„Dom na plaży” - Sarah Jio
<recenzja,50>
Tytuł
oryginalny: The Bungalow
Tłumaczenie: Marta Dziurosz
Wydawnictwo: Znak –
Między Słowami
Rok wydania: 2014 (wydanie II)
Oprawa: miękka (ze skrzydełkami)
Ilość stron: 302
ISBN: 978-83-240-2566-4
Rok wydania: 2014 (wydanie II)
Oprawa: miękka (ze skrzydełkami)
Ilość stron: 302
ISBN: 978-83-240-2566-4
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10
Przeczytana: 4 października 2014
Okres II wojny światowej jest nam
dobrze znany. To niestety najnowsza historia naszego narodu i do tego historia
smutna, przerażająca, tragiczna. Ale tak naprawdę znamy głównie II wojnę
światową i jej przebieg na kontynencie europejskim. Rejon Pacyfiku z tego
okresu jest traktowany raczej „po macoszemu”. Każdy z nas widział pewnie parę
projekcji filmowych, czytał parę powieści traktujących o działaniach wojennych
w tym rejonie, ale w porównaniu z publikacjami dotyczącymi Europy, to tylko
niewielki ułamek. Dlatego może warto sięgnąć po Dom na plaży, który pokaże nam codzienność zaplecza wojennego
działań na Pacyfiku, jakie były udziałem amerykańskiej armii. Dzięki autorce
powieści Sarah Jio znajdziemy się jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej na
malowniczej, koralowej wyspie Bora-Bora na Oceanie Spokojnym, gdzie w czasie II
wojny światowej znajdowała się amerykańska baza morska i lądowa.
Sarah Jio zdobyła tytuł pisarki
bestsellerów wydając w 2011 roku swoją debiutancką powieść Marcowe fiołki (polskie I wydanie – 2012; II wydanie – 2014).
Książka ta została uznana przez „Library Journal” za jedną z najlepszych
kobiecych książek roku 2011. Od tej pory jej powieści zostały wydane w ponad 20
krajach i przetłumaczone na 17 języków.
Oprócz pisarstwa zajmuje się również
pracą dziennikarską, współpracując z tak prestiżowymi czasopismami jak np.
„Glamour”, „Marie Claire” czy „Health”. Pisze prawie o wszystkim – o podróżach,
psychologii, dietach, zdrowym odżywianiu, sporcie, rozrywce. Mieszka w Seattle
z mężem i trojgiem dzieci. Wydała siedem powieści, z których cztery (Marcowe fiołki, Dom na plaży, Jeżynowa zima i
Kameliowy ogród) pojawiły się również
na polskim rynku za sprawą wydawnictwa Znak.
Anne jest starą kobietą, ale nie
zmarnowała swojego życia. Przynajmniej z obiektywnego punktu widzenia. Ma
wnuczkę, z którą jest bardzo mocno związana. I właśnie Jennifer odnajdując
wrzucony przypadkowo do kosza list i oddając go babci, powoduje wspomnienia.
Wspomnienia z lat młodości spędzonych na wyspie Bora-Bora.
Rok 1942. Anne Calloway i Kitty Morgan
cieszą się swoją przyjaźnią i młodością. Za miesiąc Anne wychodzi za mąż za
Gerarda, przystojnego, zamożnego dwudziestosiedmiolatka, którego znała od
najmłodszych lat. Życie Anne, mimo szalejącej w Europie wojny, jest niczym niezmąconym
pasmem szczęścia. Otoczona kochającą rodziną, bez żadnych trosk finansowych i
bytowych, kochana przez mężczyznę, którego ma wkrótce poślubić, chyba
zakochana. Właśnie szykuje się do swojego przyjęcia zaręczynowego i wydawać by
się mogło, ze już nikt i nic nie jest w stanie zmienić jej losu. A jednak… pod
wpływem impulsu i swojej przyjaciółki Kitty, Anne postanawia wyjechać i
dołączyć do pielęgniarek na południowym Pacyfiku, żeby pomóc na froncie.
Po paru dniach podróży najpierw
statkiem, a potem samolotem dziewczęta znalazły się na wyspie Bora-Bora, która
mogłaby być – gdyby nie wojna – rajem na ziemi.
…błękitna woda, biały piasek i porośnięte bujną zielenią zbocze
wzgórza. [1]
Na wyspie Anne poznaje młodego
żołnierza – Westry’ego Greena…
Jak potoczą się dalsze losy Anne i
Westry’ego? Czy będą razem, czy Anne wróci jednak do swojego narzeczonego? Czy
wszyscy doczekają końca wojny? Jak będzie wyglądała codzienność w bazie
amerykańskiej? Czym jest tytułowy domek na plaży i jaką rolę odegra w życiu
Anne? Zapraszam do lektury – tam znajdziecie odpowiedź na wszystkie te pytania.
Dom na plaży jest niezaprzeczalnie
powieścią o miłości; o miłości, która kształtuje się w trudnych wojennych
warunkach; o miłości, która przetrwa wszystko; o miłości od pierwszego
wejrzenia; o miłości, która trwa mimo oddalenia i rozłąki. Nie jest to na pewno
łatwa miłość, bo przeszkadzają w jej rozwoju wcześniejsze zobowiązania, a i
szalejąca wokół wojna jej nie sprzyja. Ale wiadomo, że miłość o nic nie pyta, a
już na pewno o zgodę na zaistnienie – jak już Amor kogoś sobie upatrzy, to
wysyła swoje strzały bez względu na inne okoliczności. Tylko, czy ta miłość
potrafi przezwyciężyć wszelkie przeszkody? Czy w końcu zatriumfuje?
Trzeba przyznać, że Sarah Jio
zaserwowała nam piękną opowieść o miłości, świetnie skonstruowaną i wcale
niebanalną. Opowieść, która wciąga w zasadzie od pierwszej kartki i trudno ją
odłożyć aż do może trochę przewidywalnego, ale jakże wzruszającego zakończenia.
Oczywiście w tle historii pojawia się cała
masa innych wątków i na pewno to ma duży wpływ na zainteresowanie fabułą
powieści, a jednocześnie wskazuje na kunszt autorki, która potrafiła stworzyć
spójną, logiczną opowieść. Pisarka wplotła w fabułę sporą ilość tajemniczych
wydarzeń, łącznie z wątkiem kryminalnym, akcja często zmienia się i zaskakuje
czytelnika, wyprowadzając go w pole. Czy trzeba czegoś więcej, żeby porwać miłośniczkę
powieści obyczajowo-romantycznych?
Ale Sarah Jio dorzuciła do tego jeszcze
bardzo ciekawą kreację postaci i barwne, plastyczne opisy wyspy. W Domu na plaży nie ma postaci bladych,
bezbarwnych, nijakich. Wszystkie pozostają w pamięci na dłużej i jeszcze długo
po zakończeniu powieści zaprzątają nasze myśli. I nieważne jest, czy się z nimi
identyfikujemy, czy je lubimy, czy też wręcz przeciwnie – drażni nas ich
zachowanie, irytuje ich charakter, czy denerwuje sposób bycia – zawsze wzbudzają
emocje i poruszają jakieś struny naszej duszy. A przecież to jest
najważniejsze.
A do tego jeszcze przecudowne opisy, które
sprawiają, że przestaje istnieć zima za oknami, nie ma śniegu czy deszczu,
znika chłód i ziąb, czy porywisty wiatr. A my nagle czujemy pod swoimi stopami
gorący piasek pięknych, białych, połyskujących złotem plaż. Z rozkoszą wchodzimy
do cieplutkiego oceanu - do wody o niespotykanym, błękitnym odcieniu - żeby
ochłodzić swoje ciało nagrzane promieniami słonecznymi. Z zachwytem oglądamy
otaczającą nas zieleń drzew i krzewów, upajamy się pięknem różnobarwnych
kwiatów hibiskusa. A wieczorem zasiadamy na tarasie hotelu popijając egzotyczne
drinki… oj, chyba się trochę zagalopowałam w tych marzeniach. Przecież trwa
wojna i dziewczęta wyjechały na Bora-Bora nie po to, żeby popijać drinki.
