„Carnivia.Bluźnierstwo”– Jonathan Holt <recenzja,48>
Tytuł
oryginalny: The Abomination
Tłumaczenie:
Piotr W.Cholewa
Wydawnictwo: Akuat
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 399
ISBN: 978-83-7758-495-8
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 399
ISBN: 978-83-7758-495-8
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10
Przeczytana: 16 listopada 2014
Wenecja – miasto na północy Włoch nad Adriatykiem, znane z
licznych, pięknych budowli oraz kanałów i mostów. Z tego względu jest odwiedzane przez miliony turystów, którzy
chcą upajać się jego urokiem i niepowtarzalnością. Ale Wenecja to nie tylko
Pałac Dożów, Canale Grande czy Plac Św. Marka – to również miejsca, zaułki,
uliczki, kanały i wybrzeża morskie nie odwiedzane przez turystów. Obszary
oddalone od zabytkowego centrum miasta, zamieszkałe przez rybaków, biedotę,
gdzie szerzy się brud, ubóstwo, przestępczość. Gdzie lepiej nie mówić za dużo,
bo dwa słowa mogą zadecydować o czyimś życiu. Gdzie lepiej nie pojawiać się
wieczorami, bo można nie doczekać jutra.
Taką Wenecję przedstawia nam Jonathan Holt, wykładowca
literatury angielskiej na oxfordzkim uniwersytecie, mieszkaniec Londynu,
dyrektor artystyczny w firmie reklamowej, autor pierwszej części trylogii Carnivia, która jest jego debiutem
literackim.
Święto La Befana. Styczeń. Ricci, właściciel niewielkiej
łodzi udaje się wraz z pasażerem, najprawdopodobniej Amerykaninem, na niedaleką
wyspę Poveglia. Rzadko który rybak odważyłby się tam popłynąć, ale Ricci jest
przemytnikiem i niejednokrotnie odbierał z tamtych okolic przesyłki. Wyspa
cieszy się bardzo złą sławą. I dziś zdarzyło się tam coś strasznego. Czyżby
Ricci słyszał strzały?
Ciekawy i dość mroczny początek. A dalej wcale nie jest
spokojniej, wręcz przeciwnie…
Katerina Tapo, młoda kapitan karabinierów, świętuje jak
prawie każdy La Befanę. W trakcie imprezy otrzymuje wezwanie – w pobliżu
kościoła Santa Maria della Salute woda wyrzuciła na brzeg ciało. Kat ma zająć
się sprawą pod kierownictwem pułkownika Aldo Pioli, doświadczonego detektywa
karabinierów. Dla Kat jest to pierwsza sprawa o morderstwo. Denatem jest osoba
ubrana w strój katolickiego księdza. Morderstwo czy wypadek? Po chwili sprawa
się wyjaśnia – denat ma rany postrzałowe głowy, a do tego okazuje się, że jest…
kobietą. Kobieta ubrana w szaty księdza w katolickich Włoszech. W jaki sposób
weszła w posiadanie takiego stroju? Dlaczego została zabita? Czyżby profanacja
była wystarczającym i jedynym powodem?
Lotnisko Marco Polo w Wenecji. Podporucznik amerykańskiej armii Holly Boland
właśnie przyleciała na cztery lata do Camp Ederle, największej i najważniejszej
wojskowej placówki amerykańskiej na południe od Alp. Będzie tu oficerem do
spraw kontaktów z cywilną ludnością Włoch niezbyt przychylnie nastawioną do
obecności armii amerykańskiej na jej terytorium. Pierwszą sprawą, w jaką
musiała się zaangażować, było umówione jeszcze przez jej poprzedniczkę
spotkanie z Barbarą Holton. Kobieta wystąpiła o udostępnienie pewnych
dokumentów z tutejszych archiwów dotyczących wojny w byłej Jugosławii w latach 1993-1995. Skąd zainteresowanie
amerykańskiej dziennikarki działaniami wojennymi na terenie byłej Jugosławii?
Czy Holly będzie w stanie jej te dokumenty przedstawić?
Jakby tego było mało mamy jeszcze trzecią osobę „dramatu”.
Jest nią Daniele Barbo, genialny matematyk i informatyk, haker, twórca
specyficznego portalu internetowego carnivia.com. Daniele z racji swojej
tragicznej przeszłości jest odludkiem. Bardzo rzadko opuszcza swój dom rodzinny
w Wenecji. Jego pasją jest Carnivia – lustrzane odbicie jego rodzinnego miasta
w sieci. Daniele zadbał o najdrobniejsze szczegóły, a do tego portal zapewnia
jego użytkownikom niezwykle wysoki poziom anonimowości.
Co łączy te trzy osoby? Ich historie wydają się zupełnie ze
sobą nie związane. Na początku jedynym elementem łączącym jest miejsce –
Wenecja.
