niedziela, 14 grudnia 2014

# 189. "Canivia.Bluźnierstwo" - Jonathan Holt



„Carnivia.Bluźnierstwo”– Jonathan Holt <recenzja,48>



Tytuł oryginalny: The Abomination
Tłumaczenie: Piotr W.Cholewa
Wydawnictwo: Akuat
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 399
ISBN: 978-83-7758-495-8
Półka: posiadam
Moja ocena: 8/10

Przeczytana:  16 listopada 2014





Wenecja – miasto na północy Włoch nad Adriatykiem, znane z licznych, pięknych budowli oraz kanałów i mostów. Z tego względu  jest odwiedzane przez miliony turystów, którzy chcą upajać się jego urokiem i niepowtarzalnością. Ale Wenecja to nie tylko Pałac Dożów, Canale Grande czy Plac Św. Marka – to również miejsca, zaułki, uliczki, kanały i wybrzeża morskie nie odwiedzane przez turystów. Obszary oddalone od zabytkowego centrum miasta, zamieszkałe przez rybaków, biedotę, gdzie szerzy się brud, ubóstwo, przestępczość. Gdzie lepiej nie mówić za dużo, bo dwa słowa mogą zadecydować o czyimś życiu. Gdzie lepiej nie pojawiać się wieczorami, bo można nie doczekać jutra. 

Taką Wenecję przedstawia nam Jonathan Holt, wykładowca literatury angielskiej na oxfordzkim uniwersytecie, mieszkaniec Londynu, dyrektor artystyczny w firmie reklamowej, autor pierwszej części trylogii Carnivia, która jest jego debiutem literackim.
Święto La Befana. Styczeń. Ricci, właściciel niewielkiej łodzi udaje się wraz z pasażerem, najprawdopodobniej Amerykaninem, na niedaleką wyspę Poveglia. Rzadko który rybak odważyłby się tam popłynąć, ale Ricci jest przemytnikiem i niejednokrotnie odbierał z tamtych okolic przesyłki. Wyspa cieszy się bardzo złą sławą. I dziś zdarzyło się tam coś strasznego. Czyżby Ricci słyszał strzały?

Ciekawy i dość mroczny początek. A dalej wcale nie jest spokojniej, wręcz przeciwnie…


Katerina Tapo, młoda kapitan karabinierów, świętuje jak prawie każdy La Befanę. W trakcie imprezy otrzymuje wezwanie – w pobliżu kościoła Santa Maria della Salute woda wyrzuciła na brzeg ciało. Kat ma zająć się sprawą pod kierownictwem pułkownika Aldo Pioli, doświadczonego detektywa karabinierów. Dla Kat jest to pierwsza sprawa o morderstwo. Denatem jest osoba ubrana w strój katolickiego księdza. Morderstwo czy wypadek? Po chwili sprawa się wyjaśnia – denat ma rany postrzałowe głowy, a do tego okazuje się, że jest… kobietą. Kobieta ubrana w szaty księdza w katolickich Włoszech. W jaki sposób weszła w posiadanie takiego stroju? Dlaczego została zabita? Czyżby profanacja była wystarczającym i jedynym powodem?
 
Lotnisko Marco Polo w Wenecji.  Podporucznik amerykańskiej armii Holly Boland właśnie przyleciała na cztery lata do Camp Ederle, największej i najważniejszej wojskowej placówki amerykańskiej na południe od Alp. Będzie tu oficerem do spraw kontaktów z cywilną ludnością Włoch niezbyt przychylnie nastawioną do obecności armii amerykańskiej na jej terytorium. Pierwszą sprawą, w jaką musiała się zaangażować, było umówione jeszcze przez jej poprzedniczkę spotkanie z Barbarą Holton. Kobieta wystąpiła o udostępnienie pewnych dokumentów z tutejszych archiwów dotyczących wojny w byłej Jugosławii w  latach 1993-1995. Skąd zainteresowanie amerykańskiej dziennikarki działaniami wojennymi na terenie byłej Jugosławii? Czy Holly będzie w stanie jej te dokumenty przedstawić?

Jakby tego było mało mamy jeszcze trzecią osobę „dramatu”. Jest nią Daniele Barbo, genialny matematyk i informatyk, haker, twórca specyficznego portalu internetowego carnivia.com. Daniele z racji swojej tragicznej przeszłości jest odludkiem. Bardzo rzadko opuszcza swój dom rodzinny w Wenecji. Jego pasją jest Carnivia – lustrzane odbicie jego rodzinnego miasta w sieci. Daniele zadbał o najdrobniejsze szczegóły, a do tego portal zapewnia jego użytkownikom niezwykle wysoki poziom anonimowości.

Co łączy te trzy osoby? Ich historie wydają się zupełnie ze sobą nie związane. Na początku jedynym elementem łączącym jest miejsce – Wenecja.

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy tuż po rozpoczęciu czytania Carnivii  to klimat Wenecji. Klimat, którego w zasadzie nie znamy, bo mało kto odwiedza to miasto zimą. Znamy Wenecję z letnich miesięcy, kiedy podziwiamy jej piękne zabytki w pełnym słońcu - połyskującą złotem bazylikę Świętego Marka, biały Pałac Dożów zadziwiający kunsztem prawie koronkowego wykonania, Most Westchnień pamiętający westchnienia skazanych udających się do więzienia i podziwiających wolny świat być może ostatni raz w życiu. Kojarzymy Wenecję ze śpiewem gondolierów przewożących turystów romantycznymi gondolami i z gołębiami na placu Świętego Marka. Ale zimą to miasto wygląda zupełnie inaczej. Jest ponuro, wietrznie, zimno, a do tego Wenecja jest często podtapiana przez wysokie przypływy morskie, zwane tu aqua alta. Zdecydowanie mniej turystów pojawia się wtedy, bo po co? Urok tego miejsca niestety zostaje zaburzony. Miasto staje się zachmurzone, ciemne, mroczne – tak jak klimat Carnivii. Bluźnierstwo. Ta powieść przytłacza nas swoją mrocznością i tajemniczością od pierwszych stron. I nie jest to absolutnie jej wadą – trzeba być naprawdę świetnym pisarzem, żeby utrzymać taki klimat przez 400 stron i w ten sposób pogłębić dramaturgię powieści. A Holt robi to naprawdę po mistrzowsku, bo niejednokrotnie w czasie czytania przenikał mnie wenecki ziąb, a w kapciach czułam chlupotanie morskiej wody.

 I w takich właśnie warunkach działają postacie pojawiające się na kartach powieści. Trzeba dodać, że postacie bardzo barwne, świetnie wykreowane, niejednokrotnie dziwne i nieco irytujące. Na pewno nie są to ludzie, obok których można przejść obojętnie.
Kat jest w życiu prywatnym dziewczyną, na której niejeden mężczyzna zatrzymuje swój wzrok. Jednak nikt nie zainteresował jej na tyle, żeby wejść z nim w stały związek… do chwili, gdy nie poznała… no właśnie jesteśmy świadkami romansu Kat z… Nie będę ujawniać z kim, bo może to być delikatnym zaskoczeniem. Dodam tylko, że jest to jedyny wątek z tej wielowymiarowej powieści, który wydaje mi się tu nie na miejscu. Fakt, że obecnie w prawie wszystkich powieściach kryminalnych czy thrillerach wątek miłosny jest obecny i mam wrażenie, że Jonathan Holt postawił sobie za zadanie również Carnivię urozmaicić taką historią. Zupełnie niepotrzebnie! Powieść i tak obfituje w taką ilość różnorakich wątków, że wpleciony w nią dodatkowo romans tylko niepotrzebnie odwraca uwagę czytelnika, niczego nowego ani radosnego do niej nie wnosząc. Może inaczej bym na to spojrzała, gdyby ta historia miłosna była inaczej ujęta i stanowiła przeciwieństwo pozostałej fabuły – ona natomiast jest jeszcze bardziej mroczna niż cała akcja, przez co niejako wtapia się w całą opowieść i w niej ginie. Według mnie zupełnie niepotrzebny manewr, bo przecież „co za dużo, to niezdrowo”.
  
Ale trochę zboczyłam z tematu, bo przecież miało być o kreacji bohaterów. Świetnej kreacji – należy dodać. Zadziwiające dla mnie było to, że bohaterkami Carnivii były od początku do końca kobiety. Mężczyźni pojawiali się od czasu do czasu, ale żadna z postaci męskich nie dorównała w kreacji Kat czy Holly. Obie panie są dziewczynami z krwi i kości, silnymi, stanowczymi, nieprzebierającymi w środkach, zdecydowanymi na wszystko. Do tego to one doprowadzają całe śledztwo do końca mimo przeciwności, przeszkód, kłód rzucanych pod nogi i licznych niebezpieczeństw czyhających w różnych sytuacjach i różnych miejscach. Wydawać by się mogło, że są samowystarczalne, że mężczyźni nie są im do niczego zawodowo potrzebni – stanowią jedynie tło dla ich poczynań, a czasem wręcz przeszkadzają. I przy tym wszystkim te dwie dziewczyny nie mają cech super-bohaterek, w żaden sposób nie są przejaskrawione, czy wyidealizowane. Nie są bohaterkami akcji w stylu Jamesa Bonda w spódnicy. Do wszystkiego dochodzą dzięki swojemu zaangażowaniu i swojej wiedzy, mimo niebezpieczeństw, strachu, przerażenia, które im cały czas towarzyszą. Trochę szkoda, że żadna postać męska nie jest w stanie im dorównać lub choćby wybić się z „tłumu” mężczyzn. Widocznie autor tak sobie założył, że – przynajmniej w pierwszym tomie trylogii – zapozna nas z Kat i Holly, a pozostałych bohaterów może przedstawi nieco później.

Nadmieniając powyżej, że nasze bohaterki borykają się z licznymi niebezpieczeństwami, nie miałam na myśli tylko pościgów, strzelaniny, ścielących się wokół trupów, czy innych atrybutów powieści sensacyjnych. To oczywiście też było, ale główną uwagę należy zwrócić na to, że Carnivia nie jest tylko banalną powieścią sensacyjną opartą na fikcyjnych wydarzeniach i nie mającą z rzeczywistością nic wspólnego. Nic bardziej mylnego! Carnivia porusza szereg bardzo ważnych i bardzo trudnych tematów, jak chociażby handel żywym towarem, kapłaństwo kobiet w kościele katolickim, zbrodnie wojenne w byłej Jugosławii, korupcja we włoskim wymiarze sprawiedliwości, czy przestępczość zorganizowana. Jak widać problemów jest sporo i aż dziwne jak udało się pisarzowi na raptem 400 stronach powieści zająć się tak bogatą tematyką. Mało tego, tych spraw Holt nie potraktował „po łebkach”, tylko o nich wspominając, ale szczegółowo je opisał i przeanalizował, a jednocześnie zrobił to w sposób bardzo interesujący – książka nawet przez chwilę nie stała się nudna ani słabo przyswajalna.
Wartości poznawcze tej powieści są więc jej wielkim atutem. Tym bardziej, że obok wyżej wymienionych trudnych tematów natury społeczno-politycznej, możemy zaznajomić się również z pięknem Włoch i Chorwacji, z włoską kuchnią, a także włoskim społeczeństwem. Nieraz ciekła mi ślinka, jak bohaterowie odwiedzali okoliczne knajpki i zajadali się specjałami weneckiej kuchni – i wierzcie mi, nie zawsze była to pizza czy spaghetti.
W tej książce cały czas fikcja literacka przeplata się z prawdą historyczną, co powoduje, że chwilami nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy te przerażające i porażające wydarzenia zdarzyły się naprawdę. Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna rzeczywistość? Niektóre fakty są tak straszne, że może lepiej nie wiedzieć…


Do świata rzeczywistego i fikcyjnego należy jeszcze dodać ten trzeci – świat wirtualny, jakże popularny w dzisiejszych czasach. Portal Carnivia, po którym poruszasz się w weneckiej masce i gdzie jesteś  całkowicie anonimowy. Portal, gdzie przeczytasz plotki na swój temat i gdzie możesz spotkać się z każdym i porozmawiać na każdy temat ze 100% pewnością, że nikt się o tym nie dowie. Portal, gdzie przedstawiciele mafii załatwiają swoje brudne interesy. Bardzo ciekawy pomysł, tyle ze chyba nie w pełni wykorzystany. Troszkę mi zabrakło tego wirtualnego świata – było go zdecydowanie za mało. Ale może w kolejnych tomach trylogii to się zmieni. Liczę na to.

Co jeszcze jest potrzebne, żeby ocenić thriller pozytywnie, a nawet bardzo pozytywnie? Niebanalny temat, ciekawa fabuła, realni bohaterowie i szaleńcza akcja. To dla mnie podstawowe zalety tej książki, od której naprawdę trudno się „oderwać”. Każda kartka przynosi kolejne fakty, które z jednej strony rozjaśniają sytuację, ale z drugiej często wyprowadzają nas w pole. Trzeba przyznać, że Jonathan Holt robi to po mistrzowsku. Potrafi tak zagmatwać wszystko, że nie jeden raz już mi się wydawało, że wiem, że znalazłam rozwiązanie, że wreszcie poznałam wrogów i przyjaciół, ale… tylko mi się wydawało.

Napisałam przed chwilą, że Carnivia. Bluźnierstwo jest thrillerem. Nie jest to do końca prawdą. Powieść łączy bowiem w sobie różne gatunki literackie – mamy tu elementy kryminału, powieści sensacyjnej, czy thrillera politycznego. I ta mieszanka wybuchowa w rękach Holta dała w efekcie świetną, wartą uwagi sensację. Zachęcam Was serdecznie do jej przeczytania. Naprawdę rzadko który debiut jest tak udany. Polecam z całego serca – poznajcie tajemnice i uroki mrocznej, zimowej Wenecji…



. Za możliwość przeczytania tej fascynującej powieści bardzo dziękuję pani Ani z 




Recenzja publikowana również:
nakanapie 
granice 


7 komentarzy:

  1. To książka jak najbardziej w moim guście, więc z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Totalny miszmasz gatunkowy, dlatego już mi się ta książka podoba:) Plus również za dobrze zarysowanych bohaterów płci żeńskiej. Niekoniecznie lubię wątki polityczne w powieściach, ale byłabym skłonna przymknąć na nie oko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że w wolnej chwili się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już o tym debiucie i czuję się bardzo zainteresowana. Lubię thrillery.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam już o książce i mam w planach się z nią zapoznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się rozpisałaś. Cieszę się, że i Ciebie ta książka zachwyciła. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej książce już tak dużo dobrego, że z pewnością muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Moje oczy się śmieją, jak go widzę i od razu robi mi się weselej i cieplej na duszy. Dzięki Wam wiem, ze warto pisać dalej i ze mój blog ma jakiś sens. Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz i odwiedzić wszystkich moich czytelników.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia na Waszym blogu.