„Bezdomna”– Katarzyna
Michalak
<recenzja,15>
Wydawnictwo: Znak
litera nova
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 253
ISBN: 978-83-240-2402-5
Rok wydania: 2013
Oprawa: miękka
Ilość stron: 253
ISBN: 978-83-240-2402-5
Seria: Z czarnym
kotem
Półka: wypożyczona
Moja ocena: 9/10
Przeczytana: 30 marca 2014
Kupisz:
O książkach Katarzyny Michalak
słyszałam i czytałam bardzo dużo. Prawie każdy z blogosfery miał już z Jej
twórczością do czynienia, szczególnie, że autorka należy do bardzo płodnych
twórców. Nie ma się więc co dziwić, że i ja zapragnęłam poznać jej powieści, a
przynajmniej zapoznać się z choć jedną i wyrobić sobie własne zdanie o autorce.
Tym bardziej, że zdania publikowane na blogach były różne – panią Katarzynę
albo się kocha, albo nienawidzi. Na pewno nie można wobec niej przejść
obojętnie i to był ten aspekt, który mnie najbardziej zaciekawił. Kim jest ta
osoba, która wzbudza aż tyle emocji wśród czytelników? Osoba, której książki
otrzymują aż tak skrajne opinie – od „rewelacyjnej” po „beznadziejną”? Mój
wybór na pierwszy kontakt z pisarką i początek z nią przygody padł na
„Bezdomną”. Jak tylko książka pojawiła się w mojej bibliotece i udało mi się ją zarezerwować, a
potem doczekać do swojej kolejki,
przyniosłam ją z miną zwycięzcy do domku i … zniknęłam na parę godzin.
Katarzyna Michalak – jak dowiedziałam
się z okładki książki – jest z wykształcenia lekarzem weterynarii, a pisarką z
powołania i pasji. Mieszka w wymarzonym domku na Mazowszu, ma dwóch synów i na
co dzień obcuje z przyrodą i wiedzie spokojny, wiejski żywot. Jest autorką kilkunastu bestsellerowych
powieści – „Bezdomna” została wydana w serii „Z czarnym kotem”, podobnie jak
głośna „Nadzieja”.
Tytułową „Bezdomną” jest Kinga Król,
młoda dziewczyna, która jeszcze niedawno miała wszystko – mieszkanie, pracę,
męża, rodziców, dziecko. Do niedawna… Niestety, gdy poznajemy ją w pewną
wigilijną noc nie ma już nic, a przede wszystkim została pozbawiona poczucia
własnej godności. Kinga ma dość życia, jakie przyszło jej obecnie wieść – nie chce
już być bezdomną, pomiataną i opluwaną przez ludzi. I właśnie skryła się w
śmietniku, żeby nikt jej nie przeszkodził w odebraniu sobie życia. Ma garść
tabletek, które uzbierała w czasie pobytu w szpitalu psychiatrycznym i butelkę
wódki – wystarczające akcesoria do przeniesienia się na inny, może lepszy
świat. I pewnie doprowadziłaby swój zamysł do końca, gdyby nie kot – taki
zwykły bury dachowiec. Kinga nie zauważyła, że wraz z nią w śmietniku znajduje
się współtowarzysz niedoli, który niczemu nie jest winny, i stwierdziła, że nie
ma moralnego prawa skazać go na głodową śmierć. Ostatkiem sił próbuje uwolnić
kota z pułapki i wtedy…drzwi śmietnika otwierają się i staje w nich Aśka,
dziewczyna, która kiedyś była kochanką jej męża. Aśka, czyli Joanna Reszka,
jest dziennikarką i pisze artykuły do znanego brukowca. Nie ma przyjaciół, z
rodziną się pokłóciła i sama spędza wieczór wigilijny. I to ona ratuje życie
Kindze i kotu zapraszając ich do siebie do domu na kolację wigilijną. Nie robi
tego bezinteresownie i z dobrego serca, ma po prostu nadzieję na świetny temat
na artykuł, temat, który przyniesie jej sławę i mnóstwo kasy. I w ten oto
sposób Kinga pojawia się w domu u Aśki, gdzie gospodyni udostępnia jej
łazienkę, wannę, pralkę, czyste ubranie ze swojej szafy oraz wygodne łóżko. Pewnie
się zastanawiacie, jak potoczy się znajomość obu kobiet i do czego ona
doprowadzi. Jedno, co mogę Wam powiedzieć, to na pewno zmieni życie bohaterek,
ale w jakim stopniu – o tym przeczytajcie już sami.
„Bezdomna” porusza wiele ważnych i
trudnych problemów. Problemów, o których na ogół staramy się nie myśleć i
większość z nas po prostu je od siebie odpycha. Bo przecież nas nie dotyczą i
nigdy nie będą dotyczyły. Czy na pewno? Uważasz, że bezdomność to nie Twój
problem? Przecież wystarczy redukcja etatów i …zabierają nam wymarzone mieszkanie.
Zostaje ulica…
O bezdomnych więcej myślimy zazwyczaj w
czasie silnych mrozów – słyszymy wtedy przerażające informacje o tym, ile osób
umarło – „zamarzło na śmierć”. Kiedy robi się cieplej problem znika. Czy znika?
Czy w ciepłe dni bezdomnych nagle robi się mniej? Nie!!! Jest ich nadal tyle
samo, może więcej nawet. Wielu bezdomnych opuszcza na okres ciepłych dni
noclegownie, ośrodki pomocy i idzie
mieszkać na opuszczone działki czy do kanałów – podobnie jak Kinga, która
bardzo długo mieszkała w norze własnoręcznie wykopanej na opuszczonej działce.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, kim jest przeciętny bezdomny Polak? Czy
pomyśleliście, że ten problem może w każdej chwili dotyczyć również Ciebie…i
Ciebie.. i Ciebie też. Nieważne, w jakim jesteś wieku – czy masz 25 lat, czy
48, a może 70. Przecież bezdomność nie dotyka jedynie osób z problemem
alkoholowym, czy narkomanów. Bezdomność może dotknąć nawet „elit”. Kinga też
miała wszystko – miała dom, a właściwie piękne mieszkanie w Warszawie; miała
rodzinę – rodziców, męża; miała pracę, w której się świetnie realizowała, pracę
zgodną z jej wykształceniem. I mimo wszystko znalazła się na ulicy, bo nagle
okazało się, że wystarczył błąd popełniony przy spisywaniu umowy notarialnej
czy półroczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym. No cóż … podobno nic nie jest
nam dane na zawsze…
No właśnie…pobyt w szpitalu
psychiatrycznym – dlaczego ta młoda, mądra dziewczyna z wyższym wykształceniem
tam się znalazła? I tu przechodzimy do drugiego problemu, jaki poruszyła
Katarzyna Michalak w swojej powieści, problemu psychozy poporodowej i
dzieciobójstwa. Może nie jest to problem na bardzo szeroką skalę, bo psychoza
poporodowa dotyka tylko niewielki odsetek rodzących kobiet, ale niemniej występuje
i zdarza się, że jest bardzo niebezpieczna zarówno dla matki, jak i dla
dziecka. W przypadku Kingi została ona całkowicie zbagatelizowana i to zarówno
przez lekarzy i personel medyczny, jak i własną rodzinę – męża, rodziców.
I tu pojawia się chyba najważniejszy aspekt
powieści pani Katarzyny – aspekt łączący niejako oba wyżej wymienione problemy
i zespalający je w jedną całość, której imię brzmi „znieczulica społeczna”.
Bo czyż nie jesteśmy obojętni na
krzywdę innych ludzi? Właśnie często tych bezdomnych, na których patrzymy z niechęcią
czy wręcz obrzydzeniem, nie zastanawiając się wcale, co ich do tej bezdomności
doprowadziło. Czy zastanawiamy się, co doprowadziło kobietę do zabójstwa
własnego dziecka? Nie… wszystkie mierzymy jedną miarką – zabiła, jest winna
najgorszej zbrodni – zbrodni na własnym dziecku. A może wystarczyło okazać jej
nieco zainteresowania, pomóc, zaopiekować się – wcześniej, zanim doszło do
tragedii. I myślę, że właśnie to chciała nam przekazać Katarzyna Michalak –
żebyśmy wyleczyli się z choroby, jaką niewątpliwie jest znieczulica i żebyśmy
zaczęli interesować się drugim człowiekiem, bo na pewno ma szansę uratować to
niejedno istnienie ludzkie.
„Bezdomna” to powieść bardzo
wzruszająca, przygnębiająca, smutna, ale jednocześnie pełna miłości, nadziei,
wiary i przyjaźni. Powieść, przy czytaniu której nieraz zakręci Ci się łza w
oku, nawet jeśli uważasz się za silną i niełatwo ulegającą wzruszeniom
jednostkę. Akcja wciągnie Cię od razu, od pierwszej strony i przeczytasz ją bardzo szybko, a potem będziesz
żałowała, że już się skończyła. To powieść, po której jeszcze dość długo
będziesz myślała, zastanawiała się, przeżywała, a może nawet chlipała w
chusteczkę.
I tak naprawdę nieważne są pewne jej
mankamenty, błędy merytoryczne, nieścisłości, nieprawdopodobne zbieżności
zdarzeń, czy nawet nadużywanie wulgaryzmów. To są tak naprawdę detale, na które
nie powinniśmy zwracać w ogóle uwagi. Bo najważniejsze jest to, że książka
niesie ze sobą nieprawdopodobne emocje, że szokuje i całkowicie pochłania
czytelnika, że zmusza do refleksji i przemyśleń, że wzrusza i doprowadza do
łez, że po prostu jest…
Szczerze polecam wszystkim!!!
Recenzja
publikowana również:
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
Przekonałaś mnie - chętnie ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńOd jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przeczytania książek pani Michalak. Czytałam tyyyle recenzji i prawie wszystkie zachęcające.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości p.Michalak, tylko "Bezdomną"...ale po jej lekturze mam ochotę na inne jej powieści :)
UsuńMnie ta książka także się podobała, mimo zarzutów, jakie inne osoby jej stawiały :)
OdpowiedzUsuńNo cóż...wszystkim się podobać nie musi...
UsuńCiągle przede mną ta książka :) ale zauważyłam, że blogerzy albo ją kochają albo nienawidzą :)
OdpowiedzUsuńKsiążka powinna wyzwalać emocje...najgorsza jest obojętność :)
UsuńDo książki mnie nie ciągnie (choć początkowo chciałam ją przeczytać).
OdpowiedzUsuńA linki do wyzwania najlepiej wrzucać tutaj:
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html
:)
Postaram się pamiętać o linkach :)
UsuńPięknie opisałaś swoje wrażenia z lektury ,,Bezdomnej''. Nic dodać, nic ująć. Mnie również on urzekła mimo pewnych zgrzytów.
OdpowiedzUsuńPrzy takiej powieści zgrzyty czy niedociągnięcia nie są ważne :)
UsuńKiedyś czytałam jakieś dwie, może trzy, obyczajówki tej autorki. Były to takie lekkie, miłe, letnie czytadełka. Nie wiem, jak z tą "Bezdomną", bo opinie słyszę naprawdę przeróżne. Muszę się zastanowić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Jak są różne opinie, to najlepiej wyrobić sobie własną :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Zgadzam się z Tobą - jeśli książka pochłonie czytelnika i go wzruszy, to cała reszta nie ma znaczenia. Muszę się w końcu zabrać za czytanie "Bezdomnej", bo już jakiś czas czeka na półce... Mam nadzieję, że mnie również zachwyci.
OdpowiedzUsuńMam też taką nadzieje :)...a "Bezdomną" widziałam u Ciebie w stosiku :D
UsuńPrzeczytałam prawie wszystkie powieści Pani Michalak, lubię pióro tej autorki. "Bezdomna" bardzo mnie poruszyła...
OdpowiedzUsuńJa na razie znam tylko "Bezdomną"...ale na pewno na niej nie poprzestanę :)
UsuńTa książka Pani Michalak akurat mi się również podobała :)
OdpowiedzUsuń