Ale książka nie jest jedynie opowieścią
o pięknym uczuciu, przedstawia również różne oblicza przyjaźni. Zmusza nas do
refleksji, czy każda przyjaźń przetrwa próbę czasu, jakie aspekty i wydarzenia
mogą jej zagrozić, ile warto dla przyjaźni poświęcić. Przyznam się, że ten
wątek powieści zafascynował mnie nie mniej niż motyw przewodni i pozwolił na
zastanowienie, czy w moim życiu przyjaźń odgrywa wystarczająco ważną rolę i czy
nie powinnam jednak więcej czasu poświęcić swoim przyjaciołom, czy ich w jakiś
sposób nie zawiodłam i czy może coś uda się jeszcze naprawić. Potrzebne są
takie tematy w czytanej lekturze, bo pomagają w przemyśleniach nad własnym
życiem. Byle tylko te przemyślenia nie zjawiły się za późno.
Czy coś jeszcze należałoby dodać?
Powieść naładowana olbrzymim arsenałem emocji – mamy tu tak wiele trudnych
spraw – śmierć, wojnę, utratę dziecka, niechciane ciąże, rozstania, tęsknotę,
ale również miłość, przebaczenie, namiętność, nadzieję… każdy z tych tematów
budzi w nas emocje. I właśnie te emocje, jakie są naszym udziałem, są
najważniejsze w tej powieści. Powieści, której na pewno nie postawimy na
najwyższej półce, ale przeczytamy ją z dużą przyjemnością i wzruszeniem.
To moje pierwsze spotkanie z prozą
Sarah Jio – trudno mi więc odnieść się do jej innych powieści. Wierzę jednak, że
czyta się je z równą przyjemnością, co Dom
na plaży. Chętnie więc sięgnę po
kolejne pozycje tej autorki.
A Wy jeśli chcecie zostawić zimę daleko
za sobą i przenieść się do raju na ziemi, a jednocześnie macie ochotę na parę
wylanych łez, to polecam Wam Dom na
plaży. Na pewno nie poczujecie się rozczarowani…
[1] „Dom na plaży” Sarah Jio,
Wydawnictwo Znak – Między słowami, 2014, str.47
Za możliwość przeczytania
tej książki bardzo dziękuję panu Tomkowi z wydawnictwa Znak
Książka kusi...Nabrałam ochoty, aby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo mam ochotę zapoznac się z twórczością Sarah Jio :)
OdpowiedzUsuńMam chęć na historię o miłości w czasach wojennych, zapamiętam tytuł :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńCzytałam tę powieść i bardzo mnie wciągnęła. Ostatnia okładka jest śliczna, najbardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMi również ostatnia okładka najbardziej się podoba ;)
UsuńNiedawno przeczytałam "Marcowe fiołki" tej autorki i niesamowicie podobało mi się to co ona stworzyła. Czatuję teraz na okazję przeczytania innej książki Sarah, która mam nadzieję nadarzy się już za niedługo :))
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł odłożony już na stos w swoim osobistym wyzwaniu - i widzę, że warto było się nad nim pochylić. Zachęciłaś mnie bardzo do tej lektury.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i już niedługo się za nią zabiorę:)
OdpowiedzUsuńBardzo książka podobała mi się, ale bardziej "Marcowe fiołki" - gorąco Ci je polecam.
OdpowiedzUsuńChociaż to nie do końca moje czytelnicze klimaty to jednak bym się skusiła ;)
OdpowiedzUsuń