niedziela, 15 listopada 2015

# 292. "Różowe kartoteki" - Mikołaj Milcke



„Różowe kartoteki”– Mikołaj Milcke

 <recenzja,67 – 17/2015>



Wydawnictwo: Dobra Literatura
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 284
ISBN: 978-83-65223-22-7
Moja ocena: 8/10

Przeczytana:  19 października 2015

Kupisz:  





Żaden człowiek nie jest do głębi zły, ani kryształowo dobry. W każdym z nas drzemią zarówno te dobre cechy, jak i negatywne. Nie jesteśmy czarni, ani biali, tylko szarzy – i w zależności od tego, który kolor przeważa, taki odcień szarości reprezentujemy. A jaka jest granica między dobrem a złem? A może niektóre odcienie zła można usprawiedliwić?

Upadek „złego” człowieka. Jedna chwila, która decyduje o całym życiu. Jedna decyzja w przeszłości i mimo trzydziestu lat egzystencji w pozornym spokoju… następuje eksplozja burząca wszystko – cały dorobek życiowy, spokój, dobrobyt, karierę. A przecież nie tak miało być.

Ksawery Downar – 61-letni wicemarszałek Senatu, prawie pewny kandydat Prawicy Polskiej na prezydenta. Człowiek, który ma olbrzymią szansę wygrania wyborów prezydenckich i to w pierwszej turze – tak przynajmniej wyglądają prognozy wszelkich sondaży. Człowiek, który swoją postawą, zaangażowaniem, głoszonymi poglądami potrafił sobie zaskarbić szacunek i „miłość” dużej rzeszy wyborców. Czy mu się uda?

Nie… partia nie wysunie jego kandydatury, bowiem na parę minut przed jej oficjalnym ogłoszeniem, ktoś dostarcza do prezydium materiały, które w sposób jednoznaczny dyskwalifikują Downara. Tajemnica sprzed 30-tu lat nagle przestaje być sekretem wicemarszałka. Ujawniona zostaje jego niechlubna przeszłość. Otóż trzydzieści lat temu Ksawery Downar został tajnym i świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL-u. TW „Synek” został zwerbowany w roku 1985 w czasie akcji „Hiacynt”, która była skierowana przeciwko środowisku polskich homoseksualistów.


Akcja „Hiacynt” nie jest fikcją literacką. Rzeczywiście w latach 1985-1987 milicja obywatelska przeprowadziła masową akcję, która polegała na zbieraniu kompromitujących materiałów o polskich homoseksualistach i ich środowisku. Oficjalnym powodem tego działania była obrona przeciwko rozprzestrzenianiu się epidemii AIDS na terenie Polski, walka z prostytucją i kontrola środowiska uważanego za „wysoce kryminogenne”. Prawda była jednak zupełnie inna. Dzięki tej akcji zgromadzono bowiem szereg informacji, które stały się przydatne przy szantażu tych osób i nakłanianiu ich do współpracy z SB. W ramach akcji „Hiacynt” funkcjonariusze MO zatrzymywali i aresztowali osoby podejrzane o homoseksualizm lub o kontakty z tym środowiskiem, a potem zakładali im teczki o nazwie „Karta homoseksualisty”. Zatrzymani byli zmuszani do składania donosów na innych homoseksualistów, a także do opisu uprawianych technik seksualnych. W tym czasie zgromadzono ok. 12-tu tysięcy akt osobowych – „różowych kartotek”.

I właśnie do tej akcji odnosi się powieść Mikołaja Milcke Różowe kartoteki, która została wydana w trzydziestą rocznicę rozpoczęcia tego procederu.
 

Mikołaj Milcke zna te czasy jedynie z przekazów i publikacji, urodził się bowiem 7 listopada 1981 roku w Sokołowie Podlaskim. Nie jest debiutantem. Wydał do tej pory nakładem Wydawnictwa Dobra Literatura dwie równie odważne książki Gej w wielkim mieście i Chyba strzelę focha!. Mieszka na warszawskim Żoliborzu i nie był do tej pory notowany.

Wydawać by się mogło, że tak niewiele można powiedzieć na kartach powieści, której akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia w godz. od 7.30 do 23.55. Różowe kartoteki przeczą tej tezie. Jedna chwila, która zmienia wszystko, która powoduje, że przed oczami staje całe dotychczasowe życie. Szok spowodowany odkryciem chronionej przez 30 lat tajemnicy i poszukiwania winnego zdrady. A winnym może być tak naprawdę każdy – domniemany przyjaciel, partner – kochanek, podwładny, wróg polityczny, nawet najbliższa rodzina. Każdy, kto znał przeszłość wicemarszałka lub kto miał jakiekolwiek przesłanki, by się jej domyślać. Jakże wielu tych potencjalnych zdrajców – nagle okazuje się, że człowiek, który tyle lat trwał w kłamstwie i przez całe swoje życie zabiegał o przyjaźń i aprobatę swoich poczynań przez otoczenie; człowiek, który dla popularności i „uwielbienia” tłumów był gotów na każde świństwo, każde słowo niezgodne z jego poglądami, każde odstępstwo od swoich ideałów i zapatrywań – nie ma poparcia, nie ma przyjaciół, nie ma żadnej pomocnej ręki. Dlaczego tak się dzieje? Czy naprawdę błędy popełnione w tak odległej przecież młodości nie zasługują na zapomnienie, a człowiek, który je popełnił na drugą szansę? Czy wszyscy w tamtych czasach – w czasach ciężkich, szczególnie dla jednostek bardziej bojaźliwych, słabszych psychicznie – byliśmy krystalicznie dobrzy? Naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia? Tylko Downar był zły? Tylko on zasłużył na karę? Ilu takich Downarów ukrywa się jeszcze wśród nieskazitelnych polityków rządzących naszym państwem? Czy prawda wyjdzie kiedykolwiek na jaw? 

Na wszystkie z tych pytań na pewno nie znajdziemy odpowiedzi w tej książce, ale zmusi nas ona do przemyśleń na ten temat. Zmusi nas ona do zastanowienia się, jacy ludzie nami rządzą, co sobą reprezentują, w jaki sposób doszli do władzy, czy ich deklaracje zawsze są zgodne z ich zapatrywaniami. Ile jest jeszcze nieujawnionych kartotek – niekoniecznie „różowych” – które zdemaskowałyby kłamstwo, oszustwa, podłość, małostkowość ludzi na świeczniku? Bo dramat Downara, to dramat całego środowiska polityków, dla których jakże często oszukiwanie, udawanie, kłamstwa, czcze obietnice i tworzenie pozorów, to zwykła codzienność. Życie w kłamstwie i obłudzie zawsze może doprowadzić do spektakularnego upadku, który zdemaskuje prawdziwe oblicze i skaże na cierpienie i ból nie tylko osobę, której to się należy, ale również jego najbliższych.

Różowe kartoteki to mocna rzecz. Fascynują historią – fikcyjną, ale bardzo prawdziwą i realną. Przerażają faktem, że tylko teraźniejszość jest wymyślona, a cała przeszłość, czyli przyczyny doprowadzające do tej sytuacji są jak najbardziej rzeczywiste. Akcja „Hiacynt”, działania milicji obywatelskiej, szantaże, lojalki, karty homoseksualisty, upodlanie ludzi, wymuszanie współpracy – wiele osób pamięta to doskonale z własnego życia z wcale nie tak odległych lat komunistycznego totalitaryzmu. Różowe kartoteki wzbudzają jednocześnie cały szereg innych emocji – litość, współczucie, złość, obrzydzenie. Uczą tolerancji, ale jednocześnie nastrajają bardzo pesymistycznie, bo trudno uwierzyć w przemianę tego świata, który nas otacza. Downar był, jest i zapewne jeszcze długo (a może zawsze) będzie. Kłamstwa, obłuda, słabość ludzka, strach towarzyszyły nam w zasadzie od zawsze i zapewne nikt ani nic nie jest w stanie tego zmienić.

Szalenie emocjonująca książka, którą czyta się cały czas z zaciśniętym gardłem i mocno bijącym sercem. Jeden dzień z życia bohatera jest dla nas równie wyczerpujący, trudny i wyniszczający jak dla Downara. Nic zresztą dziwnego, bo choć nikt zapewne nie będzie identyfikował się z wicemarszałkiem, to jego kreacja jest tak wyśmienita i realistyczna, że trudno by było odciąć się od jego poszukiwań i wspomnień. Portret psychologiczny niedoszłego kandydata na prezydenta zadziwia swoją wielowymiarowością, barwnością, złożonością. I choć nie jest to na pewno postać pozytywna i nie budzi sympatii, to jednak chwilami czujemy dla niego litość i współczucie. Bo przecież, gdyby żył w innych czasach, gdyby do działania nie zmusiły go perfidne metody milicji, to jego życie mogłoby ułożyć się zupełnie inaczej i mógłby zostać „porządnym” obywatelem, a nie zakłamanym oszustem.

Na duże oklaski zasługuje również język powieści. Bardzo prosty, docierający do każdego, chwilami niepozbawiony wulgaryzmów, choć w tym wykonaniu zupełnie mnie one nie raziły. To język sprawia (oczywiście oprócz galopującej akcji), że książkę się pochłania, że trudno ją odłożyć na stolik i zająć się codziennością. Gotowanie obiadu, przygotowywanie kolacji, czy inne równie prozaiczne czynności mogą poczekać, natomiast historia Downara jest na tyle fascynująca, że musi być poznana natychmiast.

Polecam Wam ze szczerego serca tę lekturę. I to nie tylko tym, których interesuje polityka i jej kulisy; nie tylko zafascynowanym historią ostatnich lat komunizmu w Polsce; nie tylko mężczyznom lubiącym mocne, bezpardonowe rozwiązania, ale naprawdę wszystkim, bo warto znać historię własnego kraju, nawet tę mroczną; bo warto zagłębić się w portret psychologiczny polityka i człowieka żyjącego ponad połowę swojego życia w kłamstwie; bo warto w końcu przekonać się, do czego takie życie może doprowadzić.

Przeczytajcie, a ja… lecę poszukać pozostałych pozycji Autora, bo już wiem, że znajdzie u mnie miejsce wśród ulubionych pisarzy.



Za możliwość przeczytania tej fascynującej powieści dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura





Recenzja publikowana również: