanie " mnie się nie podoba, ale wy możecie próbować". To chyba znaczy, że nie ma co się za nią rozglądać, choć historia ciekawa :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKocham czytać.
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę do tej książki.
http://krecsiezycie.blogspot.com/ Zapraszam
Nie jestem do końca przekonana czy przeczytam, ale pomysł z poświęcaniem czasu na rzeczy, których dotąd nie zrobiliśmy jest kapitalny, żeby zastosować w życiu:)
OdpowiedzUsuńMnie się podobała :) Lekka :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba na razie za ten tytuł podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJak trafi w moje ręce to przeczytam; ale specjalnie poszukiwać jej nie będę. :)
OdpowiedzUsuńJest dosyć cienka, także myślę, że kiedyś ją przeczytam z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuń