Otwórzcie swoje uszy i serca na czar
muzyki….
Jakże
mam ci wytłumaczyć…
Imre
Kalman - „Księżniczka czardasza”
Jakże mam ci wytłumaczyć
To, co tylko serce wie
Jak to jest i co to znaczy
Gdy ci mówię: „kocham cię”
Jakich trzeba użyć słów w piosence
Jaki jej przystroić rym
Żebyś zrozumiała choć mniej więcej
Co się dzieje w sercu mym
Lecz powiedz mi jak stało się, żeś
wybrał właśnie mnie
Ach wierz mi, co… sam nie wiem jak
To już się samo staje
Tak że:
Choć na świecie dziewcząt mnóstwo
Usta lgną ku jednym ustom
Oczy tylko w jednych oczach
Widzą świat
Cóż, że innych są miliony
Gdyś tą jedną urzeczony
Obraz jej jak cień
Idzie za tobą
W noc i w dzień
Piękne słowa książę panie
Lecz je raczej innym mów
Wiem zbyt dobrze, co zostanie
Z wszystkich tych płomiennych słów
Ja odjadę, twoją pamięć o mnie
Czas rozwieje tak jak dym
I zamieni się dzisiejszy płomień
W garść popiołu w sercu twym
Nie kochasz mnie, najlepszy znak
Ze możesz myśleć tak
Lecz wieczór ten jest jeszcze nasz
I dziś mój książę rację masz że:
Choć na świecie dziewcząt mnóstwo
Usta lgną ku jednym ustom
Oczy tylko w jednych oczach
Widzą świat
Cóż, że innych są miliony
Tyś tą jedną urzeczony
Obraz jej jak cień
Idzie za tobą
W noc i w dzień
Księżniczka czardasza (niem. Die Csárdásfürstin) – operetka Imre
Kálmána w trzech aktach z 1915 roku. Premiera miała miejsce w Wiedniu 13
listopada 1915 roku. Libretto zostało napisane przez Leo Steina i Bélę
Jenbacha.
Po sukcesie debiutanckich Manewrów jesiennych (1909) i Króla skrzypków (1912) Kálmán mógł
liczyć na współpracę z najwybitniejszymi librecistami wiedeńskimi. W 1914 roku
Leo Stein i Béla Jenbach przedstawili mu libretto osnute wokół miłości syna
arystokratycznej rodziny austriackiej zbliżonej do dworu cesarskiego do
szansonistki z budapeszteńskiego teatrzyku. Pierwotnie utwór miał nosić tytuł Niech żyje miłość. Kálmán pracował nad
muzyką w Bad Ischl, w Willi Różanej, gdzie wcześniej bywali Meyerbeer, Brahms,
Lehár. Pracę przerwał mu najpierw wybuch wojny, a później tragiczna śmierć
brata Beli. Operetka miała premierę 13 listopada 1915 roku na scenie
Johan-Strauss Theater. Była grana przez cały rok 1916, w sumie około 500 razy.
Sukces wiedeński pociągnął za sobą tryumf na scenach europejskich, choć już
głównie po wojnie: w 1917 roku w Warszawie, w 1921 – w Londynie, w 1930 – w
Paryżu i w 1931 – w Berlinie. Operetka była pięciokrotnie filmowana: w 1921
roku w wersji niemej; w 1934 z Marthą Eggerth i Paulem Hörbigerem; w 1944 jako
Sylva; w 1951 z Mariką Rökk w roli Sylvii i w 1971 w wersji telewizyjnej z Anną
Moffo i René Kollo. W Polsce przed II wojna światową rolę Sylvii śpiewały Olga
Orleńska (1917), Lucyna Messal (1920, 1926), Kazimiera Niewiarowska (1922) i
Elna Gistedt (1923, 1938). Jako hrabia Boni występowali Józef Redo (1917) i
Ludwik Sempoliński (1926), w roli Edwina – Bolesław Mierzejewski (1920).
Księżniczka czardasza stanowi największy
sukces Kálmána. Jest przy tym jednym z najwybitniejszych dzieł operetki
wiedeńskiej. Do najsłynniejszych przebojów należą duet Edwina i Sylvii: Choć na świecie dziewcząt mnóstwo, duet
Boniego i Feriego: Artystki, artystki,
artystki z variété, stanowiący motyw przewodni całego utworu i duet Edwina
i Sylvii z II aktu: W rytm walczyka serce
śpiewa – kochaj mnie, stanowiący odpowiedź Kálmána na Serce milczy, dusza śpiewa z Wesołej
wdówki. Operetka budzi podziw melodyczną inwencją Kálmána, łączącą
atmosferę wiedeńskich salonów i węgierskich rytmów z nutą zaskakującej
melancholii, która pojawia się wraz z wejściem na scenę Sylvii, a potem powraca
w pierwszym duecie kochanków, w przejmującym solo Sylvii z finału I aktu, aż po
scenę zespołową w III akcie. Podkreśla się zręczność kompozytora w tworzeniu
efektownych scen świetnie wpisujących się w akcję. Jej nieprzemijająca wartość
zdaniem Bernarda Grüna tkwi jednak w tym, że była również odbiciem epoki i jej
społeczeństwa. Źródło
Ognisty czardasz, najbardziej
podejrzane lokale Budapesztu, przepych wiedeńskich salonów - słowem: jedna z
najsłynniejszych w świecie operetek, kwintesencja najlepszych cech gatunku.
Zapraszam na jedną z najpiękniejszych arii operetkowych Choć na świecie dziewcząt mnóstwo… w brawurowym wykonaniu Grażyny Brodzińskiej i I Bogusława Morki.
Takie specyficznie nastrojowe :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moje klimaty tym razem...
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna, ale chyba nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńhttp://krainaksiazek0.blogspot.com/