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy tuż po rozpoczęciu
czytania Carnivii to klimat Wenecji. Klimat, którego w zasadzie
nie znamy, bo mało kto odwiedza to miasto zimą. Znamy Wenecję z letnich
miesięcy, kiedy podziwiamy jej piękne zabytki w pełnym słońcu - połyskującą
złotem bazylikę Świętego Marka, biały Pałac Dożów zadziwiający kunsztem prawie
koronkowego wykonania, Most Westchnień pamiętający westchnienia skazanych
udających się do więzienia i podziwiających wolny świat być może ostatni raz w
życiu. Kojarzymy Wenecję ze śpiewem gondolierów przewożących turystów
romantycznymi gondolami i z gołębiami na placu Świętego Marka. Ale zimą to
miasto wygląda zupełnie inaczej. Jest ponuro, wietrznie, zimno, a do tego
Wenecja jest często podtapiana przez wysokie przypływy morskie, zwane tu aqua
alta. Zdecydowanie mniej turystów pojawia się wtedy, bo po co? Urok tego
miejsca niestety zostaje zaburzony. Miasto staje się zachmurzone, ciemne,
mroczne – tak jak klimat Carnivii.
Bluźnierstwo. Ta powieść przytłacza nas swoją mrocznością i tajemniczością
od pierwszych stron. I nie jest to absolutnie jej wadą – trzeba być naprawdę
świetnym pisarzem, żeby utrzymać taki klimat przez 400 stron i w ten sposób
pogłębić dramaturgię powieści. A Holt robi to naprawdę po mistrzowsku, bo
niejednokrotnie w czasie czytania przenikał mnie wenecki ziąb, a w kapciach czułam
chlupotanie morskiej wody.
I w takich właśnie warunkach działają postacie pojawiające się
na kartach powieści. Trzeba dodać, że postacie bardzo barwne, świetnie
wykreowane, niejednokrotnie dziwne i nieco irytujące. Na pewno nie są to ludzie,
obok których można przejść obojętnie.
Kat jest w życiu prywatnym dziewczyną, na której niejeden
mężczyzna zatrzymuje swój wzrok. Jednak nikt nie zainteresował jej na tyle,
żeby wejść z nim w stały związek… do chwili, gdy nie poznała… no właśnie jesteśmy
świadkami romansu Kat z… Nie będę ujawniać z kim, bo może to być delikatnym
zaskoczeniem. Dodam tylko, że jest to jedyny wątek z tej wielowymiarowej
powieści, który wydaje mi się tu nie na miejscu. Fakt, że obecnie w prawie
wszystkich powieściach kryminalnych czy thrillerach wątek miłosny jest obecny i
mam wrażenie, że Jonathan Holt postawił sobie za zadanie również Carnivię urozmaicić taką historią.
Zupełnie niepotrzebnie! Powieść i tak obfituje w taką ilość różnorakich wątków,
że wpleciony w nią dodatkowo romans tylko niepotrzebnie odwraca uwagę czytelnika,
niczego nowego ani radosnego do niej nie wnosząc. Może inaczej bym na to
spojrzała, gdyby ta historia miłosna była inaczej ujęta i stanowiła przeciwieństwo
pozostałej fabuły – ona natomiast jest jeszcze bardziej mroczna niż cała akcja,
przez co niejako wtapia się w całą opowieść i w niej ginie. Według mnie
zupełnie niepotrzebny manewr, bo przecież „co za dużo, to niezdrowo”.
Ale trochę zboczyłam z tematu, bo przecież miało być o
kreacji bohaterów. Świetnej kreacji – należy dodać. Zadziwiające dla mnie było to,
że bohaterkami Carnivii były od początku
do końca kobiety. Mężczyźni pojawiali się od czasu do czasu, ale żadna z
postaci męskich nie dorównała w kreacji Kat czy Holly. Obie panie są
dziewczynami z krwi i kości, silnymi, stanowczymi, nieprzebierającymi w
środkach, zdecydowanymi na wszystko. Do tego to one doprowadzają całe śledztwo
do końca mimo przeciwności, przeszkód, kłód rzucanych pod nogi i licznych
niebezpieczeństw czyhających w różnych sytuacjach i różnych miejscach. Wydawać
by się mogło, że są samowystarczalne, że mężczyźni nie są im do niczego
zawodowo potrzebni – stanowią jedynie tło dla ich poczynań, a czasem wręcz
przeszkadzają. I przy tym wszystkim te dwie dziewczyny nie mają cech super-bohaterek,
w żaden sposób nie są przejaskrawione, czy wyidealizowane. Nie są bohaterkami
akcji w stylu Jamesa Bonda w spódnicy. Do wszystkiego dochodzą dzięki swojemu
zaangażowaniu i swojej wiedzy, mimo niebezpieczeństw, strachu, przerażenia,
które im cały czas towarzyszą. Trochę szkoda, że żadna postać męska nie jest w
stanie im dorównać lub choćby wybić się z „tłumu” mężczyzn. Widocznie autor tak
sobie założył, że – przynajmniej w pierwszym tomie trylogii – zapozna nas z Kat
i Holly, a pozostałych bohaterów może przedstawi nieco później.
