„Splątany
warkocz Bereniki”– Anna Gruszka
<recenzja,51 – 1/2015>
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Rok wydania: 2014
Rok wydania: 2014
Półka: posiadam
Moja ocena: 4/10
Przeczytana: 16 grudnia 2014
Miłość kazirodcza to temat
kontrowersyjny, ale zarazem bardzo ciekawy. Miłość osób blisko ze sobą
spokrewnionych jest postrzegana negatywnie przez większą część społeczeństwa.
Choć nie zawsze tak było. Wśród Egipcjan, Persów, Fenicjan, Inków, Celtów czy
Hindusów związki kazirodcze nie należały do rzadkości, wręcz przeciwnie miłość
między rodzeństwem była nawet uświęcona, gdyż umożliwiała zachowanie czystości
krwi. Związek między bratem i siostrą nie był zabroniony, a czasami faraonom
nakazywano wręcz zawieranie małżeństw kazirodczych.
Obecnie zakaz kazirodztwa należy do
najbardziej powszechnych zakazów, występuje w zasadzie we wszystkich kulturach,
a w wielu krajach stosunki kazirodcze traktowane są jako przestępstwo.
W zasadzie mało dzieł literackich
porusza ten temat tabu. Należałoby tu wspomnieć o Gabrielu Garcia Marquezie,
który w Stu latach samotności opisał
historię rodziny przeklętej za zawarcie małżeństwa pomiędzy dwójką bliskich
kuzynów. Także Mario Puzo w powieści Rodzina
Borgiów podjął temat romansu między dziećmi papieża Aleksandra VI –
Lukrecją Borgią i jej bratem Cezarem. Zapewne znalazłoby się jeszcze parę dzieł
z literatury, ale ja niestety ich nie czytałam. Przeczytałam natomiast debiut
literacki Anny Gruszki Splątany warkocz
Bereniki, która dołączyła do tego zacnego grona. Zajęła się bowiem właśnie
miłością między rodzeństwem – miłością zakazaną, zadziwiającą, kontrowersyjną…
Nikę i Piotra poznajemy, gdy po jej
powrocie z dłuższego pobytu w Anglii, zachwycają się nowym mieszkaniem
mężczyzny. Mieszkanie jest naprawdę piękne, duże, przestronne – wymaga jedynie
kobiecej ręki, która pomogłaby w jego urządzeniu, dodała nieco ciepła, pomogła
w doborze farb do pomalowania ścian, doborze mebli i różnych dodatków. Nika
potrafi to zrobić i chce pomóc bratu. No właśnie… bratu. I tu pojawia się
problem, bo od początku daje się zauważyć dziwna relacja między rodzeństwem.
Między nimi iskrzy i to bardzo intensywnie. Ba… to nie jest jedynie iskrzenie,
to miłość – czy ta prawdziwa, na całe życie? To trudno stwierdzić, ale na pewno
nie jest to miłość typowa dla brata i siostry. On jest w niej zakochany od
wielu lat, kocha ją jak partnerkę, kochankę, żonę… na pewno nie jak siostrę.
Jest to uczucie w jego mniemaniu bardzo głębokie, namiętne, niezwykle zmysłowe.
Ona wydaje się odwzajemniać jego miłość, ale zdaje sobie jednocześnie sprawę,
że musi jakoś przezwyciężyć rosnącą w niej namiętność, bo przecież to uczucie jest
zakazane; bo przecież siostrze nie wolno okazywać bratu tego rodzaju miłości;
bo wie, że reakcja ich najbliższych – matki, ojca na pewno nie będzie
przychylna. Jest lekko przerażona spotkaniem po jej pobycie w Anglii, bo ten
czas miał być przeznaczony na ochłonięcie, na znalezienie sobie innego
partnera, innej partnerki. A tymczasem odległość i czas nic nie zmieniły… ba,
tylko zwiększyły tęsknotę i pożądanie.
I wystarczyła jedna iskra, jedno
niespodziewane wydarzenie, żeby stało się… Perspektywa półtorarocznej rozłąki,
bo Piotr nagle dowiedział się, że musi wyjechać na kontrakt do Australii,
zmieniła w ich życiu wszystko…
Czy cokolwiek usprawiedliwia ich
zachowanie? Czy dochowają sobie
wierności w czasie półtorarocznej rozłąki? Czy miłość naprawdę jest w stanie
wszystko usprawiedliwić, wszystko przezwyciężyć? I czy jest to prawdziwa
miłość, czy tylko fizyczna fascynacja, która zniknie po zaspokojeniu?
Dużo pytań przychodzi do głowy po
przeczytaniu tej bardzo kontrowersyjnej powieści. Powieści, której do tej pory
nie potrafię obiektywnie ocenić – gorzej, bo subiektywna ocena jest dla mnie
również trudna.
Przede wszystkim chciałam zaznaczyć, że
książkę otrzymałam z dopiskiem „Egzemplarz do recenzji (przed redakcją i
korektą, więc proszę nie zwracać uwagi na różne drobiazgi;) )”. Starałam się,
ale… trudno nazwać drobiazgiem masę błędów interpunkcyjnych, ortograficznych,
stylistycznych. Można nie brać ich przy ocenie pod uwagę, ale zdecydowanie utrudniają czytanie i zrozumienie tekstu.
Styl autorki jest na wskroś współczesny, prosty, żeby nie napisać prostacki,
nie do końca trafiający w mój gust. To, że akcja powieści dzieje się w czasach
nam bliskich, w czasach, gdzie kultura słowa często pozostawia wiele do
życzenia, nie oznacza, że utwór ma również gloryfikować takie podejście do
słowa pisanego. Jeszcze zrozumiałabym język potoczny, zwroty często używane
przez współczesne społeczeństwo w potocznej mowie, w dialogach. Tak przecież
bardzo dużo osób w naszym otoczeniu mówi, więc można to przenieść na karty powieści,
ale już narracja wymagałaby nieco schludniejszego języka. Dialogi też nie są
szczytem kunsztu literackiego – wydają się być nienaturalne, sztuczne i
miejscami „mało smaczne”. Być może po
redakcji książka nabierze trochę walorów stylistyczno-językowych, ale ja tego
raczej już nie sprawdzę…
Splątany warkocz Bereniki
należy do gatunku
powieści erotycznych. I faktycznie obfituje w sporą ilość scen erotycznych.
Przyznam się, że nie przepadam za powieściami nastawionymi tylko na erotykę i
nigdy nie skusiłabym się na czytanie pozycji ukierunkowanej tylko i wyłącznie
na zbliżenia fizyczne. Na szczęście Splątany
warkocz… cechuje również jakaś fabuła, a wątki erotyczne są tylko
dodatkowym „smaczkiem”. Pytanie tylko, czy faktycznie „smaczkiem”? Niestety i
ten aspekt powieści nie spełnia moich oczekiwań. Seksu jest w tej opowieści
bardzo dużo, ale opis „scen łóżkowych” do gustu mi nie przypadł. Rozumiem, że
autorka przedstawia środowisko, dla którego seks jest zabawą, grą, sportem; dla
którego uczucia nie mają w łóżku żadnego znaczenia; dla którego seks służy
jedynie rozładowaniu emocji, ale… mimo wszystko wydaje mi się, że te sceny
mogłyby się doczekać bardziej finezyjnego wykonania. Ograniczenie doznań
fizycznych do orgazmu po paru pchnięciach nie sprzyja ani przyjemności
czytania, ani pobudzeniu wyobraźni, ani wypiekom na twarzy. Czy naprawdę seks
we współczesnym świecie to tylko zaspokojenie dzikich żądzy? Raczej nie… ale
może Autorka ma o tym inne zdanie.
Kolejnym minusem powieści jest brak
jakichkolwiek wątków pobocznych. Akcja powieści skupia się na głównej bohaterce
Berenice i nie próbuje nawet poza nią wykroczyć. A przecież aż się prosi, żeby
zapoznać czytelnika choćby z wyczynami Piotra w dalekiej Australii, czy nieco
obszerniej potraktować dość ważne postaci wydarzeń, jak Ziemek, Młody czy Maciek.
Wiadomo, że powieść wielowątkowa bardziej wciąga, zmusza do większego
zaangażowania i skupienia. Po prostu jest ciekawsza. Rozumiem, że książka jest
i tak dość obszerna (podobno liczy ok.600 stron - piszę podobno, bo nie chciało
mi się liczyć, a wydawca tego też za mnie nie zrobił), ale z powodzeniem można
było wpleść w nią dodatkowe wątki kosztem wielu nic nie wnoszących do fabuły
scen i wydarzeń. Tu mi niestety tego zabrakło.
Czy nie ma więc nic w tej książce, co
chociaż trochę mi się podobało, co zasługuje na minimalną choć pochwałę? Ja bym
zwróciła tu uwagę na kreację bohaterów, a przede wszystkim tytułowej Bereniki.
Bo choć o fabule książki zapomina się natychmiast po jej przeczytaniu, o tyle o
tej dziewczynie myśli się jeszcze dość długo. I nie dlatego, że wzbudza ona
sympatię czytelnika, bo uczucia, jakie we mnie wzbudziła są bardzo dalekie od
jakiejkolwiek sympatii. Jej raczej nie da się polubić, ale nie jest to moja
przyjaciółka, więc lubić jej nie muszę. Postać Niki przepełniła mnie
współczuciem i litością. Prawie trzydziestoletnia kobieta, piękna, majętna,
mądra (ale tylko zawodowo), dająca sobie doskonale radę w trudnym zawodzie
prawnika w przedsiębiorstwie prywatnym i jednocześnie nie potrafiąca poradzić
sobie w życiu osobistym. Bo w życiu prywatnym Nika jest przede wszystkim bardzo
samotna, mimo sporej grupy znajomych, którymi się otacza w czasie
cotygodniowych imprez. W życiu prywatnym Nika popada w stany depresyjne, z
których nie umie sama wyjść, a osoba, która mogłaby jej pomóc jest na innym
kontynencie. W życiu prywatnym Nika jest seks-maszyną, dla której szybki
numerek w restauracyjnej toalecie ze świeżo poznanym partnerem handlowym jest
chlebem powszednim. Zachowanie tej osoby drażni i irytuje, chwilami ma się ochotę
nią potrząsnąć i wykrzyczeć prosto w twarz, że życie oprócz przypadkowego seksu
i doznań cielesnych, wymaga również zupełnie innych zachowań i priorytetów, ale…
nie da się o niej szybko zapomnieć. I właśnie kreacja tej bohaterki, a nie
fabuła spowodowała, że nie rzuciłam książką o ścianę w połowie drogi, tylko
doczytałam ją do końca.
Ta książka ma jeszcze jeden plus, niestety
nie mający żadnego powiązania z jej wnętrzem. To przepiękna, zachęcająca i
pobudzająca wyobraźnię okładka. Utrzymana w ciepłej rudo-czerwonej kolorystyce,
z dziewczyną, której twarzy możemy się jedynie domyślać. Widzimy w całej
okazałości tylną część jej ciała, pokrytą delikatnym tatuażem i z opadającymi
na plecy pięknymi, kasztanowatymi włosami. I koloryt, i sam obrazek spowodowałby,
że gdybym zobaczyła tę książkę w księgarni, to sama ręka by do niej poleciała.
Jednak trzeba częściej powtarzać hasło „Nie oceniaj książki po okładce”, bo
bardzo łatwo popełnić błąd.
Nie będę nikogo ani zniechęcać, ani
namawiać do przeczytania Splątanego
warkocza Bereniki. Fabuła lekka, łatwa (mimo trudnego tematu),
niezobowiązująca, nieskomplikowana. Duża dawka seksu w marnym wydaniu. Ale na
uwagę zasługuje bardzo dobry portret psychologiczny głównej bohaterki. Może warto
poznać Berenikę i zastanowić się chwilę nad jej postawą i nomen omen stosunkiem
do życia? Decyzję pozostawiam Wam…
Za możliwość poznania
Bereniki i zastanowienia się nad jej zachowaniem dziękuję Pani Magdzie z
Wydawnictwa Papierowy Księżyc
Książkę czytałam i mnie osobiście ona się bardzo podobała, choć faktycznie szkoda, że brakło pobocznych wątków, które mogłyby w znacznym stopniu urozmaić akcję.
OdpowiedzUsuńTematyka wciąż rzadko spotykana, a bardzo interesująca. Z chęcią sięgnęłabym po książkę, ale prostackiego i wulgarnego języka mam na co dzień tak dosyć (nie dość że na ulicy, w sklepie, to jeszcze w telewizji...), że się nie skuszę. Szkoda. :-)
OdpowiedzUsuńwreszcie ktoś kto ma takie zdanie jak ja! ja jej niestety nie skończyłam. Rodzaj języka oraz sceny seksu typu : 2 pchnięcia, "dryń" i po sprawie nie nastrajają za bardzo! Za to zaintrygowałaś mnie tym związkiem kazirodczym, bo ja poległam na lekturze około 80 strony, ale myślałam, że okażą się niespokrewnionym rodzeństwem
OdpowiedzUsuńTeraz jestem już pewna - książkę będę omijać szerokim łukiem, nic dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKolejna książka, która trafia na listę książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka mnie odstraszyła. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że decyzję o przeczytaniu tej książki musi podjąć każdy indywidualnie. Mnie ona też nie zachwyciła, ale nie czytało mi się jej źle... Są również osoby, które się nią zachwycają. Trzeba się wiec chyba zdać na intuicję i liczyć na to, że nas ona nie zawiedzie. :)
OdpowiedzUsuńNie, nie, raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń