PRZEDPREMIEROWO
„Kochanek pani
Grawerskiej”– Krystyna Śmigielska
<recenzja,57 – 7/2015>
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 400
ISBN: 978-83-7674-429-2
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 400
ISBN: 978-83-7674-429-2
Moja ocena: 7/10
Premiera: 17.02.2015
Przeczytana: 11 lutego 2015
Żaden człowiek nie jest do głębi zły,
ani kryształowo dobry. W każdym z nas drzemią zarówno te dobre cechy, jak i
negatywne. Nie jesteśmy czarni, ani biali, tylko szarzy – i w zależności od
tego, który kolor przeważa, taki odcień szarości reprezentujemy. A jaka jest
granica między dobrem a złem? Czyż to, co jest dobre dla jednego, nie staje się
złem dla kogoś innego? A może niektóre odcienie zła można usprawiedliwić? Tą
tematyką zajęła się Krystyna Śmigielska w swojej najnowszej powieści Kochanek pani Grawerskiej.
Krystyna Śmigielska ma na swoim koncie
spory dorobek literacki. Zadebiutowała w roku 2006 opowiadaniem Zbieracz grzybów. Od tego czasu powstało
parę Jej powieści skierowanych zarówno do dorosłych, jak i nieco młodszych
czytelników, m.in. Ty to głupia jesteś (2007),
Berżeretka bez podpisu (2008), Gotowe na zmiany (2011), a także bajki o
cudownej lalce Tekli dla dzieci. Kochanek
pani Grawerskiej jest Jej najmłodszym dzieckiem, a jednocześnie moim
pierwszym spotkaniem z Pisarką. Pierwszym, ale na pewno nie ostatnim.
Marta Grawerska – młoda kobieta,
atrakcyjna, piękna i bardzo nieszczęśliwa. Jest drugą żoną Marka Grawerskiego,
starszego już mężczyzny, biznesmena, marzącego o politycznej karierze.
Marta ma jedno zadanie – pięknie
wyglądać i godnie reprezentować męża, który za to gwarantuje jej pieniądze,
samochód i apartament w centrum miasta. Czy to Marcie wystarczy? Szczególnie,
że pan i władca potrafi stosować wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. O
czułości, delikatności, cieple – nie ma co nawet w tym związku marzyć; miłość
już dawno przeminęła, a pozostała jedynie samotność, niezrozumienie i złota
klatka. Czy tak można żyć?
Marta do tej pory była lojalną żoną i
robiła wszystko, co do niej należało. Ale teraz po kolejnej fali nienawiści ze
strony męża postanawia coś zmienić w swoim życiu. A okazja sama się trafia – w
kawiarni spotyka młodego, wyraźnie nią zainteresowanego mężczyznę. Kilka
spotkań i Marta jest zdecydowana na wspólny wyjazd do Karpacza. Czy Piotr
Michalski sprawdzi się w roli kochanka?
Jedno jest pewne, że wyjazd Marty
zmieni jej życie na zawsze. Jak? Dlaczego? O tym już w powieści…
W tej chwili na pewno każdy z Was
uważa, że mamy tu do czynienia ze zwykłym, banalnym romansem – zły mąż, przemoc
w domu, zdrada i kochanek. Ot historia, jakich wiele. Nic bardziej mylnego!
Mimo swojego tytułu powieść z romansem ma bardzo niewiele wspólnego. Owszem
mamy tu zdradę i miłość między dwojgiem ludzi, więc wątek romansowy jak
najbardziej się pojawia, ale to tylko jeden z motywów. Kochanek pani Grawerskiej to powieść wielowątkowa, w której główną
rolę odgrywa świat polityków nawet na ministerialnym szczeblu; świat skażony
korupcją, demoralizacją, malwersacjami, żądzą władzy i układzikami. Świat jakże
realnie przedstawiony, jak bardzo przypominający stosunki, które możemy
zaobserwować sami w otaczającej nas rzeczywistości, o których codziennie
słyszymy w radiu czy programach telewizyjnych. Świat, w którym bardzo łatwo
można się poślizgnąć i złamać nogę, bo tu każdy ma „haka” na swojego
przeciwnika politycznego. A jak do tego dojdzie jeszcze ktoś z zewnątrz, kto
znalazł się w posiadaniu dokumentów świadczących o malwersacjach, to kariera
polityczna wisi na włosku.
O taki właśnie świat ociera się Marta
Grawerska, której mąż ubiega się o stanowisko wojewody. I pewnie wszystko
rozegrałoby się po myśli Grawerskiego, gdyby nie grzeszki z przeszłości, o
których dowiedział się ktoś, dla kogo szantaż jest wielką szansą na stabilizację
finansową. Szantaż połączony z porwaniem i żądaniem okupu. Przestępstwo
zaplanowane w sposób drobiazgowy, szczegółowy i bardzo misterny. I tu
dochodzimy do kolejnego składnika fabuły powieści – wątku
sensacyjno-kryminalnego. Bo tak naprawdę Kochanek
pani Grawerskiej jest doskonale skonstruowaną powieścią sensacyjną. Podziwiam
Autorkę za tak precyzyjny, opracowany w najdrobniejszych szczegółach plan
porwania, na którym opiera się cała intryga. To dzięki niemu powieść trzyma w
napięciu od pierwszej strony i z zaciekawieniem przekręcamy kartki, żeby się
dowiedzieć, czym jeszcze Autorka nas zaskoczy. Co jeszcze się zdarzy
nieoczekiwanego, co spowoduje, że otworzymy szeroko oczy ze zdziwienia i
osłupienia.
Wątek kryminalny ma również swoje drugie
dno. Zmusza nas do refleksji nad istotą granicy między dobrem a złem. Czy
człowiek, który pomaga czynnie w czynie karalnym w imię przyjaźni, mimo iż
wewnętrznie buntuje się przeciwko takiemu postępowaniu – jest dobry czy zły? A
jeśli dzięki niemu ofiara przestępstwa ma szanse na lepsze traktowanie, a może
nawet ujście z życiem – to okupił swoim postępowaniem winy, czy nie? A pytanie,
które na pewno nie raz zadawaliśmy sobie – czy obrabowanie złodzieja,
malwersanta jest czynem przestępczym, czy tylko karą za niegodziwe zachowanie?
Można by mnożyć tego typu pytania, bo Kochanek pani Grawerskiej nie jest tylko
bezmyślną sensacją. Jest mądrym, skłaniającym do rozmyślań kryminałem, z ciekawą
warstwą społeczno-obyczajowo-polityczną.
Ta historia naprawdę mogłaby się
zdarzyć. Wszystkie zawarte w niej wydarzenia, cała akcja tak realistycznie
opisana przez Autorkę może mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Czytając książkę często „łapałam się” na tym, że widzę to, co się dzieje – idę krok
w krok z Martą, obserwuję poczynania Marka, uczestniczę w przygotowaniach do
porwania i słyszę rozmowy Marty z porywaczami. Tylko bardzo realna opowieść
potrafi aż tak zawładnąć czytelnikiem.
Muszę przyznać, że urzekł mnie bardzo
wątek romantyczny, choć – mimo tytułu – nie gra tu pierwszych skrzypiec.
Pisarka potrafiła w sposób bardzo delikatny i subtelny przedstawić rodzącą się
miłość, która powoli rozkwitła mimo niesprzyjających okoliczności. Z kart
opisujących to uczucie aż wylewają się emocje, a my wraz z bohaterami odczuwamy
strach, niedowierzanie, czułość, pragnienie… Piękne sceny pierwszych zbliżeń
dopełniają ten motyw, powodując szybsze bicie serca i lekkie „zamglenie” oczu.
Dla mnie były one bardzo wzruszające, tak jak poruszyć potrafi tylko pierwsza,
prawdziwa miłość, oparta na porywach serca, bez jakichkolwiek racjonalnych
przesłanek.
Jednocześnie wątek romantyczny tak
eteryczny i nastrojowy stanowi doskonałą przeciwwagę dla brutalności,
bezduszności i bezwzględności świata zewnętrznego. Pokazuje, że nawet w tak
barbarzyńskich okolicznościach może narodzić się coś pięknego, urzekającego i
dającego nadzieję na przyszłość.
Należy również zwrócić uwagę na kreację
bohaterów tej powieści. Ci ludzie żyją, są prawdziwi, potrafią irytować,
denerwować, powodować uśmiech na twarzy i ciepło w sercu. Oczywiście nie
wszyscy wzbudzają sympatię i chęć identyfikacji – trudno przecież upodabniać się
do kogoś takiego jak Marek, ale na pewno żaden z bohaterów tej powieści nie
zostanie szybko zapomniany. Myślimy o tych postaciach, obserwujemy je, znamy
ich odczucia i myśli, kibicujemy im lub też życzymy z całego serca porażki. Na pewno nie jesteśmy w stanie przejść obok i
z pełną obojętnością o nich zapomnieć.
Czy ta książka ma jakieś wady,
zapytacie. Prawdę mówiąc ja się ich nie doszukałam. Oczywiście były pewne błędy
interpunkcyjne, czy też literówki, ale powinny one zniknąć po ostatecznej
redakcji i korekcie (dysponowałam bowiem egzemplarzem przedkorekcyjnym). O tym,
tak naprawdę, nawet nie warto wspominać.
Polecam Wam wszystkim tę powieść. Warto
z nią spędzić parę zimowych wieczorów, poznać porywającą historię Marty,
kibicować głównej bohaterce i jej kochankowi, zgłębić polityczne zawirowania
środowiska i uczestniczyć w intrydze kryminalnej. Świetna, wielowątkowa
historia sensacyjna z misternie utkaną intrygą i subtelnym wątkiem miłosnym. A
kochanek ukradł moje serce – ciekawa jestem, czy Wam się również spodoba ta
postać…
Za możliwość przeczytania
tej fascynującej powieści dziękuję Wydawnictwu Replika
Wygląda na to, że to rzecz warta uwagi.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, ale przyznam się szczerze, że ani okładka ani tytuł nie zachęciłyby mnie do sięgnięcia po nią ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko będę miała wolną chwilę to sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie nie zachęca, ale treść wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńNa książkę miałam ochotę, ale zraziło mnie zachowanie autorki.
OdpowiedzUsuńprzyznaję, że miałam wielką ochotę przeczytać tę książkę, z niecierpliwością czekałam na premierę; ale po tym jak pod jedną z recenzji tej książki ujrzałam niezbyt miły komentarz autorki (opina była pochlebna) to już po „Kochanka pani Grawerskiej” nie sięgnę...
OdpowiedzUsuń