Nadmieniając powyżej, że nasze bohaterki borykają się z
licznymi niebezpieczeństwami, nie miałam na myśli tylko pościgów, strzelaniny,
ścielących się wokół trupów, czy innych atrybutów powieści sensacyjnych. To
oczywiście też było, ale główną uwagę należy zwrócić na to, że Carnivia nie jest tylko banalną powieścią
sensacyjną opartą na fikcyjnych wydarzeniach i nie mającą z rzeczywistością nic
wspólnego. Nic bardziej mylnego! Carnivia
porusza szereg bardzo ważnych i bardzo trudnych tematów, jak chociażby
handel żywym towarem, kapłaństwo kobiet w kościele katolickim, zbrodnie wojenne
w byłej Jugosławii, korupcja we włoskim wymiarze sprawiedliwości, czy przestępczość
zorganizowana. Jak widać problemów jest sporo i aż dziwne jak udało się
pisarzowi na raptem 400 stronach powieści zająć się tak bogatą tematyką. Mało
tego, tych spraw Holt nie potraktował „po łebkach”, tylko o nich wspominając,
ale szczegółowo je opisał i przeanalizował, a jednocześnie zrobił to w sposób
bardzo interesujący – książka nawet przez chwilę nie stała się nudna ani słabo
przyswajalna.
Wartości poznawcze tej powieści są więc jej wielkim atutem.
Tym bardziej, że obok wyżej wymienionych trudnych tematów natury
społeczno-politycznej, możemy zaznajomić się również z pięknem Włoch i
Chorwacji, z włoską kuchnią, a także włoskim społeczeństwem. Nieraz ciekła mi
ślinka, jak bohaterowie odwiedzali okoliczne knajpki i zajadali się specjałami
weneckiej kuchni – i wierzcie mi, nie zawsze była to pizza czy spaghetti.
W tej książce cały czas fikcja literacka przeplata się z
prawdą historyczną, co powoduje, że chwilami nie jesteśmy w stanie stwierdzić,
czy te przerażające i porażające wydarzenia zdarzyły się naprawdę. Gdzie kończy
się fikcja, a zaczyna rzeczywistość? Niektóre fakty są tak straszne, że może
lepiej nie wiedzieć…
Do świata rzeczywistego i fikcyjnego należy jeszcze dodać
ten trzeci – świat wirtualny, jakże popularny w dzisiejszych czasach. Portal
Carnivia, po którym poruszasz się w weneckiej masce i gdzie jesteś całkowicie anonimowy. Portal, gdzie
przeczytasz plotki na swój temat i gdzie możesz spotkać się z każdym i
porozmawiać na każdy temat ze 100% pewnością, że nikt się o tym nie dowie.
Portal, gdzie przedstawiciele mafii załatwiają swoje brudne interesy. Bardzo
ciekawy pomysł, tyle ze chyba nie w pełni wykorzystany. Troszkę mi zabrakło
tego wirtualnego świata – było go zdecydowanie za mało. Ale może w kolejnych
tomach trylogii to się zmieni. Liczę na to.
Co jeszcze jest potrzebne, żeby ocenić thriller pozytywnie,
a nawet bardzo pozytywnie? Niebanalny temat, ciekawa fabuła, realni bohaterowie
i szaleńcza akcja. To dla mnie podstawowe zalety tej książki, od której
naprawdę trudno się „oderwać”. Każda kartka przynosi kolejne fakty, które z
jednej strony rozjaśniają sytuację, ale z drugiej często wyprowadzają nas w
pole. Trzeba przyznać, że Jonathan Holt robi to po mistrzowsku. Potrafi tak zagmatwać
wszystko, że nie jeden raz już mi się wydawało, że wiem, że znalazłam
rozwiązanie, że wreszcie poznałam wrogów i przyjaciół, ale… tylko mi się
wydawało.
Napisałam przed chwilą, że Carnivia. Bluźnierstwo jest thrillerem. Nie jest to do końca
prawdą. Powieść łączy bowiem w sobie różne gatunki literackie – mamy tu
elementy kryminału, powieści sensacyjnej, czy thrillera politycznego. I ta
mieszanka wybuchowa w rękach Holta dała w efekcie świetną, wartą uwagi
sensację. Zachęcam Was serdecznie do jej przeczytania. Naprawdę rzadko który
debiut jest tak udany. Polecam z całego serca – poznajcie tajemnice i uroki
mrocznej, zimowej Wenecji…
. Za
możliwość przeczytania tej fascynującej powieści bardzo dziękuję pani Ani z
To książka jak najbardziej w moim guście, więc z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTotalny miszmasz gatunkowy, dlatego już mi się ta książka podoba:) Plus również za dobrze zarysowanych bohaterów płci żeńskiej. Niekoniecznie lubię wątki polityczne w powieściach, ale byłabym skłonna przymknąć na nie oko:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w wolnej chwili się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tym debiucie i czuję się bardzo zainteresowana. Lubię thrillery.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o książce i mam w planach się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałaś. Cieszę się, że i Ciebie ta książka zachwyciła. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce już tak dużo dobrego, że z pewnością muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń